-
Chodź Malfoy. Mówię to z niechęcią, ale jeździsz całkiem
spoko. Będę musiała żyć z myślą, że właśnie prawie ci
komplement. - westchnęła rudowłosa kierując się w stronę
wejścia do klubu. Weszli do środka gdzie przy jednym ze stolików
czekała już na nich reszta.
-
Pott... - zaczął blondyn, ale przerwała mu nim zdążył
dokończyć.
-
Tutaj nie mówimy do siebie po imieniu czy nazwisku tylko po
przezwisku. Gdyby każdy znał twoje nazwisko, gdy zaszedłbyś mu za
skórę skończyłbyś jako trup lub w najlepszym przypadku z obitą
mordą. - wytłumaczyła mu siadając na sofie obok swojego
najlepszego przyjaciela – Industrii.
Industria
był z nich najstarszy i można było powiedzieć, że rządził w
ich grupie. Zawsze gdy był zdenerwowany zaczynał palić papierosy
jeden po drugim co było podobne do jej zachowania. Ona wtedy też
przeklinała, ale ten fakt można pominąć.
-
No i jak mu poszło? - zapytał brunet kierując to pytanie
oczywiście do niej – Wielkiego Sprawdzacza Umiejętności oraz
Nauczyciela Niedouczonych. Chyba przyszyję sobie do ubrania taki
napis przemknęło jej przez myśl.
-
Całkiem dobrze. - mruknęła Rage. Nie miała zamiaru prawić
komplementów temu idiocie. Po pierwsze to Malfoy, po drugie nie
poszło mu wcale tak dobrze, a po trzecie nie chciała dbać o wzrost
jego ego.
-
Całkiem dobrze? Poszło mi świetnie. - powiedział skromnie
Serpent. Taa... Właśnie o tym ego była mowa.
-
Nie masz bladego pojęcia co to drifting, a gdy się ścigaliśmy z
łatwością cię pokonałam. I ty mówisz, że poszło ci świetnie.
- rzuciła znudzona. Fakt, że na wyścigach często zostawiała
swoich przeciwników z tyłu nie miał tu żadnego znaczenia.
-
Niby jakim cudem on miał cię pokonać skoro nawet my nie możemy
cię prześcignąć? - zapytał Daemon. A ten jak zawsze musi
wtrącić swoje trzy grosze. Nie mógłby choć raz siedzieć cicho?
-
Dzięki za prawienie mi komplementów, ale chyba nie po to tu
przyszliśmy. - powiedziała Rage – Zostaje co nie? - Powiedzcie
nie. Powiedzcie nie. Błagam...
-
Zaczynam się czuć jak na rozmowie kwalifikacyjnej. Może zacznijcie
zadawać pytanie o moje doświadczenie i oto czy mam dzieci. - rzucił
z lekką ironią w głosie Scorpius. - Od razu mogę was uprzedzić,
że nie mam dzieci, a bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
-
Zostaje, ale musimy mu załatwić samochód. - powiedział Luda
ignorując jego słowa. - Oczywiście potrzebujesz kogoś kto się na
tym zna. A tą osobą jest nasz Tigris. - Posłała mu spojrzenie
mrożące krew w żyłach, ale jak widać gość nie ma krwi... Albo
żył. - Co prawda Dexter też się zna, ale jego trafia szlag po
trzech, czterech odmowach. - Blondyn posłał mu spojrzenie spode
łba, ale jedyną reakcją tego człowieka bez krwi był uśmiech.
-
Zaraz wracam. - Z miną cierpiętnika wyszła z klubu w którym
zbierało się coraz więcej osób. Wyciągnęła ze swojego
samochodu laptopa i wróciła siadając obok Serpenta. Włączyła
laptopa i zapytała. - Masz w ogóle jakiś typ? - pokręcił głową
na co jedyną reakcją było westchnięcie. - Moim zdaniem najlepsze
są...
I
zaczęło się. Włączała przeróżne typy sportowych samochodów.
Pokazywała zarówno wersje coupe jaki i cabrio. Gadała o mocy
silników, przyczepności i innych rzeczach dotyczących danego auta.
Gdy rzuciła wzrokiem na chłopaka siedzącego obok niej zmarszczyła
brwi i spytała:
-
Rozumiesz chociaż połowę z tego co do ciebie mówię? - Gdy
pokręcił głową reszta zaczęła się śmiać. - Jacy ci ludzie są
niedouczeni na najważniejsze tematy naszego społeczeństwa.
-
Może to? - wskazał na czarne auto. Wydawało mu się, że skądś
je zna, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd.
-
Tak dobrze jeździło ci się samochodem mojego brata? - zapytała z
uniesioną brwią. Pokręcił głową. - Hyundai Genesis Coupe? -
wskazała na samochód, który pojawił się na ekranie komputera,
gdy zobaczyła jego błyszczące oczy zaśmiała się. - Chyba już
wybraliśmy, prawda? - pokiwał entuzjastycznie głową. Odłożyła
laptopa.
-
Trzeba oczywiście uczcić, że dołączył do nas ktoś nowy... -
zaczął Daemon. - Kto idzie po alkohol?
-
Zawsze wiedziałam, że tobie chodzi tylko o imprezy. - Rage
teatralnie westchnęła.
-
A tobie nie? - uniósł brwi spoglądając na mnie.
-
Nie zmieniaj tematu. Mówiliśmy o tobie, a nie o mnie. Wszyscy wiem,
że będziesz szybciej pijany ode mnie.
-
Tak, ale na pewno nie dlatego, że ty pijesz mniej...
-
Czy ja coś takiego mówiłam. Ty po prostu masz słabszą głowę.
-
Albo mniejszą wprawę.
-
Jak kto woli.
***
Pod
dom w którym mieszkała podjechało zielone Mitsubishi Eclipse. Od
razu rozpoznała samochód Blackness i wypadła z domu po drodze
zgarniając telefon i kluczyki do samochodu. Nie spodziewała się,
że przyjedzie do niej, bo wszyscy mieli się spotkać na miejscu.
Wyszła
z domu i podeszła do brunetki, która czekała na nią oparta o swój
samochód. Nie miała zbyt zadowolonej miny co tłumaczyło jej
przyjazd do tego domu. W moim CV muszę dodać nową profesję –
Pocieszacz strapionych.
-
Co cię do mnie sprowadza? - zapytała. O ku*wa zaczynam gadać
jak psycholog.
-
Moja matka wychodzi za mąż. - westchnęła.
-
I co w związku z tym?
-
Wiesz normalnie bym się tylko dziwiła, że dożyłam tego momentu,
ale... - zrobiła krótką przerwę i dokończyła szybko. - Ona
wychodzi za twojego ojca.
-
Co do ku*wy nędzy?!
-
Też się zdziwiłam.
-
Możesz mi wytłumaczyć dlaczego ja dowiaduje się o tym ostatnia?
-
Wiesz ja dowiedziałam się przed wyjściem i od razu przyjechałam
do ciebie.
-
Pocieszające. - warknęła Rage. - Wiedziałam, że się z kimś
spotyka, ale tak wyszło, że gdy chciał mnie z nią poznać ja nie
miałam czasu. Uznałam, że to i tak jedna z tych z którymi jest
przez chwilę i po tym już z nimi kończy.
-
Witaj w klubie. - mruknęła Blackness. - Jedźmy już. Pogadamy
później.
Rage
wsiadła do swojego samochodu i włączyła muzykę
...Crawling
in my skin
These
wounds, they will not heal
Fear
is how I fall
Confusing
what is real...*
Ruszyła
a zaraz za nią jechała jej przyjaciółka. Jej humor został
popsuty i miała ochotę go poprawić a mogły to zrobić dwie
rzeczy. Wygrany wyścig lub udana akcja. Oczywiście zdolna do tego
była też muzyka...
Gdy
stanęła na światłach obok niej stanął
chłopak którego kochała z całego serca. Był znany jako Hades.
Miał białe włosy, nie platynowe jak Malfoy czy siwe jak staruszek.
Po prostu białe. Był posiadaczem niemal czarnych oczu w które
większość dziewczyn potrafiła się wpatrywać bez końca. Ona
była tą mniejszością. Chłopak był
wysoki i szczupły
o
ostrych rysach twarzy.
Jeździł białym Ferrari 458 Italia i jeszcze nigdy gdy razem się
ścigali nie można było rozstrzygnąć kto wygrał. Nienawidzili
się jeszcze bardziej niż ona z Malfoy'em.
-
Szykuj się na przegraną. - warknął w jej stronę, a dziewczyna
siedząca obok niego zachichotała. Oczywiście
typ Słodka Idiotka. Jak mogłoby być inaczej.
-
Mówisz tak za każdym razem. Jakoś jeszcze nigdy nie spełniłeś
swojej groźby – prychnęła.
-
Dzisiaj będzie inaczej.
-
Powtarzasz się, kochanie. - Ruszyła, bo w tym momencie pojawiło
się zielone światło. Otworzyła jeszcze okno i na pożegnanie
wystawiła przez nie rękę pokazując Hadesowi środkowy palec.
Już
z trochę lepszym humorem dotarła na miejsce wyścigów. Słyszała
mieszającą się muzykę, ponieważ z każdego auta można było
usłyszeć inną. Widziała dziewczyny, które pokazywały o wiele
więcej niż powinny oraz facetów, którzy z nimi flirtowali lub
przechadzali się od samochodu do samochodu.
Ona
jakimś cudem przejechała przez tłum i dotarła na miejsce gdzie
zawsze zbierała się cała ich ekipa. Byli tam już wszyscy oprócz
Industrii, który miał coś do załatwienia i nie mógł dzisiaj
przyjechać. Po kilku minutach podszedł do nich Yom.
Yom
ze względu na kontuzje nogi, jakiej doznał podczas wyścigu, gdy z
prędkością dwustu kilometrów na godzinę uderzył w ścianę, nie
bierze już udziału w wyścigach, zamiast tego samemu je
organizując. Organizuje również inne zawody, których celem są
zakłady, w tym m.in. wyścigi motorówek.
-
No to kto się dzisiaj ściga? - zapytał ich odsuwając megafon od
ust. Gdy Rage chciała już powiedzieć że ona przerwał jej mówiąc.
- Oczywiście wiem, że ty. Pytam reszty twoich przyjaciół. -
jedyną reakcją na jego słowa było prychnięcie. Gdy już skończył
rozmowę z pozostałymi znowu zwrócił się do rudowłosej. - Hades
już na ciebie czeka. Stawka tak jak zawsze, samochód
oraz dwa patole.
Mam nadzieję, że w końcu ktoś wygra.
Rage
podjechała na pas startowy. Tak jak mówił Jom Hades już na nią
czekał. Zmierzyli się wzrokiem, a ona odwróciła wzrok by spojrzeć
na Yoma, który powiedział lekko znudzonym tonem:
-
Zwycięzca zwija forsę i auto przeciwnika. - Po chwili wrzasnął za
siebie. - Ludzie złazić z trasy do cholery!
Dwie
dziewczyny dały im nawigację, aby jechali dobrą trasą. Jej
osobiście zdarzyło się kiedyś zjechać z trasy co mogłoby się
skończyć przegraną, ale – swoim sposobem – wróciła na nią i
wygrała wyścig. Jej kochane auto miało potem trochę zmaltretowaną
maskę ale Dexter sprawił, że znów jej samochód wyglądał jak
nowy.
Na
tor wszedł jakiś brunet z azjatycką urodą i bronią w ręku. Gdy
usłyszeli huk wystrzału ruszyli z miejsca omijając bruneta, który
od razu potem zszedł z drogi. Dwa samochody zniknęły za zakrętem.
-
Oczywiście ruch nie jest zamknięty. - wrzasnął za nimi Yom. - Ale
to chyba wiecie.
Dexter
i Daemon wymienili rozbawione spojrzenia. Rage ścigała się z
Hadesem już tyle razy, że spodziewała się przeróżnych tras. Raz
musieli sobie wybrać partnerów, którzy pomogliby im w wygraniu
wyścigu – nie mógł to być nikt z ich przyjaciół. Choć jakiś
chłopaka dał prowadzenie Hadesowi nie udało mu się go utrzymać,
bo Lily wyrównała się z nim tuż przed końcem.
Lily,
gdy zauważyła dziesiątki aut, które jechały prostopadle do nich
nie była za bardzo zdziwiona. Po Yomie można się było tego
spodziewać. Jakimś cudem udało jej się przejechać przez sznur
samochodów chodź nie obyło się bez szkód. Oczywiście uszkodzone
były przypadkowe samochody, a nie jej nissan. Kilka metrów przed
zakrętem usłyszała kobiecy głos:
-
Skręć w lewo. - Wciskając sprzęgło zaciągnęła ręczny i
wjechała w wąską uliczkę. W lusterku zauważyła, że Hades
siedzi jej na ogonie i to dosłownie. Przyśpieszyła. Miała zamiar
w końcu wygrać z nim wyścig.
Zza
zakrętu wyłoniły się dwa samochody. Czarny nissan miał przewagę
nad białym ferrari, małą ale przewagę. Okazało się, że na
ostatnich metrach trasy był wylane olej. Rage w porę to zauważyła
i udało jej się zapanować nad samochodem. Hades jednak nie miał
tyle szczęścia i skończyło się zjechaniem z trasy.
Lily
przekroczyła linię mety i obróciła swój samochód w stronę z
której przyjechała. Ominęła gratulujących jej wygranej i
podeszła do samochodu obok którego stał Hades.
-
Nic ci się nie stało kochanie? - kątem oka spostrzegła jak
chłopak podnosi brwi. - Nie martw się nie mówię do ciebie tylko
do mojego – wypowiedziała to słowo z naciskiem. -
samochodu. - Wyciągnęła rękę na którą on niechętnie położył
kluczyki. - Interesy z tobą to sama przyjemność.
-
Serpent. - rzuciła kluczyki w stronę chłopaka. - Pomożesz mi
później zaprowadzić samochód do mojego garażu. Ja nie mogę
prowadzić dwóch naraz, a twój samochód – jak słyszałam –
jest jeszcze dopracowywany.
-
Luda mówił, że powinniśmy skończyć jutro.- powiedział chowając
kluczyki do kieszeni czarnych jeansów.
-
Czyli będziesz się mógł ścigać... - mruknęła z błyskiem w
oku.
-
Rage nawet o tym nie myśl. - zaśmiał się ktoś obok niej. Okazało
się, że to Daemon. - Chcesz pozbawić Serpenta samochodu od razu po
tym jak go dostał.
-
Nie pomyślałeś o tym, że mogłabym się z nim ścigać tylko dla
poczucia adrenaliny. Oczywiście na nie zamkniętej drodze. Albo dla
satysfakcji, że kogoś pokonałam...
-
Wątpię. - gdy usłyszał prychnięcie zaśmiał się. - Martw się
lepiej o to abyś nie skończyła jako trup bo gdyby spojrzenie mogło
zabijać już dawno leżałabyś martwa, a twoim zabójcom byłyby
Hades.
-
Wiesz gdy spojrzenie mogło zabijać to on byłby martwy już
kilkaset razy a ty razem z nim.
-
Też cię kocham.
***
Cała
ekipa wpadła do klubu, który należał do jednego z nich, który
był nieobecny. Zdążyli tylko usiąść przy stoliku, który zawsze
zajmowali, gdy zadzwonił telefon jednego z nich – Daemona. Po
krótkiej rozmowie ogłosił ściszonym głosem:
-
Dzwonił Industria. Jest akcja. Potrzebni trzej kierowcy i do tego
jeszcze trzy osoby. Na pewno jedzie Rage, bo potrzebny nam ktoś do
ciężkiej roboty. - Dziewczyna mruknęłam pod nosem coś co
brzmiało jak „Dzięki”. - Kto jeszcze jedzie?
-
Prościej by było zapytać kto nie jedzie. - rzuciła Peggy. - Ja
mogę zostać i umierać z tęsknoty. Mam nadzieję, że zobaczę was
wszystkich po powrocie. - zaśmiała się. - Raczej nie będzie wam
potrzebny haker.
-
Nie martw się nie będziesz kompletnie wykluczona. Serpent szykuj
się na pierwszą akcje. - Daemon poklepał chłopaka po ramieniu. -
Będziesz kierowcą tak jak Luda i ja.
-
A teraz w skrócie wytłumacz o co chodzi. - powiedziała Rage
spokojnie. - Uwielbiam wykonywać moją brudną robotę.
***
Serpent
obserwował jak Luda wraz z Blackness odjeżdżają z dwoma nowymi
samochodami. Teraz do tego przygotowywali się Daemon i Dexter. Ten
pierwszy kierował, a drugi chłopak musiał odpowiednio zaczepić
się o hak.
Największą
uwagę jednak zwrócił na Rage. Właśnie była w połowie
odczepiania lawety od ciężarówki. Na tej też stały dwa
samochody.
Gdy
odjechały też te dwa samochody kierowca ciężarówki zorientował
się, że coś jest nie tak. Zaczął hamować, a Serpent, który
zorientował się trochę późno musiał wrzucić wsteczny. Jego
zadanie polegało na przewozie Rage, która przy ostrym hamowaniu
ledwo się utrzymała i teraz wisiała na jednej ręce.
Gdy
kierowca już się zatrzymał i zaczął wychodzić z wozu
Scorpiusowi udało się podjechać do dziewczyny, która wślizgnęła
się przez okno do środka samochodu. Szybko odjechali z miejsca
zdarzenia i skierowali się do miejsca w którym byli umówieni ze
wszystkimi.
Lily
wyciągnęła ze schowka jakąś płytę i włączyła muzykę.
...You
are my nemsis
The
one I can resist
I
got a one-track
mind...**
-
Nie
wiedziałem, że słuchasz takiej muzyki. - rzucił, gdy stali na
czerwonym świetle.
-
Nie mogłeś wiedzieć w końcu nie jesteśmy przyjaciółmi. A poza
tym w szkole nie wyglądam jak ktoś kto słucha takiego typu muzyki.
Chodzę w jeansach i rozciągniętych swetrach co robi ze mnie bardzo
zwykłą osobę, która jest grzeczna i prawie nigdy nie ląduje na
szlabanach. - zaśmiała się Rage.
-
Krytykujesz sama siebie. - uniósł brwi.
-
Ja nie krytykuje siebie tylko tą osobę, którą udawałam przez
pięć lat w Hogwarcie. W tym roku to się zmieni.
-
Niby dlaczego?
-
Postanowiliśmy się ujawnić.
-
Postanowiliśmy? Liczba mnoga. To ktoś z naszej ekipy jeszcze chodzi
do Hogwartu?
-
Zapomniałam, że jesteś mało spostrzegawczy. - westchnęła. -
Blackness i Luda. Kiedyś chodził też Industria. Był na tym samym
roku co mój brat – Jim. Blackness jest w Hufflepuffie, Luda w
Ravenclawie.
-
Lude chyba kojarzę, ale Blackness za cholerę nie mogę sobie
przypomnieć.
-
Nic dziwnego. W Hogwarcie możesz ją zobaczyć tylko w związanych w
koka włosach i szacie szkolnej. Chyba nikt nie zobaczył jej w
mugolski ciuchach w szkole. Uważa, że zaśmiecanie sobie szafy
takimi przebraniami to tylko tracenie miejsca w które możesz
wepchnąć jakieś nowe bluzki. - widząc
jego lekko zdziwioną minę wytłumaczyła. - Jeżeli chodzi o te
przebrania to chodzi o takie w stylu moich ubrań które noszę w
Hogwarcie. Nie tych w których widzisz mnie teraz niemal codziennie.
-
Czyli mam się przyzwyczaić do faktu, że będę cię tak teraz
widział przez kolejne cztery miesiące?
-
Na to wychodzi.
***
Gdy
weszła do domu była zdziwiona, gdy zobaczyła światło w salonie.
Weszła do
niego i zobaczyła swojego ojca, który siedział na fotelu z kubkiem
kawy w ręce. Gdy pojawiła się w pomieszczeniu spojrzał na nią
zmęczonymi od niewyspania oczami.
-
Usiądź. Chciałbym z tobą porozmawiać. - powiedział odstawiając
kubek na stolik. Chyba
naczytał się ulotek „Jak ujawnić się rodzicom” tylko zmieni
to na „Jak ujawnić się dzieciom”.
-
Chodzi ci oto, że się żenisz. - bardziej stwierdziła niż
spytała. - Cieszę się, że w końcu postanowiłeś mi o tym
powiedzieć.
-
Sk... Znaczy się tak, właśnie o to chodzi. - szybko się poprawił,
ale ona i tak to zauważyła.
-
Dowiedziałam się od córki twojej wybranki. - jej głos był
wyprany z jakichkolwiek emocji. Mogła być zadowolona z tego, że
będzie mieszkać z Blackness, ale fajnie by było gdyby ojciec choć
wspomniał, że to jednak coś poważnego, a nie przelotny romans.
-
Nie chciałem zapeszać. - powiedział jakby czytając w jej myślach.
- Ślub
weźmiemy szybko, bo jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Nie
chcemy żebyście opuścili lekcje. Możesz zaprosić jakąś swoją
znajomą czy znajomego. Oczywiście z osobą towarzyszącą. -
przerwał, ale po chwili postanowił kontynuować. - Chciałbym abyś
była jutro rano w domu, bo przyjedzie do nas Ariana - moja
narzeczona – oraz jej dzieci.
-
Dobrze. Mogę już iść jestem zmęczona? - Gdy jej ojciec skinął
głową wstała i skierowała kroki do swojego pokoju. Wcale nie była
zmęczona chciał po prostu już iść do siebie. Na wysłuchiwanie o
ślubie miała jeszcze miesiąc. Tyle jej wystarczy.
Gdy
weszła do pokoju nie zawracała sobie głowy włączaniem światła.
Rzuciła się na łóżko i wyciągnęła z kieszeni telefon.
Nie!
Nie! Nie! Błagam powiedz mi, że on się tu nie wprowadzi!
Odpowiedź
od Blackness przyszła po chwili.
Nie
mogę ci tego powiedzieć, ale napisać też nie. Jutro się
spotkacie.
Czy
twój brat musi być takim pieprzonym idiotą.
Jak
widać musi. Jeżeli może cię to pocieszyć on nie wie, że
wprowadzamy się akurat do twojego ojca.
Jakoś
wcale nie napawa mnie to entuzjazmem...
***
Gdy
Rage rano się obudziła nikt jeszcze nie przyjechał co było pewnie
spowodowane późnym wstawaniem Blackness. To, że nie było ich
jeszcze o dziesiątej wcale jej nie zdziwiło.
Wstała,
wyjęła ubrania z szafy i poszła do łazienki. Wzięła prysznic i
zaczęła się ubierać. Założyła krótkie, jeansowe spodenki,
czarną bluzkę z krótkim rękawem, która odsłaniała jej prawe
ramię oraz czarne sandały na koturnie. Rozczesał swoje rude włosy
i zrobiła makijaż.
Dzisiejszy
należał do takich w których większość ludzi nie miała ochoty
wychodzić z domu, bo na dworze panował niemiłosierny upał. Osoby,
które musiały iść do pracy szybko wsiadały do swoich samochodów
z klimatyzacją i odjeżdżały tak, że upał panujący na zewnątrz
nie zdążył nawet zbyt wywrzeć na nich wrażenie. Reszta
mieszkańców Londynu siedziała w swoich domach i mieszkaniach nawet
nie wystawiając ręki poza okno.
Lily
zdążyła wyjść z łazienki kiedy usłyszała wołanie ojca, który
kazał jej zejść na dół. Wyszła z pokoju i powoli zeszła do
hallu stukając obcasami na schodach. Przez to, że były wykonane z
szkła schodząc po nich mogło się wydawać, że idzie się w
powietrzu.
Gdy
już była na dole stanęła obok ojca, który oczywiście zaczął
nas sobie przedstawiać nieświadomy tego, że znam dwójkę z tego
towarzystwa aż za dobrze.
-
Lily poznaj Arianę moją narzeczoną oraz jej dzieci Jeremiego i
Chloe. - Lily musiała się chwilę zastanowić kto to Chloe ponieważ
imiona i nazwiska osób z ekipy nie były przeze nią używane od...
Od dawna. - Mam nadzieję, że będziecie się dobrze dogadywać. -
Mylisz się tatusiu... Bynajmniej w połowie. Z jedną osobą mogę
się dogadać z drugą nie za bardzo.
-
Bądźcie dzisiaj popołudniu w domu ponieważ wraz z Harrym
zaprosiliśmy naszą bliską rodzinę na obiad. - powiedziała
Ariana. Super cały dzień wycięty z życiorysu przemknęło
przez myśl Rage. Miała już iść do swojego pokoju, gdy usłyszała
głos swojego ojca, który kazał jej zaprowadzić pozostałą dwójkę
do pokoi z których mieli wybrać sobie jeden dla siebie.
-
Mam nadzieję, że twój brat zamieszka po drugiej stronie domu. Jak
najdalej od mojego pokoju. - szepnęła do Blackness gdy wchodzili po
schodach.
-
Nadzieja matką głupich. - zaśmiała się brunetka.
-
Pieprz się. - Gdy stanęli przed rzędem drzwi powiedziała. -
Wybierzcie coś dla siebie. Ja wracam do siebie. - Odwróciła się i
weszła do pokoju, ale nim zamknęła drzwi zdążyła usłyszeć
słowa Hadesa.
-
Mogłaś mi powiedzieć, że matka żeni się akurat z jej ojcem.
-
Cieszę się tak samo jak ty z tego powodu. - krzyknęła jeszcze i
trzasnęła teatralnie drzwiami by potem rzucić się na swoje łóżko.
* Linkin Park - Crawling
** Papa Roach - One Track Mind
Hej! ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Piszesz naprawdę bardzo starannie, pomimo bardzo nielicznych błędów. Podobają mi się postacie, rozbudowane zdania i dobra znajomość tego, o czym piszesz. ;) Jest parę spraw, które mają troszkę do życzenia, jak np. ostatnie dwa dialogi, w których nie wiem kto mówi jako ta druga osoba. Poza tym, to w prologu zdziwiło mnie, że przekleństwa są częściowo cenzurowane- w normalnych książkach nigdy się z czymś takim nie spotkałam. :P
Sądzę, że zostanę tu na dłużej ^^ Piszesz kawałek czegoś nietypowego i wciągającego zarazem :3 (przeboleję przekleństwa) Jestem ciekawa związku bohaterów z Hogwartem i nie wiem, czego się domyślać.
~`Twoja nowa czytelniczka ♥
P.S. Lubimy tą samą muzykę! (zaciera ręce w zadowoleniu) Weny życzę ^^