piątek, 4 września 2015

Rozdział 1

- Chodź Malfoy. Mówię to z niechęcią, ale jeździsz całkiem spoko. Będę musiała żyć z myślą, że właśnie prawie ci komplement. - westchnęła rudowłosa kierując się w stronę wejścia do klubu. Weszli do środka gdzie przy jednym ze stolików czekała już na nich reszta.
- Pott... - zaczął blondyn, ale przerwała mu nim zdążył dokończyć.
- Tutaj nie mówimy do siebie po imieniu czy nazwisku tylko po przezwisku. Gdyby każdy znał twoje nazwisko, gdy zaszedłbyś mu za skórę skończyłbyś jako trup lub w najlepszym przypadku z obitą mordą. - wytłumaczyła mu siadając na sofie obok swojego najlepszego przyjaciela – Industrii.
Industria był z nich najstarszy i można było powiedzieć, że rządził w ich grupie. Zawsze gdy był zdenerwowany zaczynał palić papierosy jeden po drugim co było podobne do jej zachowania. Ona wtedy też przeklinała, ale ten fakt można pominąć.
- No i jak mu poszło? - zapytał brunet kierując to pytanie oczywiście do niej – Wielkiego Sprawdzacza Umiejętności oraz Nauczyciela Niedouczonych. Chyba przyszyję sobie do ubrania taki napis przemknęło jej przez myśl.
- Całkiem dobrze. - mruknęła Rage. Nie miała zamiaru prawić komplementów temu idiocie. Po pierwsze to Malfoy, po drugie nie poszło mu wcale tak dobrze, a po trzecie nie chciała dbać o wzrost jego ego.
- Całkiem dobrze? Poszło mi świetnie. - powiedział skromnie Serpent. Taa... Właśnie o tym ego była mowa.
- Nie masz bladego pojęcia co to drifting, a gdy się ścigaliśmy z łatwością cię pokonałam. I ty mówisz, że poszło ci świetnie. - rzuciła znudzona. Fakt, że na wyścigach często zostawiała swoich przeciwników z tyłu nie miał tu żadnego znaczenia.
- Niby jakim cudem on miał cię pokonać skoro nawet my nie możemy cię prześcignąć? - zapytał Daemon. A ten jak zawsze musi wtrącić swoje trzy grosze. Nie mógłby choć raz siedzieć cicho?
- Dzięki za prawienie mi komplementów, ale chyba nie po to tu przyszliśmy. - powiedziała Rage – Zostaje co nie? - Powiedzcie nie. Powiedzcie nie. Błagam...
- Zaczynam się czuć jak na rozmowie kwalifikacyjnej. Może zacznijcie zadawać pytanie o moje doświadczenie i oto czy mam dzieci. - rzucił z lekką ironią w głosie Scorpius. - Od razu mogę was uprzedzić, że nie mam dzieci, a bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
- Zostaje, ale musimy mu załatwić samochód. - powiedział Luda ignorując jego słowa. - Oczywiście potrzebujesz kogoś kto się na tym zna. A tą osobą jest nasz Tigris. - Posłała mu spojrzenie mrożące krew w żyłach, ale jak widać gość nie ma krwi... Albo żył. - Co prawda Dexter też się zna, ale jego trafia szlag po trzech, czterech odmowach. - Blondyn posłał mu spojrzenie spode łba, ale jedyną reakcją tego człowieka bez krwi był uśmiech.
- Zaraz wracam. - Z miną cierpiętnika wyszła z klubu w którym zbierało się coraz więcej osób. Wyciągnęła ze swojego samochodu laptopa i wróciła siadając obok Serpenta. Włączyła laptopa i zapytała. - Masz w ogóle jakiś typ? - pokręcił głową na co jedyną reakcją było westchnięcie. - Moim zdaniem najlepsze są...
I zaczęło się. Włączała przeróżne typy sportowych samochodów. Pokazywała zarówno wersje coupe jaki i cabrio. Gadała o mocy silników, przyczepności i innych rzeczach dotyczących danego auta. Gdy rzuciła wzrokiem na chłopaka siedzącego obok niej zmarszczyła brwi i spytała:
- Rozumiesz chociaż połowę z tego co do ciebie mówię? - Gdy pokręcił głową reszta zaczęła się śmiać. - Jacy ci ludzie są niedouczeni na najważniejsze tematy naszego społeczeństwa.
- Może to? - wskazał na czarne auto. Wydawało mu się, że skądś je zna, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd.
- Tak dobrze jeździło ci się samochodem mojego brata? - zapytała z uniesioną brwią. Pokręcił głową. - Hyundai Genesis Coupe? - wskazała na samochód, który pojawił się na ekranie komputera, gdy zobaczyła jego błyszczące oczy zaśmiała się. - Chyba już wybraliśmy, prawda? - pokiwał entuzjastycznie głową. Odłożyła laptopa.
- Trzeba oczywiście uczcić, że dołączył do nas ktoś nowy... - zaczął Daemon. - Kto idzie po alkohol?
- Zawsze wiedziałam, że tobie chodzi tylko o imprezy. - Rage teatralnie westchnęła.
- A tobie nie? - uniósł brwi spoglądając na mnie.
- Nie zmieniaj tematu. Mówiliśmy o tobie, a nie o mnie. Wszyscy wiem, że będziesz szybciej pijany ode mnie.
- Tak, ale na pewno nie dlatego, że ty pijesz mniej...
- Czy ja coś takiego mówiłam. Ty po prostu masz słabszą głowę.
- Albo mniejszą wprawę.
- Jak kto woli.
***
Pod dom w którym mieszkała podjechało zielone Mitsubishi Eclipse. Od razu rozpoznała samochód Blackness i wypadła z domu po drodze zgarniając telefon i kluczyki do samochodu. Nie spodziewała się, że przyjedzie do niej, bo wszyscy mieli się spotkać na miejscu.
Wyszła z domu i podeszła do brunetki, która czekała na nią oparta o swój samochód. Nie miała zbyt zadowolonej miny co tłumaczyło jej przyjazd do tego domu. W moim CV muszę dodać nową profesję – Pocieszacz strapionych.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytała. O ku*wa zaczynam gadać jak psycholog.
- Moja matka wychodzi za mąż. - westchnęła.
- I co w związku z tym?
- Wiesz normalnie bym się tylko dziwiła, że dożyłam tego momentu, ale... - zrobiła krótką przerwę i dokończyła szybko. - Ona wychodzi za twojego ojca.
- Co do ku*wy nędzy?!
- Też się zdziwiłam.
- Możesz mi wytłumaczyć dlaczego ja dowiaduje się o tym ostatnia?
- Wiesz ja dowiedziałam się przed wyjściem i od razu przyjechałam do ciebie.
- Pocieszające. - warknęła Rage. - Wiedziałam, że się z kimś spotyka, ale tak wyszło, że gdy chciał mnie z nią poznać ja nie miałam czasu. Uznałam, że to i tak jedna z tych z którymi jest przez chwilę i po tym już z nimi kończy.
- Witaj w klubie. - mruknęła Blackness. - Jedźmy już. Pogadamy później.
Rage wsiadła do swojego samochodu i włączyła muzykę
...Crawling in my skin
These wounds, they will not heal
Fear is how I fall
Confusing what is real...*
Ruszyła a zaraz za nią jechała jej przyjaciółka. Jej humor został popsuty i miała ochotę go poprawić a mogły to zrobić dwie rzeczy. Wygrany wyścig lub udana akcja. Oczywiście zdolna do tego była też muzyka...
Gdy stanęła na światłach obok niej stanął chłopak którego kochała z całego serca. Był znany jako Hades. Miał białe włosy, nie platynowe jak Malfoy czy siwe jak staruszek. Po prostu białe. Był posiadaczem niemal czarnych oczu w które większość dziewczyn potrafiła się wpatrywać bez końca. Ona była tą mniejszością. Chłopak był wysoki i szczupły o ostrych rysach twarzy. Jeździł białym Ferrari 458 Italia i jeszcze nigdy gdy razem się ścigali nie można było rozstrzygnąć kto wygrał. Nienawidzili się jeszcze bardziej niż ona z Malfoy'em.
- Szykuj się na przegraną. - warknął w jej stronę, a dziewczyna siedząca obok niego zachichotała. Oczywiście typ Słodka Idiotka. Jak mogłoby być inaczej.
- Mówisz tak za każdym razem. Jakoś jeszcze nigdy nie spełniłeś swojej groźby – prychnęła.
- Dzisiaj będzie inaczej.
- Powtarzasz się, kochanie. - Ruszyła, bo w tym momencie pojawiło się zielone światło. Otworzyła jeszcze okno i na pożegnanie wystawiła przez nie rękę pokazując Hadesowi środkowy palec.
Już z trochę lepszym humorem dotarła na miejsce wyścigów. Słyszała mieszającą się muzykę, ponieważ z każdego auta można było usłyszeć inną. Widziała dziewczyny, które pokazywały o wiele więcej niż powinny oraz facetów, którzy z nimi flirtowali lub przechadzali się od samochodu do samochodu.
Ona jakimś cudem przejechała przez tłum i dotarła na miejsce gdzie zawsze zbierała się cała ich ekipa. Byli tam już wszyscy oprócz Industrii, który miał coś do załatwienia i nie mógł dzisiaj przyjechać. Po kilku minutach podszedł do nich Yom.
Yom ze względu na kontuzje nogi, jakiej doznał podczas wyścigu, gdy z prędkością dwustu kilometrów na godzinę uderzył w ścianę, nie bierze już udziału w wyścigach, zamiast tego samemu je organizując. Organizuje również inne zawody, których celem są zakłady, w tym m.in. wyścigi motorówek.
- No to kto się dzisiaj ściga? - zapytał ich odsuwając megafon od ust. Gdy Rage chciała już powiedzieć że ona przerwał jej mówiąc. - Oczywiście wiem, że ty. Pytam reszty twoich przyjaciół. - jedyną reakcją na jego słowa było prychnięcie. Gdy już skończył rozmowę z pozostałymi znowu zwrócił się do rudowłosej. - Hades już na ciebie czeka. Stawka tak jak zawsze, samochód oraz dwa patole. Mam nadzieję, że w końcu ktoś wygra.
Rage podjechała na pas startowy. Tak jak mówił Jom Hades już na nią czekał. Zmierzyli się wzrokiem, a ona odwróciła wzrok by spojrzeć na Yoma, który powiedział lekko znudzonym tonem:
- Zwycięzca zwija forsę i auto przeciwnika. - Po chwili wrzasnął za siebie. - Ludzie złazić z trasy do cholery!
Dwie dziewczyny dały im nawigację, aby jechali dobrą trasą. Jej osobiście zdarzyło się kiedyś zjechać z trasy co mogłoby się skończyć przegraną, ale – swoim sposobem – wróciła na nią i wygrała wyścig. Jej kochane auto miało potem trochę zmaltretowaną maskę ale Dexter sprawił, że znów jej samochód wyglądał jak nowy.
Na tor wszedł jakiś brunet z azjatycką urodą i bronią w ręku. Gdy usłyszeli huk wystrzału ruszyli z miejsca omijając bruneta, który od razu potem zszedł z drogi. Dwa samochody zniknęły za zakrętem.
- Oczywiście ruch nie jest zamknięty. - wrzasnął za nimi Yom. - Ale to chyba wiecie.
Dexter i Daemon wymienili rozbawione spojrzenia. Rage ścigała się z Hadesem już tyle razy, że spodziewała się przeróżnych tras. Raz musieli sobie wybrać partnerów, którzy pomogliby im w wygraniu wyścigu – nie mógł to być nikt z ich przyjaciół. Choć jakiś chłopaka dał prowadzenie Hadesowi nie udało mu się go utrzymać, bo Lily wyrównała się z nim tuż przed końcem.
Lily, gdy zauważyła dziesiątki aut, które jechały prostopadle do nich nie była za bardzo zdziwiona. Po Yomie można się było tego spodziewać. Jakimś cudem udało jej się przejechać przez sznur samochodów chodź nie obyło się bez szkód. Oczywiście uszkodzone były przypadkowe samochody, a nie jej nissan. Kilka metrów przed zakrętem usłyszała kobiecy głos:
- Skręć w lewo. - Wciskając sprzęgło zaciągnęła ręczny i wjechała w wąską uliczkę. W lusterku zauważyła, że Hades siedzi jej na ogonie i to dosłownie. Przyśpieszyła. Miała zamiar w końcu wygrać z nim wyścig.
Zza zakrętu wyłoniły się dwa samochody. Czarny nissan miał przewagę nad białym ferrari, małą ale przewagę. Okazało się, że na ostatnich metrach trasy był wylane olej. Rage w porę to zauważyła i udało jej się zapanować nad samochodem. Hades jednak nie miał tyle szczęścia i skończyło się zjechaniem z trasy.
Lily przekroczyła linię mety i obróciła swój samochód w stronę z której przyjechała. Ominęła gratulujących jej wygranej i podeszła do samochodu obok którego stał Hades.
- Nic ci się nie stało kochanie? - kątem oka spostrzegła jak chłopak podnosi brwi. - Nie martw się nie mówię do ciebie tylko do mojego – wypowiedziała to słowo z naciskiem. - samochodu. - Wyciągnęła rękę na którą on niechętnie położył kluczyki. - Interesy z tobą to sama przyjemność.
- Serpent. - rzuciła kluczyki w stronę chłopaka. - Pomożesz mi później zaprowadzić samochód do mojego garażu. Ja nie mogę prowadzić dwóch naraz, a twój samochód – jak słyszałam – jest jeszcze dopracowywany.
- Luda mówił, że powinniśmy skończyć jutro.- powiedział chowając kluczyki do kieszeni czarnych jeansów.
- Czyli będziesz się mógł ścigać... - mruknęła z błyskiem w oku.
- Rage nawet o tym nie myśl. - zaśmiał się ktoś obok niej. Okazało się, że to Daemon. - Chcesz pozbawić Serpenta samochodu od razu po tym jak go dostał.
- Nie pomyślałeś o tym, że mogłabym się z nim ścigać tylko dla poczucia adrenaliny. Oczywiście na nie zamkniętej drodze. Albo dla satysfakcji, że kogoś pokonałam...
- Wątpię. - gdy usłyszał prychnięcie zaśmiał się. - Martw się lepiej o to abyś nie skończyła jako trup bo gdyby spojrzenie mogło zabijać już dawno leżałabyś martwa, a twoim zabójcom byłyby Hades.
- Wiesz gdy spojrzenie mogło zabijać to on byłby martwy już kilkaset razy a ty razem z nim.
- Też cię kocham.
***
Cała ekipa wpadła do klubu, który należał do jednego z nich, który był nieobecny. Zdążyli tylko usiąść przy stoliku, który zawsze zajmowali, gdy zadzwonił telefon jednego z nich – Daemona. Po krótkiej rozmowie ogłosił ściszonym głosem:
- Dzwonił Industria. Jest akcja. Potrzebni trzej kierowcy i do tego jeszcze trzy osoby. Na pewno jedzie Rage, bo potrzebny nam ktoś do ciężkiej roboty. - Dziewczyna mruknęłam pod nosem coś co brzmiało jak „Dzięki”. - Kto jeszcze jedzie?
- Prościej by było zapytać kto nie jedzie. - rzuciła Peggy. - Ja mogę zostać i umierać z tęsknoty. Mam nadzieję, że zobaczę was wszystkich po powrocie. - zaśmiała się. - Raczej nie będzie wam potrzebny haker.
- Nie martw się nie będziesz kompletnie wykluczona. Serpent szykuj się na pierwszą akcje. - Daemon poklepał chłopaka po ramieniu. - Będziesz kierowcą tak jak Luda i ja.
- A teraz w skrócie wytłumacz o co chodzi. - powiedziała Rage spokojnie. - Uwielbiam wykonywać moją brudną robotę.
***
Serpent obserwował jak Luda wraz z Blackness odjeżdżają z dwoma nowymi samochodami. Teraz do tego przygotowywali się Daemon i Dexter. Ten pierwszy kierował, a drugi chłopak musiał odpowiednio zaczepić się o hak.
Największą uwagę jednak zwrócił na Rage. Właśnie była w połowie odczepiania lawety od ciężarówki. Na tej też stały dwa samochody.
Gdy odjechały też te dwa samochody kierowca ciężarówki zorientował się, że coś jest nie tak. Zaczął hamować, a Serpent, który zorientował się trochę późno musiał wrzucić wsteczny. Jego zadanie polegało na przewozie Rage, która przy ostrym hamowaniu ledwo się utrzymała i teraz wisiała na jednej ręce.
Gdy kierowca już się zatrzymał i zaczął wychodzić z wozu Scorpiusowi udało się podjechać do dziewczyny, która wślizgnęła się przez okno do środka samochodu. Szybko odjechali z miejsca zdarzenia i skierowali się do miejsca w którym byli umówieni ze wszystkimi.
Lily wyciągnęła ze schowka jakąś płytę i włączyła muzykę.
...You are my nemsis
The one I can resist
I got a one-track mind...**
- Nie wiedziałem, że słuchasz takiej muzyki. - rzucił, gdy stali na czerwonym świetle.
- Nie mogłeś wiedzieć w końcu nie jesteśmy przyjaciółmi. A poza tym w szkole nie wyglądam jak ktoś kto słucha takiego typu muzyki. Chodzę w jeansach i rozciągniętych swetrach co robi ze mnie bardzo zwykłą osobę, która jest grzeczna i prawie nigdy nie ląduje na szlabanach. - zaśmiała się Rage.
- Krytykujesz sama siebie. - uniósł brwi.
- Ja nie krytykuje siebie tylko tą osobę, którą udawałam przez pięć lat w Hogwarcie. W tym roku to się zmieni.
- Niby dlaczego?
- Postanowiliśmy się ujawnić.
- Postanowiliśmy? Liczba mnoga. To ktoś z naszej ekipy jeszcze chodzi do Hogwartu?
- Zapomniałam, że jesteś mało spostrzegawczy. - westchnęła. - Blackness i Luda. Kiedyś chodził też Industria. Był na tym samym roku co mój brat – Jim. Blackness jest w Hufflepuffie, Luda w Ravenclawie.
- Lude chyba kojarzę, ale Blackness za cholerę nie mogę sobie przypomnieć.
- Nic dziwnego. W Hogwarcie możesz ją zobaczyć tylko w związanych w koka włosach i szacie szkolnej. Chyba nikt nie zobaczył jej w mugolski ciuchach w szkole. Uważa, że zaśmiecanie sobie szafy takimi przebraniami to tylko tracenie miejsca w które możesz wepchnąć jakieś nowe bluzki. - widząc jego lekko zdziwioną minę wytłumaczyła. - Jeżeli chodzi o te przebrania to chodzi o takie w stylu moich ubrań które noszę w Hogwarcie. Nie tych w których widzisz mnie teraz niemal codziennie.
- Czyli mam się przyzwyczaić do faktu, że będę cię tak teraz widział przez kolejne cztery miesiące?
- Na to wychodzi.
***
Gdy weszła do domu była zdziwiona, gdy zobaczyła światło w salonie. Weszła do niego i zobaczyła swojego ojca, który siedział na fotelu z kubkiem kawy w ręce. Gdy pojawiła się w pomieszczeniu spojrzał na nią zmęczonymi od niewyspania oczami.
- Usiądź. Chciałbym z tobą porozmawiać. - powiedział odstawiając kubek na stolik. Chyba naczytał się ulotek „Jak ujawnić się rodzicom” tylko zmieni to na „Jak ujawnić się dzieciom”.
- Chodzi ci oto, że się żenisz. - bardziej stwierdziła niż spytała. - Cieszę się, że w końcu postanowiłeś mi o tym powiedzieć.
- Sk... Znaczy się tak, właśnie o to chodzi. - szybko się poprawił, ale ona i tak to zauważyła.
- Dowiedziałam się od córki twojej wybranki. - jej głos był wyprany z jakichkolwiek emocji. Mogła być zadowolona z tego, że będzie mieszkać z Blackness, ale fajnie by było gdyby ojciec choć wspomniał, że to jednak coś poważnego, a nie przelotny romans.
- Nie chciałem zapeszać. - powiedział jakby czytając w jej myślach. - Ślub weźmiemy szybko, bo jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Nie chcemy żebyście opuścili lekcje. Możesz zaprosić jakąś swoją znajomą czy znajomego. Oczywiście z osobą towarzyszącą. - przerwał, ale po chwili postanowił kontynuować. - Chciałbym abyś była jutro rano w domu, bo przyjedzie do nas Ariana - moja narzeczona – oraz jej dzieci.
- Dobrze. Mogę już iść jestem zmęczona? - Gdy jej ojciec skinął głową wstała i skierowała kroki do swojego pokoju. Wcale nie była zmęczona chciał po prostu już iść do siebie. Na wysłuchiwanie o ślubie miała jeszcze miesiąc. Tyle jej wystarczy.
Gdy weszła do pokoju nie zawracała sobie głowy włączaniem światła. Rzuciła się na łóżko i wyciągnęła z kieszeni telefon.
Nie! Nie! Nie! Błagam powiedz mi, że on się tu nie wprowadzi!
Odpowiedź od Blackness przyszła po chwili.
Nie mogę ci tego powiedzieć, ale napisać też nie. Jutro się spotkacie.
Czy twój brat musi być takim pieprzonym idiotą.
Jak widać musi. Jeżeli może cię to pocieszyć on nie wie, że wprowadzamy się akurat do twojego ojca.
Jakoś wcale nie napawa mnie to entuzjazmem...
***
Gdy Rage rano się obudziła nikt jeszcze nie przyjechał co było pewnie spowodowane późnym wstawaniem Blackness. To, że nie było ich jeszcze o dziesiątej wcale jej nie zdziwiło.
Wstała, wyjęła ubrania z szafy i poszła do łazienki. Wzięła prysznic i zaczęła się ubierać. Założyła krótkie, jeansowe spodenki, czarną bluzkę z krótkim rękawem, która odsłaniała jej prawe ramię oraz czarne sandały na koturnie. Rozczesał swoje rude włosy i zrobiła makijaż.
Dzisiejszy należał do takich w których większość ludzi nie miała ochoty wychodzić z domu, bo na dworze panował niemiłosierny upał. Osoby, które musiały iść do pracy szybko wsiadały do swoich samochodów z klimatyzacją i odjeżdżały tak, że upał panujący na zewnątrz nie zdążył nawet zbyt wywrzeć na nich wrażenie. Reszta mieszkańców Londynu siedziała w swoich domach i mieszkaniach nawet nie wystawiając ręki poza okno.
Lily zdążyła wyjść z łazienki kiedy usłyszała wołanie ojca, który kazał jej zejść na dół. Wyszła z pokoju i powoli zeszła do hallu stukając obcasami na schodach. Przez to, że były wykonane z szkła schodząc po nich mogło się wydawać, że idzie się w powietrzu.
Gdy już była na dole stanęła obok ojca, który oczywiście zaczął nas sobie przedstawiać nieświadomy tego, że znam dwójkę z tego towarzystwa aż za dobrze.
- Lily poznaj Arianę moją narzeczoną oraz jej dzieci Jeremiego i Chloe. - Lily musiała się chwilę zastanowić kto to Chloe ponieważ imiona i nazwiska osób z ekipy nie były przeze nią używane od... Od dawna. - Mam nadzieję, że będziecie się dobrze dogadywać. - Mylisz się tatusiu... Bynajmniej w połowie. Z jedną osobą mogę się dogadać z drugą nie za bardzo.
- Bądźcie dzisiaj popołudniu w domu ponieważ wraz z Harrym zaprosiliśmy naszą bliską rodzinę na obiad. - powiedziała Ariana. Super cały dzień wycięty z życiorysu przemknęło przez myśl Rage. Miała już iść do swojego pokoju, gdy usłyszała głos swojego ojca, który kazał jej zaprowadzić pozostałą dwójkę do pokoi z których mieli wybrać sobie jeden dla siebie.
- Mam nadzieję, że twój brat zamieszka po drugiej stronie domu. Jak najdalej od mojego pokoju. - szepnęła do Blackness gdy wchodzili po schodach.
- Nadzieja matką głupich. - zaśmiała się brunetka.
- Pieprz się. - Gdy stanęli przed rzędem drzwi powiedziała. - Wybierzcie coś dla siebie. Ja wracam do siebie. - Odwróciła się i weszła do pokoju, ale nim zamknęła drzwi zdążyła usłyszeć słowa Hadesa.
- Mogłaś mi powiedzieć, że matka żeni się akurat z jej ojcem.

- Cieszę się tak samo jak ty z tego powodu. - krzyknęła jeszcze i trzasnęła teatralnie drzwiami by potem rzucić się na swoje łóżko.

* Linkin Park - Crawling
** Papa Roach - One Track Mind

1 komentarz:

  1. Hej! ^^
    Świetny blog! Piszesz naprawdę bardzo starannie, pomimo bardzo nielicznych błędów. Podobają mi się postacie, rozbudowane zdania i dobra znajomość tego, o czym piszesz. ;) Jest parę spraw, które mają troszkę do życzenia, jak np. ostatnie dwa dialogi, w których nie wiem kto mówi jako ta druga osoba. Poza tym, to w prologu zdziwiło mnie, że przekleństwa są częściowo cenzurowane- w normalnych książkach nigdy się z czymś takim nie spotkałam. :P
    Sądzę, że zostanę tu na dłużej ^^ Piszesz kawałek czegoś nietypowego i wciągającego zarazem :3 (przeboleję przekleństwa) Jestem ciekawa związku bohaterów z Hogwartem i nie wiem, czego się domyślać.

    ~`Twoja nowa czytelniczka ♥

    P.S. Lubimy tą samą muzykę! (zaciera ręce w zadowoleniu) Weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń

Mia Land of Grafic