Jak
miło jest dostać przykazanie od ojca, aby przebrać się w coś
bardziej oficjalnego.
Rage kompletnie nie pocieszona wciskaniem się w jakieś kiecki szła
do swojego pokoju, a zaraz za nią podążał Hades, który
od swojej matki usłyszał coś podobnego.
Lily
weszła do swojego pokoju, a potem do garderoby w której w
większości można było zobaczyć skórzane kurtki, spodnie i
T-shirty. Wisiało tam też kilka sukienek
które zakładała raz może dwa w roku, gdy musiała się ubrać
dość elegancko.
Teraz
wzięła jedną z sukienek i zaczęła się w nią ubierać. Była to
szmaragdowa, koronkowa sukienka odcinana pod biustem. Zmieniła też
buty na czarne
szpilki i wyszła z pokoju. Niestety spotkała tam – znowu –
Hadesa. Chłopak był ubrany w czarną koszule oraz spodnie tego
samego koloru przez co wydawał się jeszcze bledszy niż normalnie.
Gdy
zeszli do jadalni byli w niej już zgromadzeni wszyscy. Jej ojciec
oprócz jej braci zaprosił także Weasleyów, którzy nadal byli dla
niego jak rodzina.
Pierwsze
co Rage rzuciło się w oczy – pomijając dużą ilość rudych
włosów – to fakt, że zostały tylko dwa wolne miejsca, które na
dodatek znajdowały się obok siebie. Oczywiście te miejsca mieli
zająć ona i największy idiota jakiego poznała w swoim nędznym
życiu.
-
Twoja rodzina nie grzeszy urodą. - szepnął do niej Hades, gdy
usiedli obok siebie.
-
A ty inteligencją. - warknęła. - Mam cichą nadzieje, że już
nigdy cię nie spotkam. Ten dom jest wystarczająco duży bym mogła
cię unikać.
-
Zapomniałaś o Hogwarcie.
-
Nie zwracałam na ciebie uwagi przez ostatnie pięć lat. Teraz też
nie mam zamiaru.
-
A co jak ja będę.
-
Pieprz się Mitchell. Sorki zapomniałam nie masz jak. - Wymownie
spojrzała na jego krocze.
***
-
Zaraz
trafi mnie szlag. - mruknęła sama do siebie Rage, gdy zauważyła
jak jej kuzynki wpatrują się maślanym wzrokiem w tego idiotę
Hadesa.
-
Zazdrościsz mi. - zaśmiał się obiekt westchnień płci żeńskiej
znajdującej się w tym pomieszczeniu.
-
Nie przepadam za osobami tej samej płci. Różnimy się w wielu
rzeczach w tej także.
-
Wiesz mam ochotę cię udusić.
-
Co cię powstrzymuje?
-
Fakt, że tylko chwilę mógłbym być szczęśliwy, bo potem twoi
bracia i ojciec zamęczyliby mnie na śmierć.
Potter
otwierała usta aby coś odpowiedzieć kiedy nagle koło nich
pojawiła się Rose. Jej znienawidzona kuzynka. Była w typie Hadesa.
Słodka Idiotka. Lily
nagle miała ochotę walnąć
głową w stół. Od kiedy ona niby wie kto jest w typie tego
stworzenia?
Czy
wszystkie moje kuzynki są aż takimi idiotkami? zapytała
sama siebie w myślach. Jedyną dziewczyną z jej rodziny, która nie
przypatrywała się Hadesowi była Victoire, która była narzeczoną
Teddy'ego no i oczywiście ich czteroletnia córka Sarissa.
Sariss
była metamorfomagiem tak jak jej ojciec. Dzisiaj wyglądała
nadzwyczaj normalnie i była wyglądała niemal jak matka. Kręcone,
blond włosy sięgały jej do pasa, a niebieskie oczy były okolone
długimi rzęsami. Dziewczynka była szczupła i wysoka jak na swój
wiek. W
tej chwili znudzona bawiła się widelcem i przypatrywała wszystkim
dookoła.
-
Próbujesz znaleźć jakąś mało puszczalską osobę ze swojej
rodziny? - usłyszała szept przy swoim uchu. Drgnęła lekko co
wywołało cichy śmiech Hadesa. - Wątpię abyś znalazła choć
jedną.
-
Wspominałam już, że cię nienawidzę?
-
Kilka razy.
-
To dobrze. Nienawidzę cię.
-
I vice versa.
***
-
Lily mogłabyś zostać dzisiaj z Sarissą. - Zapytał ją Teddy,
który popsuł jej cały dzień ponieważ obudził ją o przed siódmą
raną dobijając się do domu. A że jej ojciec już wyszedł do
pracy wraz z Arianą Mitchell, a reszta mieszkańców nie miała
ochoty otworzyć drzwi. To Rage musiała z czołgać się po
schodach, aby wpuścić go do środka. - Wiesz Molly wyjechała na
kilka dni a wszyscy dzisiaj są zajęci więc nie mam gdzie jej
zostawić.
-
Chcesz mi powiedzieć – spróbowała stłumić ziewnięcie co nie
za bardzo jej wyszło. - że chodzisz po domach i budzisz ludzi o tej
porze?
-
Brawo Potter bardzo pięknie połączyłaś fakty. - usłyszała za
sobą kpiący głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby.
Rzuciła okiem na Teddy'ego, który wzrok miał utkwiony w tym
osobniku, który stał za nią.
Niechętnie
odwróciła się i jej
oczom ukazał się Hades w samych bokserkach i z rozczochranymi
włosami. Jeszcze razy jej wzrok powędrował w stronę starszego
chłopaka, który nadal intensywnie wpatrywał się w białowłosego
dupka.
-
Teddy możesz przyprowadzić Sarissę. Daj mi tylko dziesięć minut
muszę się przebrać. - rzuciła i wbiegła po schodach by po
dziesięciu minutach stanąć z powrotem na dole już w innym stroju,
który na pewno nie przypominał jej piżamy.
Sarissa
i Teddy pojawili się chwilę później wraz z misiem i tym podobnymi
duperelami, które nie były nikomu do życia potrzebne oraz gadką
Lupina na temat czego Rage nie powinna jej dawać do jedzenia.
Kiedy
w końcu Potter pozbyła się nadopiekuńczego tatusia zatrzasnęła
za nim drzwi i wysłała czterolatkę do kuchni z informacją, że
zaraz do niej przyjdzie i uszykuje jej śniadanie. Najpierw jednak w
planach miała ściągnięcie z łóżka Blackness, która jako
jedyna w tym domu jeszcze spała.
Weszła
do jej pokoju,
wyciągnęła różdżkę
i machnęła nią kilka razy. Już po chwili brunetka zerwała się z
krzykiem z łóżka cała mokra. Posłała mordercze spojrzenie w
stronę śmiejącej się Rage i weszła do łazienki po drodze biorąc
suche ubrania.
Potter
wyszła z jej pokoju nadal z uśmiechem na twarzy i udała się do
kuchni. Na szczęście pomieszczenie wyglądało w miarę dobrze jak
na takie w którym właśnie przebywało czteroletnie dziecko.
Sarissa
siedziała na krzesełku i bawiła się swoimi zabawkami. Jak
milutko... Przynajmniej nie lata po domu jak rok temu.
Lily
wzięła się za szykowanie śniadanie dla niej i dla Sarissy.
Pamiętając oczywiście o tym aby śniadanie dla czterolatki nie
zawierało żadnych składników, które spowodowałyby kompletne
zdemolowanie kuchni rzucanym na wszystkie strony jedzeniem.
Postawiła
przed dziewczynką talerz z kanapkami i odwróciła się by uszykować
coś dla siebie. Oczywiście nie mogło się obyć bez jakiś
wypadków. Tym razem Rage przecięła się nożem.
-
Ku*wa mać. - mruknęła pod nosem.
-
Ku*wa mać. - powtórzyła Sarissa przez co Potter znowu się zraniła
w palec. Odwróciła się do dziecka, które znowu wróciło do
przerwanego posiłku. Postanowiła udać, że tego nie słyszała.
Pierwsza
zasada w dzisiejszym dniu. Zero przeklinania aby nie demoralizować
młodzieży.
***
-
Nie dam rady. - warknęła do telefonu Rage jednocześnie obserwując
Sarissę, która siedziała na podłodze w salonie i robiła jakieś
głupoty.
-
Jak to nie dasz rady?! - dało się słyszeć głos z
komórki.
-
Po prostu mam dziecko na głowie.
-
Ale dzisiaj pierwszy wyścig Serpenta! Musisz przyjść.
-
Pieprzyć Serpenta.
-
Słyszałeś Serpent mamy cię pieprzyć.
-
Zajebiście. Po prostu zajebiście. - zaczęła mruczeć do siebie
Potter.
-
Chyba pozbędziesz się jej do dziesiątej wieczorem?
-
Jak z pewnością zauważyłeś wyścig zaczyna się za pół godziny
a Teddy'ego jeszcze nie ma. Jak mi się uda to przyjadę.
-
No to do zobaczenie.
Schowała
telefon do kieszeni i wyszła z salonu by po chwili wejść do
gabinetu ojca, który znajdował się na piętrze. Harry siedział za
biurkiem przy jakiś papierach, ale gdy weszła oderwał się od nich
i spojrzał na swoją córkę.
-
Tato mógłbyś zerknąć na Sarissę dopóki nie przyjdzie Teddy.
Mam ważną sprawę do załatwienia. - powiedziała przeczesując
włosy ręką.
-
Wszyscy macie dzisiaj ważne sprawy do załatwienia. - mruknął pod
nosem. - Czy chociaż jedno z waszej trójki nie może zostać w domu
wieczorem. - Gdybyś wiedział tatusiu gdzie się szwendamy...
-
No proszę... Siedziałam z nią cały dzień. Teddy powinien za
chwilę przyjść. - zaczęła mówić proszącym tonem.
-
Wiesz mam masę pracy.
-
No to może Ariana...
-
Ona też nie należy do osób leżących w łóżku cały dzień. -
Gdy Lily miała już wychodzić z gabinetu dodał. - Ale może
przydałaby mi się chwila przerwy.
***
Rage
przejechała przez tłum i zaparkowała samochód tam gdzie reszta
jej ekipy. Wysiadła z samochodu i podeszła do Serpenta, Ludy i
Peggy. Pozostałej czwórki nie było widać mogłaby pomyśleć, że
ich nie ma gdyby nie fakt, że widziała ich samochody.
Trójka
rozmawiająca przy samochodzie blondyna nawet jej nie zauważyła.
Dopiero po nieudanej próbie przestraszenia ich – niemal
wylądowałaby na samochodzie przygnieciona przez Luda gdyby nie lata
praktyki i celny kopniak wymierzony w odpowiednie miejsce - zwrócili
na nią uwagę.
-
Jak tam Hades? - spytała Peggy. - Nadal żyje czy może jednak jest
z nim już cholernie źle i szukacie odpowiedniej trumny. - Rzuciła
wzrokiem na Lude, który nadal miał twarz lekko wykrzywioną z bólu.
-
Niestety jeszcze żyje. - mruknęła z niezadowoloną miną. -
Ale nie martw się już niedługo skończy się jego marny żywot.
-
No Serpent twoi przeciwnicy już na torze. - Yom pojawił się na
chwilę, ale nim zdążyli na niego spojrzeć jego już nie było.
Blondyn,
zaczął wsiadać już do samochodu, ale został zatrzymany przez
Peggy i Lude - życzyli mu powodzenia - oraz co go bardzo zdziwiło
Rage.
-
Mam nadzieję, że tego nie spie*dolisz bo inaczej zepsujesz moją
reputację Wielkiego Sprawdzacza Umiejętności i
Nauczyciela Niedouczonych. - rzuciła w jego stronę. - I
lepiej nie używaj „dopalaczy” - nakreśliła cudzysłów
w powietrzu – za wcześnie bo nie wyjdzie ci to na dobre.
Serpent
odjechał samochodem na pas startowy. Był czwartym i ostatnim
zawodnikiem. Po jego prawej stał żółty nissan a za kierownicą
widać było gościa, który przypominał goryla – góra mięśni z
dodatkiem nadmiernego owłosienia - po lewej srebrna honda a w niej
brunetka o azjatyckiej urodzie. Jego ostatnim przeciwnikiem był
jeden z kumpli Hadesa jeżdżący bordowym porsche. Rage zdawała
sobie sprawę, że jest to przeciwnik z którym Serpent będzie miał
najwięcej kłopotu.
-
Twój blondasek przegra. - usłyszała głos za sobą. Nie musiała
się nawet odwracać aby wiedzieć do kogo należy.
Postanowiła
zignorować chłopaka, który jeszcze przed chwilą stał za nią i
podeszła do ekipy, którzy wpatrywali się w startujące samochody.
Na razie na prowadzeniu był Serpent, a tuż za nim jechał kumpel
Hadesa.
Gdy
do mety zostało im około 100 metrów Serpent stracił prowadzenie,
które utrzymywał niemal przez cały wyścig na ćwierć mili. Gdy
tylko wysiadł z samochodu otoczyli go wszyscy z ekipy, a Rage
usłyszała głos Daemona, który powtarzał cały czas „Impreza,
impreza, impreza”
Zaśmiała
się pod nosem. On chyba zawsze myślał tylko o jednym.
***
Nikt
z ekipy nie był trzeźwy, a w szczególności Serpent, który
świętował swój pierwszy wyścig. Choć nie wygrał był
zadowolony, że przynajmniej nie skończył na ostatnim miejscu –
wtedy i tak by się upił, ale ze smutku. Nadal jednak próbował
trzymać poziom, bo z pionem było coraz gorzej.
-
Chyba w tym twoim Slytherinie za dużo nie pijecie. - chłopak
usłyszał głos Rage tuż przy swoim uchu. Nawet nie wiedział kiedy
zdążyła się do niego przysiąść.
-
Pijemy o wiele więcej niż wy. - warknął z wyższością, a jedyną
reakcją dziewczyny był cichy śmiech. - Chodziło mi o Gryffindor a
nie o ekipę.
-
Wiesz jest kilka osób w Gryffindorze, które nie piją... - zaczęła
na co on uniósł brwi. Zawsze był przekonany, że Gryffindor pije
tylko sok dyniowy i co najwyżej... - piwa kremowego.
-
Zakładam, że jedną z tych osób jesteś ty. - powiedział.
-
Nie. Ja towarzyszę moim domownikom w piciu kremowego. - gdyby
usłyszał to wcześniej z pewnością byłby skłonny w to uwierzyć,
ale niestety teraz już nie żył w świadomości, że Lily Potter to
grzeczna dziewczyna, która nie raz pokaże swój charakterek podczas
kłótni z nim.
-
Oczywiście... - mruknął do siebie ponieważ Rage już nie było
ponieważ przed chwilą w tłum wciągnął ją jakiś chłopak,
którego on nie kojarzył co nie było dziwne ponieważ przecież nie
był tu stałym bywalcem od kilku miesięcy tylko od kilkunastu dni.
-
Co tam misiek? - usłyszał jakiś nieznany mu do tej pory głos.
Przy sofie na której siedział stała dziewczyna o szarych włosach
z widocznymi ciemnymi odrostami związanymi w luźnego koka oraz dość
ciemną karnacją. Jej długie paznokcie pomalowane w przedziwne
wzorki wbijały się w jego ramię, a krótka, obcisła sukienka
odsłoniła jeszcze więcej niemal odsłaniając całe uda.
-
Nie mów tak do mnie, bo czuję się jak ciota. - rzucił w jej
stronę, ale ta już go nie słuchała tylko paplała o jakiś
bzdetach z których jedyne co zachował w pamięci to to, że mówią
na nią Debra i, że jest byłą Daemona. Chociaż był skłonny
uwierzyć, że dziewczyna mówiąc to miała na myśli dziewczynę na
jedną noc.
Gdy
Debra chwyciła go za rękę i spróbowała podciągnąć do góry
spojrzał na nią lekko zdezorientowanym spojrzeniem, ale wystarczyła
chwila by domyślił się o co jej chodzi.
-
Wiesz zaciągnięcie mnie do tańca w tym momencie nie jest zbyt
dobrym pomysłem. - zaśmiał się, gdy ta ciągnęła go w stronę
tłumu ludzi, a on podążał za nią chwiejnym krokiem.
-
A ja uważam, że to świetny pomysł. - powiedziała dziewczyna z
poważnym wyrazem twarzy, ale zaraz potem zaczęła histerycznie
chichotać. Pociągnęła blondyna tak, że niemal na nią wpadł co
mogłoby się wydarzyć nawet jeżeli nie byłby pod wpływem
alkoholu. Dziewczyna była nadzwyczaj silna jak na swoją drobną
posturę.
To
będzie naprawdę długa noc.
***
-
Ciekawe gdzie go posiało tym razem. - rzuciła Blackness na co
wszyscy skierowali na nią pytające spojrzenia. - Nie mówcie, że
nie zauważyliście, że nie ma Serpenta.
-
Ja widziałem jak odchodził z jakąś laską więc jakoś nie za
bardzo mnie dziwi jego długa nieobecność. - zaśmiał się Luda.
-
Z jaką laską? - zapytała Rage podejrzliwie. To, że przed klubem
Industrii stali ochroniarze nie zmieniało faktu, że nie raz
pojawiali się tu nieproszeni goście, którzy próbowali się tu
wkręcić tylko po to by zrobić jakąś rozróbę.
-
Bo jeszcze pomyślę, że jesteś o mnie zazdrosna. - Rudowłosa
usłyszała znajomy głos tuż za swoimi plecami. Nie zdając sobie
nawet z tego sprawy cicho westchnęła.
-
Myślenie nie jest twoją najlepszą stroną więc radzę ci tego nie
robić, bo papka którą masz w głowie zamiast mózgu może
ci się przegrzać. - warknęła na co jedyną reakcją Serpenta
był cichy śmiech.
-
O tu jesteś misiek. - usłyszała przesłodzony głos i wtedy już
po prostu musiała się odwrócić. Gdy obok blondyna zobaczyła
Debrę nie mal udusiłaby się własną śliną. Choć dziewczyna
zmieniła się dość znacznie od ich ostatniego spotkanie poznała
ją bez problemu.
Doskonale
pamiętała nieudane interesy z najstarszym bratem dziewczyny, a
fakt, że Daemon przespał się akurat z nią – najmłodszą i
najukochańszą siostrzyczką –nie
poprawił ich interesów ani nie sprawił, że zapałali do siebie
miłością.
-
Debra. - rzuciła cicho z pogardą tak, że muzyka niemal ją
zagłuszyła. Ten cholerny idiota jak widać wysłał ją na zwiady.
Fakt, że dzisiaj Serpent się ścigał nie był jakoś ukryty, a to,
że zawsze po wyścigach robią imprezy też nie był czymś nowym.
-
Rage jak miło cię widzieć. - szaro-włosa dziewczyna uśmiechnęła
się sztucznie.
-
Niestety nie mogę powiedzieć tego samego. - Była pewna, że jeżeli
wzrok mógłby zabijać dziewczyna przed nią byłaby już dawno
martwa.
-
Dziewczyny wiem, że... -wtrącił się niczego nieświadomy Serpent,
ale od razu został uciszony przez zgodne „Zamknij się!”,
które usłyszał od strony dwójki dziewczyn, które cały czas
toczyły bitwę na spojrzenia.
-
Po co tu przyszłaś? -
warknęła niemiło w stronę dziewczyny.
-
To nie można już legalnie wyjść do klubu by się trochę
rozerwać?
-
Można, ale nie które osoby po prostu nie nadają się do takich
miejsc, a jedną z tych osób jesteś ty. - posłała w stronę
dziewczyny zimny uśmiech. - A teraz może masz już ochotę
przenieść się do innego klubu. Odprowadziłabym cię do drzwi, ale
jestem strasznie zajęta. Mam nadzieję, że sama trafisz.
-
Nie myśl się, że tak łatwo się mnie pozbędziesz. - powiedziała
jeszcze Debra i odeszła kierując się w stronę wyjścia. Rage
jeszcze śledziła ją wzrokiem dopóki nie zauważyła jak
dziewczyna wychodzi z klubu.
Chwyciła
Serpenta za koszule i pociągnęła w stronę miejsca w którym nikt
nie mógł ich podsłuchać czyli miejsca gdzie zawsze spotykali się
gdy mieli coś do obgadania. Usadziła go na sofie a sama zajęła
miejsce na jej oparciu.
-
Pytała cię o coś? - spytała, ale widząc jego zdezorientowaną
minę dodała – Czy Debra pytała cię o coś związanego z ekipą.
-
Pytała skąd wziąłem forsę na takie auto, a gdy powiedziałem, że
Industria mi je załatwił próbowała się dowiedzieć skąd on ma
aż tyle forsy, bo chyba nie wyciąga tyle na warsztacie i klubie.
Oczywiście nic jej nie powiedziałem. Pytała też co mam pod maską
bo... - nie zdążył dokończyć bo Rage uciszyła go machnięciem
ręki.
-
Dobrze, że myślisz choć trochę po pijaku i nic jej nie
powiedziałeś. - mruknęła. - Coś czuję, że braciszek Debry znów
wraca do akcji.
-
O co wam tak właściwie chodzi z tą Debrą?
-
Dowiesz się jak wytrzeźwiejesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz