poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Prolog

Pogoda nie sprzyjała od kilku dni. Na niebie widniały ciemne chmury, a deszcz sprawiał, że nikt nie chciał wychodzić z domu. Nikt oprócz jednej rudowłosej dziewczyny, która właśnie wypadła z wielkiej willi. Ubrana była w krótkie, skórzane spodenki, luźną szarą bluzkę z numerem 72, czarne conversy oraz skórzaną kurtkę. Ulewa nawet nie zdążyła jej porządnie zmoczyć, bo szybko wsiadła do czarnego nissana GT-R. Ruszyła z piskiem opon nawet nie zawracając sobie głowy zamknięciem domu na klucz.

Wszystkie wścibskie kobiety zamieszkujące osiedle zaczęły wyglądać przez okna w swoich domach by zobaczyć kto spowodował ten dźwięk. Gdy zobaczyły czarny samochód przejeżdżający z – już na starcie - dość dużą prędkością obok ich domu wróciły do poprzednich czynności. Zaczynały się już przyzwyczajać do widoku sportowych aut przejeżdżających ich ulicą, które zatrzymywały się zawsze przed tym jednym domem.

Dziewczyna stanęła przed klubem, który znała bardzo dobrze. Zgasiła silnik i wyciągnęła kluczyki, zaciągając ręczny. Wysiadła z auta i skierowała się w stronę klubu. Przywitała się z ochroniarzami i bez problemu weszła do środka. Nie zwróciła większej uwagi na bawiących się w środku ludzi. Od razu skierowała się ku schodom, które prowadziły na górę.

Pierwszym co rzuciło jej się w oczy po wejściu na górę była skórzana kanapa na której siedziało kilka osób. Wszyscy podnieśli na nią wzrok, ale gdy zobaczyła pewnego blondyna stanęła w pół kroku. Chwilę przypatrywała się mu po czym warknęła:

- Co on tu robi?

- Mówisz o Serpencie? Od dzisiaj będzie z nami hmm... Pracował. Jeżeli można to tak nazwać. - odpowiedział brunet, który wyglądał na najstarszego z nich wszystkich.

- Was już do reszty poj*bało! - niemal krzyknęła. - Lepiej mówcie po co mnie tu ściągnęliście.

- Chce abyś nauczyła go jeździć.

- Zaj*biście. - mruknęła pod nosem. - Mam nadzieję, że potrafisz jako tako jeździć bo nie mam zamiaru się z tobą męczyć godzinami - rzuciła w stronę blondyna.

Usiadła z miną cierpiętniczki pomiędzy wcześniej wspomnianym brunetem oraz czarnowłosą dziewczyną.

- Jak ja kocham moje życie. - gadała jakby sam do siebie.

- Nie martw się Tygrysico. - zaśmiał się brunet.

- Tygrysico?! Naprawdę? Nie dało się wymyślić czegoś lepszego?! To może ja zacznę do ciebie mówić Wężu? - oburzyła się zakładając ręce na piersi.

- Nie denerwuj się Tygrysie. - odsunął się przed lecącą w jego stronę poduszką.

- Ja pie*dole. - uderzyła się ręką w czoło, a wszyscy wokół niej się zaśmiali. - A więc jak ci minął dzień Wężu? - uśmiechnęła się słodko.

- Okay. Zostańmy przy Rage, ale Tygrys i tak zostaje. - westchnął.

- Jaki z ciebie idiota. Industrio. - zrobiła nacisk na ostatnie słowo.

- Też cię kocham.

- Pff... - Odwróciła głowę w stronę blondyna, który siedział na drugiej sofie. - M... Serpent spotkamy się tu jutro o osiemnastej. Nie interesuje mnie czy masz coś ważnego do zrobienia , czy może jednak umówiłeś się na randkę. Jak będzie lało też masz tu przywlec swoją arystokracką dupę. - chłopak pokiwał głową niechętnie. - Mam nadzieję, że masz samochód... - Gdy ten zaprzeczył na jej usta wpłynął uśmiech. - Mogę ci pożyczyć mojego brata ponieważ wolę nie ryzykować utratą swojego samochodu.

- W końcu to twoja jedyna miłość co nie? - zaśmiała się brunetka.

- No przecież dobrze wiesz Blackness, że przez to auto nigdy się nie zakocham. - mruknęła Rage.

- W nikim innym oczywiście, bo przecież już się zakochałaś w swoim nissanie. - dodała blondynka.

- Właśnie o to mi chodziło Peggy. - rzuciła.


- Będę u ciebie przed szóstą, bo sama się nie zabiorę z dwoma samochodami. - rzuciła jeszcze do Serpenta. Gdy ten chciał otworzyć usta dodała – Nie martw się sama się dowiem gdzie mieszkasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic