Rage
przez chwilę lustrowała wzrokiem Pokój Wspólny do którego przed
chwilą weszła razem z Blackness i Devilem. Nie spodziewała się,
że Ślizgoni mają w planach prawdziwą imprezę. A wystrój pokoju
wyraźnie świadczył, że dzisiaj w nocy nikt nie powinien się
nudzić.
W
Pokoju Wspólnym Ślizgonów panował półmrok, a jedynym
oświetleniem były małe lampki dające zielone światło. Sofy,
stoliki oraz fotele były ustawione po jednej stronie pomieszczenia,
natomiast po drugiej było całkowicie pusto, więc z pewnością
było to miejsce wyznaczone na parkiet. Przy jednej ze ścian – tej
najbardziej oddalonej od wejścia – stał bar, który obsługiwał
jeden z Ślizgonów z siódmego roku oraz jego młodsza
współdomowniczka.
Kiedy
nowo przybyła trójka kierowała się w stronę elity Slytherinu
zdążyli zauważyć, że w tłumie ciał wyginających się na
parkiecie można wypatrzeć nie tylko uczniów z domu węża, ale
także z pozostałych domów.
-
Widzę, że impreza na całego. - powiedział Devil, gdy podeszli do
elity, w której brakowało Maxa i Izzy, ale siedział z nimi już
Luda.
-
Max ma urodziny. - wyszczerzyła się Alie. - Ale daliśmy im już
trochę potańczyć, bo taki tłum jest naprawdę irytujący.
-
Czemu nam nie powiedzieliście wcześniej? Mam taki fajny pomysł na
prezent. - mruknęła Blackness.
-
Nic straconego jeśli załatwisz go w godzinę. - powiedziała
dziewczyna bawiąc się różowym kosmykiem swoich włosów. - Izzy
nie dawno mnie poinformowała, że rodzice zatrzymają ich trochę
dłużej.
-
Jeśli Blackness myśli o tym co ja to wystarczy jeden telefon i nasz
prezent załatwiony. - Rage wyciągnęła swój telefon. - Nie macie
tu zasięgu, co nie?
-
Jesteśmy pod jeziorem czego się spodziewałaś. - prychnął
Serpent. - Jeżeli znasz miejsce w którym jest zasięg to idę tam z
tobą.
-
Tak się składa, że znam. I na pewno bardzo ci się spodoba. -
zaśmiała się. Malfoy w Wieży Gryffindoru... Mieszkańcy tego domu
na pewno się ucieszą. I Lily była pewna, że Salome – jeśli już
nie śpi – bardzo się ucieszy na widok chłopaka. - Chodź.
***
Tak
jak spodziewała się Rage Gryfoni byli bardzo zadowoleni na widok
Serpenta. Na początku siedzieli cicho w szoku, a dopiero po kilku
minutach zaczęli cicho między sobą rozmawiać. Z pewnością
wygłaszali przemowy pod tytułem Jakim
prawem Potter przyprowadziła tu tą fretkę?
Lily była pewna, że gdyby ktokolwiek inny przyprowadził tu Malfoya
rok temu ona też należałaby do tych osób i wraz z Salome
rozprawiały na ten temat. Chociaż równie dobrze rok temu mogłoby
jej nie być wtedy w Pokoju Wspólnym, bo siedziałaby wtedy razem z
Ludą i Blackness w Pokoju Życzeń.
-
Co planujesz Rage? - zapytał w końcu Serpent przerywając panującą
w Pokoju Wspólnym ciszę.
-
Wezmę twojego kumpla do Industrii, a potem jeśli złoży przysięgę
to może wezmę na małą przejażdżkę. - odpowiedziała
uśmiechając się do telefonu.
-
Przysięgę?
-
No przesadziłam trochę. Ale ma obiecać, że nikomu nie powie.
-
Okay. Rozumiem...
-
Cieszę się bardzo, ale muszę zadzwonić do Industrii.
Dziewczyna
przyłożyła telefon do ucha i czekała z nic nie wyrażającą miną
aż chłopak do którego dzwoniła odbierze. Musiała dzwonić dwa
razy, ale w końcu Industria odebrał.
-
Pojawimy się dzisiaj u ciebie
staruchu.
-
Cieszy mnie to strasznie, ale co się stało, że tym razem
postanowiłaś mi o tym powiedzieć przed czasem?
-
Taki jeden ma urodziny i...
-
Chcesz go zaprosić na imprezę do klubu?
-
Nie do końca...
-
A więc co wymyśliłaś tym razem?
-
Chcieliśmy mu pokazać wyścig, ale tylko pod warunkiem, że nikomu
nie powie.
-
I dlatego potrzebowałaś mojego pozwolenia?
-
Nie potrzebowałam twojego pozwolenia. Chciałam po prostu się
upewnić, że jest dzisiaj wyścig i czy nie przyjadę na marne, bo
nikogo z ekipy nie będzie w klubie.
-
Wyścig za trzy godziny. Ekipa będzie. I czuję się urażony, że
moje towarzystwo ci nie wystarcza.
-
Nie jęcz. Może poudaję, że cieszę się w twoim towarzystwie.
-
Ach... Co za zaszczyt.
-
Do zobaczenia.
Rudowłosa
rozłączyła się i wsadziła telefon z powrotem do kieszeni.
Rzuciła okiem na Serpenta, który schował już swój telefon i
teraz przypatrywał się jej.
-
Idziemy? - zapytała, a chłopak pokiwał tylko głową.
Skierowali
się w stronę wyjścia i kiedy Malfoy miał już pchnąć obraz by
mogli wyjść z Pokoju Wspólnego, w którym wszyscy już otrząsnęli
się z faktu, że właśnie Ślizgon był w miejscu w którym nigdy z
własnej woli by go nie wpuścili, nagle ktoś krzyknął za nimi.
Lily doskonale znała ten głos, w końcu przez pięć lat nasłuchała
się go wystarczająco dużo.
-
Potter kto ci pozwolił tu sprowadzać swojego kochasia? - Kochasia?
Kto jeszcze używa takich słów? przemknęło Rage przez myśl
zanim odpowiedziała dziewczynie.
-
Po pierwsze Russell to on – wskazała na Malfoya odwracając się
powoli w stronę dziewczyny, która już zdążyła stanąć metr
przed Lily. - nie jest moim facetem, a po drugie to nie wiedziałam,
że muszę się pytać kogoś o zdanie, gdy chcę przyprowadzić
znajomego. Zapamiętam i w przyszłości będę pytać. Kogo? Ciebie?
Chyba nie. Jesteś zbyt niedorozwinięta.
Blondynka
chyba nie miała już nic więcej do powiedzenia, bo obdarzyła tylko
Rage spojrzeniem, które – jej zdaniem – miało przestraszyć
drugą dziewczynę, po czym odwróciła się na pięcie i wydała
ciche prychnięcie.
1:0
dla mnie.- pomyślała Rage i
wyszła z Pokoju Wspólnego omijając Serpenta, który chyba nie miał
w planach ruszenia się z miejsca, więc rudowłosa złapała go za
przedramię i pociągnęła za sobą. W końcu musieli się
pośpieszyć, bo Max mógł przecież wyskoczyć z kominka wcześniej.
Na szczęście Izzy była z nim i mogła ich o tym poinformować.
***
Kiedy
muzyka przestała grać nagle w Pokoju Wspólnym Slytherinu można
było usłyszeć szum rozmów, który mógłby w głośności
konkurować z wcześniej puszczoną muzyką. Oczywiście wystarczyło
kilka machnięć różdżką Alie, aby wszyscy umilkli pod wpływem
rzuconego na nich zaklęcia.
-
Proszę o ciszę! - krzyknęła niepotrzebnie dziewczyna, bo i tak
nikt z „gości” nie mógł się odezwać. - Za chwilę zjawi się
tu Max, gdy tylko go zobaczymy krzyczymy wszystkiego najlepszego.
Tylko patrzcie kto wychodzi z kominka, żeby nie było to
przedwczesne i abyśmy nie złożyli życzeń Izzy. Teraz zdejmę z
was zaklęcie tylko macie być cicho. - wszyscy pokiwali głowami, a
Alie zdjęła z nich zaklęcie.
-
Gdyby nie te liściki od Izzy to pewnie już dawno bym tu zwariowała.
- mruknęła Alie. - Dobrze, że już wracają. Nie wiem ile można
siedzieć u rodziców.
-
I ty o to pytasz. - prychnął Serpent. Ale nie mogła mu już
odpowiedzieć, bo płomienie rozbłysła na zielono i wyszła z nich
Izzy, a chwilę po niej pojawił się Max.
-
Wszystkiego najlepszego! - wrzasnęła mieszanka uczniów z
wszystkich domów, która zdążyła już się porozsiadać na sofach
i fotelach. Jednak, gdy tylko pojawił się solenizant momentalnie
wstali. A ci którzy tego nie zrobili byli szturchani przez swoich
sąsiadów by podążyli za ich przykładem. Znając życie Alie
zdążyła im już dawno wygłosić o tym przemowę.
-
Maxiu – Amalie uśmiechnęła się złośliwie do chłopaka. - Mam
dla ciebie prezent. Ten lepszy dostaniesz później. - Podała mu
pakunek. Chłopak jednak chyba nie zamierzał się spieszyć z
otwieraniem.
-
Dzięki za imprezę, ale chyba nie mogę na niej wystąpić w takich
ciuchach. - wszyscy którzy stali obok niego rzucili wzrokiem na
ubranie chłopaka, które było aż zbyt eleganckie jak na niego.
-
Tylko się pośpiesz staruchu, bo my też mamy dla ciebie mały
prezencik, ale on nie może czekać. - powiedziała Rage. - Masz
godzinę na wypicia kieliszka z każdym gościem, bo inaczej prezentu
nie będzie. Chociaż lepiej by było gdybyś się wyrobił
wcześniej.
-
Może mi się uda. - rzucił chłopak i już zniknął w korytarzu
prowadzącym do dormitorium, a Izzy zniknęła zaraz po nim, bo także
wystroiła się na spotkanie z rodzicami.
-
Macie jeszcze proszek Fiuu? - zapytała w pewnym momencie
Rage.
-
Nawet całkiem sporo. Dyrektor przesadził, gdy dawał go Izzy. -
odpowiedziała Alie.
-
To dobrze, bo nie mam ochoty na podróż do Hogsmead i teleportacje.
- mruknęła Blackness uprzedzając Lily, która już miała coś
powiedzieć.
-
Ile można się przebierać? - zapytał Devil bawiąc się swoim
telefonem, który i tak był bezużyteczny w tym miejscu. No chyba,
że chłopak chciałby sobie posłuchać muzyki lub pograć w jakąś
beznadziejną grę. - Oni mają tam zamiar spędzić wieczność?
-
Nie, nie mają zamiaru. - warknęła Zabini, która nagle pojawiła
się za chłopakiem. Miała na sobie sukienkę na grubych ramiączkach
w kolorze marsala* oraz czarne szpilki na niebotycznie wysokim
obcasie.
-
Całkiem nieźle wyglądasz Isabelle, ale wątpię, aby twój strój
był dobry na tą okazję. - powiedział Devil lustrując wzrokiem
dziewczynę. - Oczywiście nie chodzi mi o urodziny Max'a. Bardziej o
miejsce do którego się dzisiaj wybieramy.
-
A ja myślę, że mój strój jest idealny. - prychnęła.
-
Nawet nie wiesz gdzie jedziemy.
-
Ale jednak...
-
Dobra. Zamknijcie się już. - Max przerwał swojej siostrze tak jak
ona pojawiając się niezauważony. Miał na sobie czarny,
przylegający T-shirt i marynarkę, w takim samym kolorze, ze
skórzanymi wstawkami na mankietach i kołnierzu. Założył też
spodnie z dziurami, a na biodrach zawiązał czerwoną koszulę w
kratę.
-
Jak sobie książę życzy. - mruknęła Izzy, ale choć nie
wygłosiła kazania Devilowi nadal patrzyła na niego złowrogo.
Blondyn jednak ją ignorował i patrzył wszędzie tylko nie na nią.
-
To może pójdziemy się czegoś napić? - zaśmiał się Max. -
Skoro mamy tylko godzinę...
-
Niecałą godzinę. Zmarnowałeś trochę czasu na tym swoim
przebieraniu. - powiedziała Rage. - Daje ci pół godziny na opicie
się. Chociaż nie. Lepiej się nie upijaj, bo nie będzie to
sprzyjało naszym hmm... Interesom.
***
-
Rage powiesz mi dlaczego jesteśmy w twoim pokoju? - zapytał Serpent
spoglądając na nią. - Czy twój prezent to pójście do łóż...
-
Nie. - warknęła. Ten blond włosy dupek oczywiście musiał udawać
nic niewiedzącego choć doskonale zdawał sobie sprawę dokąd się
wybierają.
-
Okay. Tak tylko zapytałem. - zdusił chichot. - Wiesz muszę dbać o
swojego przyjaciela. - Złapał lecąc w jego stronę poduszkę i
odłożył na łóżku.
-
Ku*wa dlaczego ta podłoga jest taka krzywa. - dało się słyszeć
Izzy, która wypadła z kominka i wylądowała w ramionach Devila,
który stał najbliżej. - Ej! Zrobiłeś coś z włosami? - spytała,
gdy już stanęła na równych nogach przed blondynem.
-
Tak, umyłem. Szampon to taki wspaniały wynalazek. - Devil posłał
w jej stronę złośliwy uśmieszek.
-
Albo ona się tak naje*ała, albo normalnie jest tak je*nięta, ale
tylko próbuję udawać normalną. Co, szczerze, jej nie wychodzi. -
mruknęła Rage ignorując „rozmawiającą” dwójkę.
-
Z doświadczenia mogę ci powiedzieć, że ta druga opcja jest
bardziej prawdopodobna. - powiedział Max stając obok rudowłosej.
- To co z tym prezentem?
-
Skoro już wszyscy to... - dziewczyna machnęła różdżką i buty
Isabelle zmieniły się ze szpilek w balerinki. Dziewczyna w momencie
się zachwiała, ale w ostatniej chwili od upadku - powstrzymał ją
– tym razem – Luda. - Teraz możemy iść.
-
I znowu moja kochana teleportacja. - jęknęła Blackness. Chwyciła
Alie za rękę i po chwili już jej nie było. Luda teleportował się
z Izzy, a Devil z Max'em. Zaraz potem zniknęli Serpent i Rage.
-
Wow! Niezły klub. - powiedzieli jednocześnie Max i Alie, gdy już
znaleźli się w środku. - Ale przecież imprezę zorganizowaliśmy.
- dokończyła dziewczyna.
-
Oczywiście, ale my nie przyszliśmy tu na imprezę. - zaśmiał się
Luda i ruszył w stronę zawsze zajmowanego przez ekipę stolika,
który – jak można się było spodziewać – był zajęty. Na
sofach siedzieli Dexter, Daemon, Peggy oraz Industria i o czymś
rozmawiali.
-
Widzę, że coraz gorzej wyglądasz odkąd mnie nie ma.- zakpiła
Rage zwracając się do Industrii i usiadła na jego kolanach.
-
A ja widzę, że mamy piętnaście minut na to,aby znaleźć się na
wy... Miejscu. - mruknął i zrzucił ją z kolan na sofę tak, że
teraz leżała pomiędzy nim, a Dexterem. - Jedziemy?
-
Oczywiście! - usłyszał odpowiedź od całej ekipy i od razu
wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc by zaraz ruszyć do garażu
po swoje samochody. Ślizgoni cały czas podążali za nimi bez
słowa. Byli lekko zdezorientowani, bo nadal nie wiedzieli gdzie się
wybierają. - Może byście się jakoś podzielili. No chyba, że
wszyscy macie zamiar zmieścić się w samochodzie Serpenta. - rzucił
w stronę przyjaciół Malfoy'a. - A wątpię, aby wam się to
udało. - wskazał na niebieskiego Hyundaia. - Chociaż... Moglibyśmy
zmarnować kolejne kilka minut by porzucać kilka zaklęć i wpakować
was do tego samochodu.
-
Izzy pojedziesz z Daemonem, Alie z Dexterem, a Max jako ten
najodważniejszy z Rage. - zdecydowała za wszystkich Blackness. - W
końcu dziewczyny muszą poznać kogoś nowego. - zakpiła. - No, a
Luda zabierze się z Serpentem i wszyscy będą zadowoleni. Ja jadę
z Industrią.
-
Jesteś pewna, że wszyscy? - zapytał Luda.
-
Reklamacji nie przyjmuję.
***
Kiedy
tylko dojechali na miejsce wyścigów dało się słyszeć zmieszane
ze sobą różne piosenki. Jednak tylko jedna z nich była na tyle
głośna by dało się rozróżnić co to za utwór.
...Hoppin’
out of Lambos and Ferraris in this bitch
Poppin’ bottles with a thick red super model bitch...**
Poppin’ bottles with a thick red super model bitch...**
-
Powiesz mi do jasnej cholery po co tu przyjechaliśmy. - warknął
Max, gdy przejeżdżali przez tłum, który się przed nimi
rozchodził.
-
Nie domyślasz się? - odpowiedziała mu pytaniem dziewczyna i
zatrzymała się w miejscu, w którym było wystarczająco miejsca by
zmieściły się też samochody reszty ekipy.
-
Hmm... Nie. - prychnął. - Czy to jest jakiś zlot fanów szybkich
samochodów.
-
Byłeś blisko, ale to jednak nie to. - zaśmiała się i wysiadła z
Nissana, a Zabini zaraz podążył jej śladem. - Strzelaj dalej.
Może do jutra zgadniesz.
-
No, a więc wystawa samochodów... I zajebistych lasek. - Max zaczął
się ślinić na widok dwóch skąpo ubranych dziewczyn, które
właśnie przeszły obok nich rzucając w stronę bruneta zalotne
spojrzenia.
-
Wyścigi idioto. - westchnęła i przywitała się z przechodzącym
obok ciemnoskórym mężczyzną. - Jak chcesz to mogę cię zapoznać
z jedną z tych lasek, ale jeśli rano obudzisz się bez swojego...
Mózgu. - spojrzała wymownie w dół, a konkretnie na zapięcie od
jego spodni. - To już nie będzie moja wina. Większość facetów
potrafi być naprawdę zazdrosna o swoje dziewczyny.
-
Okay... Rozumiem.
-
Gdzie ten Yom znowu polazł. - mruknęła pod nosem Rage .
-
Ktoś mnie szukał? - zaśmiał się ktoś za nimi, a tym ktosiem
okazał się oczywiście Yom, który pojawił się razem ze swoim
megafonem. - Nie spodziewałem się ciebie tu zobaczyć do świąt
Rage. Zwykle jak się pojawiasz wcześniej to przesiadujesz w klubie.
-
Ale tym razem postanowiłam cię odwiedzić. - odpowiedział
posyłając w jego stronę uśmiech. - Masz może dla mnie jakiś
przeciwników.
-
Oczywiście, ale przez ciebie dużo nie zarobię. - mruknął.
-
Och... Nie jęcz. Co dzisiaj do wygrania?
-
Po tysiaczku od każdego. I nawet nie marz o większej forsie. -
prychnął. - Ludzie w tych czasach są strasznie skąpi. Idziesz?
-
Tak. Zaraz podjadę na miejsce.
-
Masz dwie minuty.
Yom
odszedł w swoją stronę, a Rage i Max podeszli do reszty ekipy,
która zdążyła już przyjechać podczas gdy wcześniej wspomniana
dwójka gadała z organizatorem tych wyścigów. Lily tylko rzuciła
w ich stronę, że będzie się ścigać i ruszyła z powrotem do
samochodu, ale gdy zauważyła, że Zabini za nią nie idzie od razu
się odwróciła.
-
Nawet nie marz, że się wymigasz. - rzuciła w stronę chłopaka, a
ten jeszcze zachęcany przez resztę wsiadł do samochodu razem z
rudowłosą, która znowu podjęła się próby przejechania przez
tłum. Tym razem było to o tyle prostsze, że ludzi było mniej, bo
wszyscy zebrali się wokół ścigantów, którzy szykowali się do
startu.
Kiedy
Rage w końcu wjechała na pas startowy został obrzucona niezbyt
miłym spojrzeniem blondynki, która siedziała w czerwonym Audi R8.
Lily pierwszy raz ją tu widziała, ale w końcu nie znała
wszystkich osób, które przyjeżdżały na wyścigi.
Chwilę
później na tor wszedł dobrze znany Potter brunet z bronią za
paskiem. Sięgnął po nią, powoli podniósł rękę do góry i
strzelił. A cztery osoby siedzące w swoich samochodach na dźwięk
tego charakterystycznego huku ruszyły z piskiem opon.
Max
na początku ściskał w ręce pasy, ale po chwili zrezygnował z
tego. Nadal jednak nie postanowił się odezwać. Widząc Rage nie
odrywającą wzroku od drogi wolał jej nie przeszkadzać. Dopiero,
gdy coś uderzyło w bok samochodu odzyskał mowę.
-
Co to było do ku*wy nędzy?!
-
To ta s*ka z audi. - warknęła Potter w odpowiedzi.
-
Nawet o tym nie myśl. - odezwał się znowu Max wiedząc co zamierza
zrobić dziewczyna.
-
Ehh... Samochód i tak pójdzie do naprawy. - pocieszyła jakby sama
siebie Rage i zajechała drogę dziewczynie i zahamowała na tyle
szybko, że blondynka nie zdążyła zareagować i odjechać.
-
Ona nas pieprzy w dupę. - sarknął Zabini, gdy czerwone Audi na
nadal pchało ich do przodu.
-
Dobrze, że reszta jest daleko.
-
Jeśli twoim zdaniem daleko to dwieście metrów...
-
Ugh. Zamknij się.
Lily
wrzuciła wsteczny przez co teraz to ona pchała drugi samochód.
Blondynce pomimo starań nie udało się powstrzymać drugiej
dziewczyny i została wypchnięta z toru, a tył jej samochodu miał
bliskie spotkanie z murem.
Rage
za to znów ruszyła do przodu z zamiarem wyprzedzenia pozostałej
dwójki, która nie była wcale aż tak daleko. Udało jej się ich
wyprzedzić jeszcze ponad trzysta metrów przed metą. Kiedy już
wysiadła z samochodu od razu usłyszała głos Industrii.
-
Coś ty zrobiła z samochodem? - zapytał wpatrując się w
zmaltretowany tył i bok Nissana.
-
Tak się kończą wyścigi, gdy są dwie laski na torze. - zaśmiał
się Yom, który pojawił się obok nich i wręczył Lily forsę.
-
Dexter to naprawi. - mruknęła rudowłosa i rzuciła chłopakowi
pieniądze. - Za to masz naprawić mój wóz. - podeszła do niego i
szepnęła teatralnie. - Resztę wyciągnij od Industrii.
-
Wiesz, że to słyszałem?
-
Słyszałeś, bo miałeś słyszeć.
***
-
Okay jedna niespodzianka już była. Czekam na drugą. - powiedział
Max, gdy wrócili do Pokoju Wspólnego. Chłopak od razu rozsiadł
się na wolnej sofie, która stała najbliżej baru.
-
Cierpliwości braciszku. - zaśmiała się Izzy, która po rzuconym
na nią zaklęciu wytrzeźwiała, choć teraz z pewnością bolała
ją głową. Jedynym ratunkiem byłby eliksir na kaca, który zaginął
w bałaganie panującym w pokoju, który Max dzielił z Serpentem.
-
No to kto przyniesie napój bogów? - zapytał z głupim uśmiechem
Zabini. - Wiecie ja bym poszedł, ale to nie wypada. W końcu to moje
urodziny.
-
To jak ja będę miała urodziny życzę sobie jakiegoś służącego
na cały dzień. - prychnęła Rage i odeszła do baru biorąc od
Ślizgona butelkę i osiem kieliszków. Porozmawiała z nim chwilę i
wróciła do reszty stawiając z hukiem Ognistą na stoliku. - Wasz
kumpel postanowił być naszym służącym dzisiejszego wieczoru.
Oczywiście chce czegoś w zamian, a ja z przyjemnością spełnię
jego życzenie.
-
Nie mów mi, że masz zamiar dać mu się prze... - Max nie
dokończył, bo dostał po głowie. - Nawet nie zdążyłem
powiedzieć o co mi chodziło.
-
Ja już dobrze wiem o co. - warknęła, a gdy skończyła mówić
światło zgasło, a jedynym oświetleniem był zielony promień,
który pojawił się znikąd, światło z niego było skierowane na
parkiet, z którego zniknęli wszyscy tańczący.
Po
chwili w tym oświetlonym miejscu pojawiła się grupka dziewczyn, a
muzyka z
rockowego kawałka zmieniła się na taką, która idealnie nadawała
się do tańczenia.
...Can
you see it?
The worst is over
The monsters in my head are scared of love
Fallen people listen up!
It’s never too late to change our luck...***
The worst is over
The monsters in my head are scared of love
Fallen people listen up!
It’s never too late to change our luck...***
-
Zakładam, że to jest mój prezent. - Zabini wyszczerzył się do
Alie, która zdążyła już wrócić razem z Isabelle.
-
Mhm. - Amalie ledwo powstrzymywała śmiech na widok Maxa
wpatrującego się w dziewczyny które ubrane w krótkie topy i
jeansowe spodenki z niskim stanem kręciły tyłkami podczas tańca.
Zresztą nie tylko brunet ślinił się na ich widok. Prawie każdy
przedstawiciel płci męskiej nie mógł od nich oderwać wzroku.
Niestety
wszystko co dobre szybko się kończy i po kilku minutach faceci
musieli wrócić do rzeczywistości, a nie którzy do swoich
dziewczyn, które patrzyły nieprzychylnie na dziewczyny schodzące z
parkietu.
-
Takie prezenty to ja mogę dostawać codziennie. - westchnął Max. -
Tylko niech Rage jeszcze przyprowadzi te laski z wyścigów.
-
Z miłą chęcią przywlekę ci tu tą, która zniszczyła mi
samochód.
***
* Ponieważ jestem pewna, że nigdy nie udałoby mi się opisać tej sukienki dodaje jej zdjęcie
** T.I. -Ball ft. Lil Wayne
*** Diplo - Revolution (feat. Imanos, Faustix & Kai)
Może i ten rozdział nie jest zbyt ciekawy, ale mam już pomysł na kolejny. Mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz