Przepraszam,
że rozdział pojawia się po tak długim czasie, ale najpierw nie
miałam czasu, a potem zostałam uziemiona przez chorobę. Mniejsza z
tym. W ramach rekompensaty postaram się jak najszybciej dodać
kolejny rozdział.
***
Ekipa
i elita Slytherinu stali pod salą od transmutacji i czekali na
nauczycielkę, która spóźniała się już 5 minut. Nie byłoby to
dziwne gdyby tą nauczycielka nie była Hermiona Granger, która
zawsze była punktualnie lub też przed czasem.
Kiedy
już się pojawiła wyglądała inaczej niż zawsze. Jej włosy nie
były związane w koka - z którego nie miał prawa wypaść ani
jeden kosmyk -, lecz swobodnie opadały jej na ramiona i były lekko
rozczochrane. Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech, a policzki
miała zarumienione.
-
Co jej się stało? - zapytał szeptem Max, ale na tyle głośno by
reszta mogła go usłyszeć.
-
Są dwie opcje. - mruknął Luda. - Albo się zakochała, albo
naćpała.
-
Albo była w największej bibliotece świata. - dodała Blackness.
-
Ja obstawiam wersje numer trzy. - powiedziała Rage wchodząc do
klasy transmutacji i zajmując swoje miejsce tak jak pozostali.
Gdy
wszyscy już usiedli zaczęli wyjmować książki, zwoje pergaminu,
pióra i inne potrzebne rzeczy. Ich nauczycielka przerwała im chcąc
im coś ogłosić.
-
Moi drodzy, dziś na naszą lekcję przyjechał profesor, który jest
specjalistą od transmutacji własnej. - zaczęła podekscytowanym
tonem. - Mam nadzieję, że będziecie się dobrze zachowywać,
ponieważ ten rodzaj transmutacji choć raczej nie przyda wam się w
codziennym życiu może być przydatne w pracy, którą wybierzecie.
Szczególnie w pracy aurora. - kobieta zaczęła się zbliżać w
stronę drzwi. - A teraz pójdę po pana profesora.
Gdy
tylko kobieta wyszła z sali wszyscy zaczęli między sobą szeptać.
Luda i Devil niemal natychmiast obrócili się do dziewczyn
siedzących za nimi.
-
Czyli żadna z naszych opcji się nie sprawdziła. - mruknął Luda
jakby dziewczyny tego nie zauważyły.
-
Wiesz możliwe, że jest zakochana w tym profesorze i wzięła coś
przed lekcją, bo potem idą na randkę do największej biblioteki
świata. - wygłosiła swoją teorie Blackness z nadzwyczajną
pewnością siebie.
Nikt
jednak nie zdążył jej odpowiedzieć ponieważ Hermiona wkroczyła
do sali razem z profesorem i od razu zaległa cisza. Mężczyzna był
ubrany zupełnie inaczej niż wszyscy ich nauczyciele, nie miał na
sobie szat, lecz niebieską koszule i spodnie od garnituru. Na nogach
miał mokasyny na których nikt nie mógłby się dopatrzeć brudu.
Swoje długie, brązowe włosy splótł w warkocza, który sięgał
mu do pasa. Na nosie miał okulary w prostokątnych oprawkach.
Elegancik mógł być po czterdziestce, mniej więcej w wieku ciotki
Rage.
-
Zaczynam wątpić w tą twoją teorię. - szepnęła Rage do brunetki
siedzącej obok.
-
A ja w gust twojej ciotki. - mruknęła niby naburmuszona.
-
Witajcie! - przywitał się z nimi profesor. - Nazywam się Amycus
Ignatius Marrydeth. Dziś chciałbym wprowadzić was w zasady
transmutacji własnej, która jest podobna do metamorfomagii jednak
nie jest to umiejętność, którą musimy mieć w genach. Ale o tym
za chwilę. - mężczyzna odchrząknął i kontynuował swój wywód.
- W waszej szkole zostanę przez tydzień i przez ten czas będę
chciał was jak najwięcej nauczyć, więc mam nadzieję, że
będziecie mnie uważnie słuchać. Liczę też na wasze skupienie i
wytrwałość. - znów przerwał na chwilę by spojrzeć na Hermione,
która cały czas stała obok niego. Gestem dłoni Amycus nakazał
kobiecie usiąść co ta zrobiła natychmiast zajmując swoje miejsce
za biurkiem. - Jak z pewnością wiecie transmutacja to jedna z
najbardziej złożonych dziedzin magii, więc gdy na początku nie
będzie wam nic wychodziło nie należy się tym przejmować. Przy
transmutacji własnej może i nie trzeba wykonywać skomplikowanych
ruchów różdżką, potrzeba jednak dużego skupienia i
odpowiedniego zaakcentowania inkantacji. A więc wystarczy nakierować
różdżkę na część ciała którą chcemy transmutować i
wyobrazić sobie jak miałaby teraz wyglądać po czym wypowiedzieć
zaklęcie. Dziś chciałbym abyście nauczyli się transmutować
swoje włosy. Gdy już zdobędziecie tą umiejętność będziecie
mogli dowolnie zmieniać długość oraz kolor swoich włosów.
Zaklęcie brzmi novencvinis.* - machnął różdżką i
inkantacja została „wypisana” w powietrzu dużymi literami. -
Należy je akcentować nov-EN-cvi-NIS. A teraz zaprezentuje wam to
zaklęcie w praktyce.
Amycus
nakierował różdżkę na swoje długie włosy, które przed chwilą
rozplątał z warkocza i teraz swobodnie opadały mu na plecy.
Mężczyzna przymknął lekko oczy i wymruczał inkantacje. Po chwili
jego włosy z długich, brązowych zamieniły się w sięgające
ramion złociste loki, w których – szczerze mówiąc – wyglądał
okropnie. Profesor Merrydeth szybko zmienił je tak aby wyglądały
tak jak jeszcze przed chwilą.
-
Dobrze, a teraz poproszę was abyście spakowali się, a potem wstali
i odsunęli się od swoich ławek. - Kiedy wszyscy już to zrobili
profesor machnął różdżką i wszystkie ławki wraz z krzesłami
wylądowały pod ścianą. - Do końca lekcji poćwiczymy sobie to
zaklęcie. Mam nadzieję, że choć kilku osobom uda się je rzucić
poprawnie. Ja teraz załatwię kilka spraw z waszą nauczycielką, a
potem zacznę was obserwować i poprawiać wasze błędy.
-
Przypomnij mi ile trwa ta lekcja. - zwróciła się Blackness do
stojącej obok Rage.
-
Dwie godziny. - westchnęła dziewczyna w odpowiedzi. - Przecież
Industria już dawno mnie tego nauczył.
-
Nie tylko ty będziesz się tu nudzić Rage. - warknął stojący
niedaleko Serpent.
-
Ja pie*dole przez niemal dwie godziny mam tu umierać z nudów? -
zapytała Lily choć doskonale znała odpowiedzieć i wcale jej nie
zadowalała.
-
No to ja sobie poćwiczę, a wy się ponudźcie. - mruknęła
Blackness i zaczęła rzucać zaklęcie na swoje włosy. Na razie nie
dawało to żadnych efektów.
Dopiero
po czterdziestu minutach Amycus zauważył, że Serpent i Rage nic
nie robią. Właściwie zauważyła to Hermiona, która wygłosiła
im kazanie, którego oczywiście nie słuchali. Do ich umysłów
dotarło dopiero ostatnie zdanie:
-
Skoro tak się obijacie to może zaprezentujecie klasie swoje
umiejętności. - powiedziała to z – jej zdaniem – złośliwym
uśmieszkiem.
Serpent
i Rage uśmiechnęli się rozbawieni i od razu podeszli do
nauczycieli. Pierwszy swoją nową fryzurę miał zaprezentować
Scorpius. Jego włosy po rzuceniu zaklęcia zmieniły się w czarne.
Z prawej strony jego głowa była wygolona, a niektóre włosy które
jeszcze pozostały po tamtej stronie były przerzucone na lewą.
-
Dobrze, pewnie chcesz też znać prze... - zaczął profesor
Merrydeth, ale Malfoy przerwał mu rzucając kolejne zaklęcie.
-
Antiencvinis** - wypowiedział przeciw zaklęcie i jego włosy
wróciły do stanu przed rzuceniem pierwszego zaklęcia.
-
Rozumiem, że je znasz. - mruknął cicho profesor. - Dobrze, teraz
przyszła kolej na pannę...
-
Potter. - dokończyła za niego.
Wyciągnęła
różdżkę i nakierowała ją na swoje włosy po czym rzuciła
zaklęcie. Jej włosy w momencie stały się białe i były „obcięte
na bombkę”. Po chwili rzuciła jeszcze jedno zaklęcie i w jej
włosach pojawiły się fioletowe i czarne pasemka.
-
Tak lepiej, ale i tak wolę swoje włosy. - powiedziała. -
Antiencvinis.
-
Emm... Skoro umiecie to zaklęcie możecie poćwiczyć zaklęcie
zmieniające kolor oczu i kształt nosa. Zaraz powiem wam jak brzmią
inkantację.
-
Novocu*** - mruknęła Rage, a jej oczy zmieniły kolor na
błękitny. - Novsus**** - tym razem to jej nos zmienił
kształt.
-
Ma pan jeszcze jakieś zaklęcie? - zapytała Lily ze złośliwym
uśmieszkiem po czym rzuciła przeciw zaklęcia.
-
Z pewnością twój kolega nie zna tych zaklęć. - powiedział
Amycus, ale w jego głosie słychać było powątpiewanie. Serpent
oczywiście pokazał mu jak bardzo „nie potrafi” rzucić tych
zaklęć. - Na pewno nie umiecie zmienić całej swojej twarzy,
budowy ciała, czy też koloru skóry.
-
Mam panu to zaprezentować to dzisiaj, czy może zaczeka pan do
jutra. - Scorpius spojrzał na profesora z uniesioną brwią.
-
Malfoy nie bądź bezczelny. - Niemal każdy w klasie na dźwięk
piskliwego głosu Hermiony musiała się powstrzymać od śmiechu.
Ich nauczycielka transmutacji jeszcze nigdy nie miała aż tak
wysokiego głosu, a jeżeli kiedykolwiek zbliżała się do takiego
tonu oznaczało, że jest naprawdę wkurzona lub zbyt zażenowana by
wydrzeć się na ucznia.
-
Nie denerwuj się Hermiono. - Amycus poklepał kobietę po ramieniu.
- Na dzisiaj macie wolne, ale jeżeli nie będziecie cicho to z
łatwością znajdę wam jakieś zajęcie. - Rage i Serpent od razu
odeszli, gdy meżczyzna skończył mówić.
-
Czy tylko ja nigdy nie słyszałam o transmutacji budowy ciała? -
zapytała Rage, gdy odeszli już dostatecznie daleko by nauczyciele
ich nie usłyszeli.
-
Nie, nie tylko ty. - mruknął cicho Scorpius.
***
-
Może spotkamy się dzisiaj w naszym Pokoju Wspólnym? -
zaproponowała Alie spoglądając na ekipę.
-
Oczywiście. - zgodziła się z entuzjazmem Blackness.
-
Zależy o której. - powiedziała Rage. - Mam trening. Zresztą nie
tylko ja.
-
Nie wiem. - mruknęła Alie machając lekceważąco ręką. -
Najlepiej będzie jak przyjdziecie po treningu. My będziemy
wiedzieli kiedy się skończy, bo w końcu Scor jest w drużynie.
-
Okay, - przytaknął Devil – to spotkamy się później.
Razem
z Lily skręcił w jedno z tajnych przejść, które miało ich
doprowadzić prosto przed wejście do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.
-
No moja mistrzyni transmutacji mamy dwie godziny do treningu, więc
możemy się ponudzić lub zrobić coś pożytecznego. - powiedział
Devil.
-
Co twoim zdaniem jest pożyteczne? - prychnęła Lily spoglądając
na chłopaka kątem oka.
-
Na przykład spacerek po Zakazanym Lesie. - zaśmiał się widząc
jej zadowoloną minę.
-
Możemy pójść do Zakazanego Lasu, ale ja osobiście wolę
pobiegać.
-
Jak chcesz.
Gdy
weszli do Pokoju Wspólnego od razu usłyszeli jakieś krzyki.
Okazało się, że to Salome wydziera się na Costanaze. Młodsza
dziewczyna stała przygarbiona i nie odzywała się ani słowem.
Pewnie stałaby tak do końca kazanie, gdyby nie nagłe pojawienie
się Aleca, który rozdzielił dziewczyny, a właściwie odciągnął
Russell od młodszej z sióstr Lucchese.
Oczywiście
nie obyło się bez upomnienia chłopaka, który musiał zauważyć,
że jeżeli dziewczyna jeszcze raz zrobi coś takiego to dostanie
szlaban. Salome od razu wyszła z Pokoju Wspólnego, tak mocno
zatrzaskując za sobą portret Grubej Damy, że kobieta przedstawiona
na obrazie krzyczała przez dość długi czas.
-
Co za idiotka. - mruknęła pod nosem Rage. - Spotkamy się za
dziesięć minut, bo muszę się przebrać. - zwróciła się do
Devila i zaczęła się wspinać po schodach prowadzących do jej
dormitorium.
Kiedy
dotarła już do pokoju zastała tam dwie jej współlokatorki, które
siedziały na łóżku jednej z nich i plotkowały o facetach,
najnowszych trendach i innych takich.
Lily
nie zwracając na nie uwagi zgarnęła ubrania z szafy i zamknęła
się w łazience. Zrzuciła z siebie szaty i mundurek, które potem
położyła na szafce. Wciągnęła na tyłek czarne spodnie,
założyła też T-shirt oraz czarną bluzę z kapturem, którą od
razu zasunęła. Rozczesała włosy, po czym wyszła z łazienki. Gdy
znalazła się w swoim dormitorium założyła czarne trampki oraz
futrzaną kamizelkę.
Kiedy
już znalazła się w Pokoju Wspólnym Devil już na nią czekał,
wystrojony w granatową, puchową kurtkę oraz dresowe spodnie.
-
Radziłabym ci założyć coś na głowę. - mruknęła na
przywitanie.
-
Brzmisz jak moja matka.
-
Nie ma Blackness to ktoś musi ci matkować.
-
Pff... - Blondyn wyciągnął jednak różdżkę i przywołał
czapkę, którą od razu założył na głowę. - No to idziemy czy
nie?
-
Idziemy jęczy dupo.
-
Jęczy dupo?
-
Mhm...
***
-
Zaczynam żałować, że w ogóle zaproponowałem to wyjście. -
warknął Devil wciskając ręce jak najgłębiej w kieszenie kurtki.
-
Dopiero wyszliśmy z zamku. - mruknęła Rage. - To mnie powinno być
zimno, a nie tobie.
-
Ale to nie ty będziesz latała za jakimś rudym stworem.
-
Sam to zaproponowałeś.
-
Ugh...
Kiedy
dwójka uczniów Hogwartu weszła do Zakazanego Lasu. Lily posłała
chłopakowi rozbawiony uśmiech i w momencie zniknęła. Na jej
miejscu pojawił się tygrys, który spojrzał na Devila
zielono-złotymi oczami, a następnie ruszył biegiem wzdłuż lasu.
Blondyn z cichym jękiem rezygnacji ruszył za zwierzęciem.
Niecałe
dwadzieścia minut później Devil zatrzymał się ciężko dysząc.
Może i miał dobrą kondycję, ale bieganie sprintem za takim
stworem było naprawdę męczące.
Kiedy
chłopak się zatrzymał tygrys zawrócił i teraz wpatrywał się w
niego swoimi przeklętymi oczami, które mówiły same za siebie.
Gdyby tygrysy mogły się śmiać zwierzę już dano tarzałoby się
po liściach ze śmiechu.
-
Już nigdzie z tobą nie idę. - warknął Devil spoglądając ze
złością na tygrysa. - Dopiero, gdy będę mógł się zmienić w
jakieś szybkie zwierzę to pójdę z tobą pobiegać.
Chłopak
dopiero po chwili zauważył, że zwierzę zniknęło. Na początku
rozglądał się za nim, ale gdy usłyszał szelest za swoimi plecami
i ciche sapanie od razu o tym zapomniał.
-
Aaron z kim rozmawiasz? - usłyszał dziewczęcy głos, Odwrócił
się i musiał się naprawdę powstrzymać, aby nie okazać swojego
zdziwienia na widok Costanazy Lucchese, która była ostatnią osobą,
którą spodziewał się tu zobaczyć.
-
Em... Ja... Pewnie uznasz to za dziwne. Wyzywałem drzewo na, które
prawie wpadłem. - wymyślił na poczekaniu, a coś zaszeleściło w
krzakach. Szybko spojrzał w stronę z której dochodził ten dźwięk,
ale nic nie zauważył. - A ty co tutaj robisz?
-
Przyszłam się przewietrzyć. - odpowiedziała szybko. - Taki spacer
mnie odpręża. Wiesz... Ta kłótnia z tą dziewczyną, moja
siostra...
-
Rozumiem, ale... - chłopakowi przerwał pisk dziewczyny, która ze
strachu podskoczyła i złapała go za przedramię.
-
Przepraszam. Zwykle nie jestem taka strachliwa, ale coś otarło mi
się o nogę i... Nieważne. Pewnie to jakaś gałąź, czy coś w
tym rodzaju. - wytłumaczyła dziewczyna i odsunęła się od niego.
-
Pewnie tak. - mruknął choć był niemal pewny co to mogło być za
coś. - Może pójdziemy już do zamku. Ja zaraz mam trening, a tobie
chyba już wystarczy spacerów na dziś.
Devil
i Costanaza wyszli w ciszy z Zakazanego Lasu i pewnie doszliby do
zamku bez zamienia ani słowa jednak niedaleko nich nagle pojawiła
się Rage. Nadeszła ona od strony domku Hagrida. Pół-olbrzym
pomimo że nie uczył już ONMS i rzadko pojawiał się w zamku,
nadal mieszkał na terenie Hogwartu.
-
R... Lily, co ty tutaj robisz? - zapytał Devil, a jego oczy płonęły
ze złości. Uciekła sobie zostawiając go samego z Costanazą,
jakby nie mogła zamienić się z powrotem.
-
Byłam pobiegać i przy okazji wpadłam do Hagrida, bo mój ojciec
chciał abym go pozdrowiła. - wytłumaczyła i ruszyła w stronę
zamku, a pozostała dwójka szła zaraz za nią. - A wy? Wybraliście
się na romantyczny spacer po Zakazanym Lesie? - zakpiła.
-
Nie, nie... Ja poszłam na spacer i natknęłam się na Aarona. -
powiedziała szybko Costanaza, która do tej pory się nie odzywała.
-
Aha... Chodźmy szybciej, bo muszę jeszcze coś zrobić, a za chwilę
mam trening. - skłamała Rage i przyśpieszyła by jak najszybciej
dotrzeć do zamku.
***
-
Jeżeli jeszcze raz będę musiała przez dwie godziny bez przerwy
łapać i wypuszczać znicza to rzucam tą robotę. - warknęła
Rage, gdy weszła do Pokoju Wspólnego razem z Devilem i wystrojoną
Blackness, która wprosiła się ponieważ zaczęło jej się już
nudzić, gdy siedziała sama w dormitorium. - Blackness ja idę się
przebrać, a dla ciebie mam zadanie bojowe.
-
Mów.
-
Pójdziesz do miejsca, w którym jest zasięg - wskazała na fotel na
którym w tym momencie siedział jakiś chłopak z piątego roku –
i sprawdzisz czy Industria i reszta się czegoś nie dowiedzieli. -
rzuciła jej swój telefon.
-
Ja zawsze mam takie interesujące zajęcia. - mruknęła brunetka,
ale skierowała się w stronę wskazanego przez Lily miejsca.
Rage
i Devil ruszyli za to w stronę schodów prowadzących do
dormitorium, aby przebrać się przed pójściem do Ślizgonów.
Lily,
gdy tylko weszła do swojego pokoju spostrzegła Salome leżącą na
łóżku z głową ukrytą w poduszkach. Postanowiła nie zwracać na
to uwagi i ruszyła do szafy zgarniając z niej ubrania, które miała
założyć.
Kiedy
zamknęła się w łazience zrzuciła z siebie mokre ubrania. Były
zarówno mokre od potu jaki od mżawki, która zaczęła padać w
trakcie treningu. Oczywiście nie była to ulewa, więc nie został
zarządzony koniec treningu.
Wciągnęła
na tyłek swoje ulubione skórzane spodnie w które wciągnęła
czarną, prześwitującą koszulę, po czym rozczesała włosy, które
były lekko rozczochrane pomimo że męczyła się z nimi już w
szatni po treningu. Rzęsy przejechała tuszem, a usta pomalowała
czerwoną szminką.
Wyszła
z łazienki, a jej wzrok od razu skierował się na łóżko Russell,
która nadal na nim leżała i teraz lekko pochrapywała. Rage
zastanawiała się, czy może nie zrobić jej małego hmm... Kawału.
W końcu blondynka śpiąca teraz w dormitorium próbowała wiele
razy oblać czymś Lily... Potter rzuciła na nią wzrokiem jeszcze
raz i uznała, że nie warto marnować czasu. Szybko założyła buty
i wypadła z dormitorium.
-
Rage nie zgadniesz kto do ciebie napisał! Michael! Ten Michael,
który nigdy nie chciał mieć pseudonimu! - powitał ją
podekscytowany głos Blackness.
-
Czy ja nie mówiłam, że szukamy wiadomości od Industrii, a nie od
Michaela. - powiedziała Rage.
-
Mówiłaś, ale...
-
Daj mi ten telefon. - rudowłosa wyciągnęła rękę po telefon,
który dostała niemal od razu. - Devila jeszcze nie ma? Ile on się
może przebierać? - usiadła na oparciu fotela, na którym nadal
siedział ten sam chłopak z piątego roku, któremu najwyraźniej
nie przeszkadzało, że jakaś laska nad nim wisi z telefonem.
-
Jak widać nie ma. - mruknęła brunetka wzruszając ramionami.
-
Zapomniałam, że on jest bardziej niezdecydowany od każdej
dziewczyny i wybiera ubranie pół godziny. - prychnęła. Devil nie
raz naprawdę zachowywał się jak baba. - Ku*wa pie*dolona mać!
-
Co znowu zrobiłaś? - zapytała Blackness ze znudzeniem.
-
Usunęłam wszystkie wiadomości, a mogło tam być coś ważnego.
-
Tak. Na przykład, że Michael jest naszym szpiegiem i musi ze mną
współpracować.
-
Po pierwsze to niemożliwe, a po drugie gdyby coś takiego już miało
się wydarzyć to chyba napisałby o tym do ciebie.
-
Jeżeli chciałybyście wiedzieć to już jestem i możemy iść. -
powiedział Devil, który w końcu łaskawie pokazał się w Pokoju
Wspólnym, a można go było wyczuć na kilometr, bo chyba wylał na
siebie całą butelkę perfum.
Kiedy
Rage zaczęła udawać, że się dusi chłopak spojrzał na nią
tylko unosząc brwi, ale chyba postanowił zostawić to bez
komentarza.
-
Okay chodźmy, bo nasz blondasek straci zapach. - zachichotała
Blackness i razem z Lily ruszyły przodem.
*
novencvinis - zaklęcie transmutacji własnej, które ma na
celu zmienić wygląd włosów rzucającego zaklęcie.
**
antiencvinis – zaklęcie przywraca naturalny wygląd włosów
czarodzieja, który rzucił zaklęcie novencvinis.
***
novocu – zaklęcie sprawiające, że oczy rzucającego
zaklęcie zmieniają wygląd na taki jak chce czarodziej.
****
novsus – zaklęcie powodujące zmianę kształtu nosa
rzucającego zaklęcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz