piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 10

Przepraszam, że rozdział pojawia się po tak długim czasie, ale najpierw nie miałam czasu, a potem zostałam uziemiona przez chorobę. Mniejsza z tym. W ramach rekompensaty postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział.
***
Ekipa i elita Slytherinu stali pod salą od transmutacji i czekali na nauczycielkę, która spóźniała się już 5 minut. Nie byłoby to dziwne gdyby tą nauczycielka nie była Hermiona Granger, która zawsze była punktualnie lub też przed czasem.
Kiedy już się pojawiła wyglądała inaczej niż zawsze. Jej włosy nie były związane w koka - z którego nie miał prawa wypaść ani jeden kosmyk -, lecz swobodnie opadały jej na ramiona i były lekko rozczochrane. Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech, a policzki miała zarumienione.
- Co jej się stało? - zapytał szeptem Max, ale na tyle głośno by reszta mogła go usłyszeć.
- Są dwie opcje. - mruknął Luda. - Albo się zakochała, albo naćpała.
- Albo była w największej bibliotece świata. - dodała Blackness.
- Ja obstawiam wersje numer trzy. - powiedziała Rage wchodząc do klasy transmutacji i zajmując swoje miejsce tak jak pozostali.
Gdy wszyscy już usiedli zaczęli wyjmować książki, zwoje pergaminu, pióra i inne potrzebne rzeczy. Ich nauczycielka przerwała im chcąc im coś ogłosić.
- Moi drodzy, dziś na naszą lekcję przyjechał profesor, który jest specjalistą od transmutacji własnej. - zaczęła podekscytowanym tonem. - Mam nadzieję, że będziecie się dobrze zachowywać, ponieważ ten rodzaj transmutacji choć raczej nie przyda wam się w codziennym życiu może być przydatne w pracy, którą wybierzecie. Szczególnie w pracy aurora. - kobieta zaczęła się zbliżać w stronę drzwi. - A teraz pójdę po pana profesora.
Gdy tylko kobieta wyszła z sali wszyscy zaczęli między sobą szeptać. Luda i Devil niemal natychmiast obrócili się do dziewczyn siedzących za nimi.
- Czyli żadna z naszych opcji się nie sprawdziła. - mruknął Luda jakby dziewczyny tego nie zauważyły.
- Wiesz możliwe, że jest zakochana w tym profesorze i wzięła coś przed lekcją, bo potem idą na randkę do największej biblioteki świata. - wygłosiła swoją teorie Blackness z nadzwyczajną pewnością siebie.
Nikt jednak nie zdążył jej odpowiedzieć ponieważ Hermiona wkroczyła do sali razem z profesorem i od razu zaległa cisza. Mężczyzna był ubrany zupełnie inaczej niż wszyscy ich nauczyciele, nie miał na sobie szat, lecz niebieską koszule i spodnie od garnituru. Na nogach miał mokasyny na których nikt nie mógłby się dopatrzeć brudu. Swoje długie, brązowe włosy splótł w warkocza, który sięgał mu do pasa. Na nosie miał okulary w prostokątnych oprawkach. Elegancik mógł być po czterdziestce, mniej więcej w wieku ciotki Rage.
- Zaczynam wątpić w tą twoją teorię. - szepnęła Rage do brunetki siedzącej obok.
- A ja w gust twojej ciotki. - mruknęła niby naburmuszona.
- Witajcie! - przywitał się z nimi profesor. - Nazywam się Amycus Ignatius Marrydeth. Dziś chciałbym wprowadzić was w zasady transmutacji własnej, która jest podobna do metamorfomagii jednak nie jest to umiejętność, którą musimy mieć w genach. Ale o tym za chwilę. - mężczyzna odchrząknął i kontynuował swój wywód. - W waszej szkole zostanę przez tydzień i przez ten czas będę chciał was jak najwięcej nauczyć, więc mam nadzieję, że będziecie mnie uważnie słuchać. Liczę też na wasze skupienie i wytrwałość. - znów przerwał na chwilę by spojrzeć na Hermione, która cały czas stała obok niego. Gestem dłoni Amycus nakazał kobiecie usiąść co ta zrobiła natychmiast zajmując swoje miejsce za biurkiem. - Jak z pewnością wiecie transmutacja to jedna z najbardziej złożonych dziedzin magii, więc gdy na początku nie będzie wam nic wychodziło nie należy się tym przejmować. Przy transmutacji własnej może i nie trzeba wykonywać skomplikowanych ruchów różdżką, potrzeba jednak dużego skupienia i odpowiedniego zaakcentowania inkantacji. A więc wystarczy nakierować różdżkę na część ciała którą chcemy transmutować i wyobrazić sobie jak miałaby teraz wyglądać po czym wypowiedzieć zaklęcie. Dziś chciałbym abyście nauczyli się transmutować swoje włosy. Gdy już zdobędziecie tą umiejętność będziecie mogli dowolnie zmieniać długość oraz kolor swoich włosów. Zaklęcie brzmi novencvinis.* - machnął różdżką i inkantacja została „wypisana” w powietrzu dużymi literami. - Należy je akcentować nov-EN-cvi-NIS. A teraz zaprezentuje wam to zaklęcie w praktyce.
Amycus nakierował różdżkę na swoje długie włosy, które przed chwilą rozplątał z warkocza i teraz swobodnie opadały mu na plecy. Mężczyzna przymknął lekko oczy i wymruczał inkantacje. Po chwili jego włosy z długich, brązowych zamieniły się w sięgające ramion złociste loki, w których – szczerze mówiąc – wyglądał okropnie. Profesor Merrydeth szybko zmienił je tak aby wyglądały tak jak jeszcze przed chwilą.
- Dobrze, a teraz poproszę was abyście spakowali się, a potem wstali i odsunęli się od swoich ławek. - Kiedy wszyscy już to zrobili profesor machnął różdżką i wszystkie ławki wraz z krzesłami wylądowały pod ścianą. - Do końca lekcji poćwiczymy sobie to zaklęcie. Mam nadzieję, że choć kilku osobom uda się je rzucić poprawnie. Ja teraz załatwię kilka spraw z waszą nauczycielką, a potem zacznę was obserwować i poprawiać wasze błędy.
- Przypomnij mi ile trwa ta lekcja. - zwróciła się Blackness do stojącej obok Rage.
- Dwie godziny. - westchnęła dziewczyna w odpowiedzi. - Przecież Industria już dawno mnie tego nauczył.
- Nie tylko ty będziesz się tu nudzić Rage. - warknął stojący niedaleko Serpent.
- Ja pie*dole przez niemal dwie godziny mam tu umierać z nudów? - zapytała Lily choć doskonale znała odpowiedzieć i wcale jej nie zadowalała.
- No to ja sobie poćwiczę, a wy się ponudźcie. - mruknęła Blackness i zaczęła rzucać zaklęcie na swoje włosy. Na razie nie dawało to żadnych efektów.


Dopiero po czterdziestu minutach Amycus zauważył, że Serpent i Rage nic nie robią. Właściwie zauważyła to Hermiona, która wygłosiła im kazanie, którego oczywiście nie słuchali. Do ich umysłów dotarło dopiero ostatnie zdanie:
- Skoro tak się obijacie to może zaprezentujecie klasie swoje umiejętności. - powiedziała to z – jej zdaniem – złośliwym uśmieszkiem.
Serpent i Rage uśmiechnęli się rozbawieni i od razu podeszli do nauczycieli. Pierwszy swoją nową fryzurę miał zaprezentować Scorpius. Jego włosy po rzuceniu zaklęcia zmieniły się w czarne. Z prawej strony jego głowa była wygolona, a niektóre włosy które jeszcze pozostały po tamtej stronie były przerzucone na lewą.
- Dobrze, pewnie chcesz też znać prze... - zaczął profesor Merrydeth, ale Malfoy przerwał mu rzucając kolejne zaklęcie.
- Antiencvinis** - wypowiedział przeciw zaklęcie i jego włosy wróciły do stanu przed rzuceniem pierwszego zaklęcia.
- Rozumiem, że je znasz. - mruknął cicho profesor. - Dobrze, teraz przyszła kolej na pannę...
- Potter. - dokończyła za niego.
Wyciągnęła różdżkę i nakierowała ją na swoje włosy po czym rzuciła zaklęcie. Jej włosy w momencie stały się białe i były „obcięte na bombkę”. Po chwili rzuciła jeszcze jedno zaklęcie i w jej włosach pojawiły się fioletowe i czarne pasemka.
- Tak lepiej, ale i tak wolę swoje włosy. - powiedziała. - Antiencvinis.
- Emm... Skoro umiecie to zaklęcie możecie poćwiczyć zaklęcie zmieniające kolor oczu i kształt nosa. Zaraz powiem wam jak brzmią inkantację.
- Novocu*** - mruknęła Rage, a jej oczy zmieniły kolor na błękitny. - Novsus**** - tym razem to jej nos zmienił kształt.
- Ma pan jeszcze jakieś zaklęcie? - zapytała Lily ze złośliwym uśmieszkiem po czym rzuciła przeciw zaklęcia.
- Z pewnością twój kolega nie zna tych zaklęć. - powiedział Amycus, ale w jego głosie słychać było powątpiewanie. Serpent oczywiście pokazał mu jak bardzo „nie potrafi” rzucić tych zaklęć. - Na pewno nie umiecie zmienić całej swojej twarzy, budowy ciała, czy też koloru skóry.
- Mam panu to zaprezentować to dzisiaj, czy może zaczeka pan do jutra. - Scorpius spojrzał na profesora z uniesioną brwią.
- Malfoy nie bądź bezczelny. - Niemal każdy w klasie na dźwięk piskliwego głosu Hermiony musiała się powstrzymać od śmiechu. Ich nauczycielka transmutacji jeszcze nigdy nie miała aż tak wysokiego głosu, a jeżeli kiedykolwiek zbliżała się do takiego tonu oznaczało, że jest naprawdę wkurzona lub zbyt zażenowana by wydrzeć się na ucznia.
- Nie denerwuj się Hermiono. - Amycus poklepał kobietę po ramieniu. - Na dzisiaj macie wolne, ale jeżeli nie będziecie cicho to z łatwością znajdę wam jakieś zajęcie. - Rage i Serpent od razu odeszli, gdy meżczyzna skończył mówić.
- Czy tylko ja nigdy nie słyszałam o transmutacji budowy ciała? - zapytała Rage, gdy odeszli już dostatecznie daleko by nauczyciele ich nie usłyszeli.
- Nie, nie tylko ty. - mruknął cicho Scorpius.
***
- Może spotkamy się dzisiaj w naszym Pokoju Wspólnym? - zaproponowała Alie spoglądając na ekipę.
- Oczywiście. - zgodziła się z entuzjazmem Blackness.
- Zależy o której. - powiedziała Rage. - Mam trening. Zresztą nie tylko ja.
- Nie wiem. - mruknęła Alie machając lekceważąco ręką. - Najlepiej będzie jak przyjdziecie po treningu. My będziemy wiedzieli kiedy się skończy, bo w końcu Scor jest w drużynie.
- Okay, - przytaknął Devil – to spotkamy się później.
Razem z Lily skręcił w jedno z tajnych przejść, które miało ich doprowadzić prosto przed wejście do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.
- No moja mistrzyni transmutacji mamy dwie godziny do treningu, więc możemy się ponudzić lub zrobić coś pożytecznego. - powiedział Devil.
- Co twoim zdaniem jest pożyteczne? - prychnęła Lily spoglądając na chłopaka kątem oka.
- Na przykład spacerek po Zakazanym Lesie. - zaśmiał się widząc jej zadowoloną minę.
- Możemy pójść do Zakazanego Lasu, ale ja osobiście wolę pobiegać.
- Jak chcesz.
Gdy weszli do Pokoju Wspólnego od razu usłyszeli jakieś krzyki. Okazało się, że to Salome wydziera się na Costanaze. Młodsza dziewczyna stała przygarbiona i nie odzywała się ani słowem. Pewnie stałaby tak do końca kazanie, gdyby nie nagłe pojawienie się Aleca, który rozdzielił dziewczyny, a właściwie odciągnął Russell od młodszej z sióstr Lucchese.
Oczywiście nie obyło się bez upomnienia chłopaka, który musiał zauważyć, że jeżeli dziewczyna jeszcze raz zrobi coś takiego to dostanie szlaban. Salome od razu wyszła z Pokoju Wspólnego, tak mocno zatrzaskując za sobą portret Grubej Damy, że kobieta przedstawiona na obrazie krzyczała przez dość długi czas.
- Co za idiotka. - mruknęła pod nosem Rage. - Spotkamy się za dziesięć minut, bo muszę się przebrać. - zwróciła się do Devila i zaczęła się wspinać po schodach prowadzących do jej dormitorium.
Kiedy dotarła już do pokoju zastała tam dwie jej współlokatorki, które siedziały na łóżku jednej z nich i plotkowały o facetach, najnowszych trendach i innych takich.
Lily nie zwracając na nie uwagi zgarnęła ubrania z szafy i zamknęła się w łazience. Zrzuciła z siebie szaty i mundurek, które potem położyła na szafce. Wciągnęła na tyłek czarne spodnie, założyła też T-shirt oraz czarną bluzę z kapturem, którą od razu zasunęła. Rozczesała włosy, po czym wyszła z łazienki. Gdy znalazła się w swoim dormitorium założyła czarne trampki oraz futrzaną kamizelkę.
Kiedy już znalazła się w Pokoju Wspólnym Devil już na nią czekał, wystrojony w granatową, puchową kurtkę oraz dresowe spodnie.
- Radziłabym ci założyć coś na głowę. - mruknęła na przywitanie.
- Brzmisz jak moja matka.
- Nie ma Blackness to ktoś musi ci matkować.
- Pff... - Blondyn wyciągnął jednak różdżkę i przywołał czapkę, którą od razu założył na głowę. - No to idziemy czy nie?
- Idziemy jęczy dupo.
- Jęczy dupo?
- Mhm...
***
- Zaczynam żałować, że w ogóle zaproponowałem to wyjście. - warknął Devil wciskając ręce jak najgłębiej w kieszenie kurtki.
- Dopiero wyszliśmy z zamku. - mruknęła Rage. - To mnie powinno być zimno, a nie tobie.
- Ale to nie ty będziesz latała za jakimś rudym stworem.
- Sam to zaproponowałeś.
- Ugh...
Kiedy dwójka uczniów Hogwartu weszła do Zakazanego Lasu. Lily posłała chłopakowi rozbawiony uśmiech i w momencie zniknęła. Na jej miejscu pojawił się tygrys, który spojrzał na Devila zielono-złotymi oczami, a następnie ruszył biegiem wzdłuż lasu. Blondyn z cichym jękiem rezygnacji ruszył za zwierzęciem.


Niecałe dwadzieścia minut później Devil zatrzymał się ciężko dysząc. Może i miał dobrą kondycję, ale bieganie sprintem za takim stworem było naprawdę męczące.
Kiedy chłopak się zatrzymał tygrys zawrócił i teraz wpatrywał się w niego swoimi przeklętymi oczami, które mówiły same za siebie. Gdyby tygrysy mogły się śmiać zwierzę już dano tarzałoby się po liściach ze śmiechu.
- Już nigdzie z tobą nie idę. - warknął Devil spoglądając ze złością na tygrysa. - Dopiero, gdy będę mógł się zmienić w jakieś szybkie zwierzę to pójdę z tobą pobiegać.
Chłopak dopiero po chwili zauważył, że zwierzę zniknęło. Na początku rozglądał się za nim, ale gdy usłyszał szelest za swoimi plecami i ciche sapanie od razu o tym zapomniał.
- Aaron z kim rozmawiasz? - usłyszał dziewczęcy głos, Odwrócił się i musiał się naprawdę powstrzymać, aby nie okazać swojego zdziwienia na widok Costanazy Lucchese, która była ostatnią osobą, którą spodziewał się tu zobaczyć.
- Em... Ja... Pewnie uznasz to za dziwne. Wyzywałem drzewo na, które prawie wpadłem. - wymyślił na poczekaniu, a coś zaszeleściło w krzakach. Szybko spojrzał w stronę z której dochodził ten dźwięk, ale nic nie zauważył. - A ty co tutaj robisz?
- Przyszłam się przewietrzyć. - odpowiedziała szybko. - Taki spacer mnie odpręża. Wiesz... Ta kłótnia z tą dziewczyną, moja siostra...
- Rozumiem, ale... - chłopakowi przerwał pisk dziewczyny, która ze strachu podskoczyła i złapała go za przedramię.
- Przepraszam. Zwykle nie jestem taka strachliwa, ale coś otarło mi się o nogę i... Nieważne. Pewnie to jakaś gałąź, czy coś w tym rodzaju. - wytłumaczyła dziewczyna i odsunęła się od niego.
- Pewnie tak. - mruknął choć był niemal pewny co to mogło być za coś. - Może pójdziemy już do zamku. Ja zaraz mam trening, a tobie chyba już wystarczy spacerów na dziś.
Devil i Costanaza wyszli w ciszy z Zakazanego Lasu i pewnie doszliby do zamku bez zamienia ani słowa jednak niedaleko nich nagle pojawiła się Rage. Nadeszła ona od strony domku Hagrida. Pół-olbrzym pomimo że nie uczył już ONMS i rzadko pojawiał się w zamku, nadal mieszkał na terenie Hogwartu.
- R... Lily, co ty tutaj robisz? - zapytał Devil, a jego oczy płonęły ze złości. Uciekła sobie zostawiając go samego z Costanazą, jakby nie mogła zamienić się z powrotem.
- Byłam pobiegać i przy okazji wpadłam do Hagrida, bo mój ojciec chciał abym go pozdrowiła. - wytłumaczyła i ruszyła w stronę zamku, a pozostała dwójka szła zaraz za nią. - A wy? Wybraliście się na romantyczny spacer po Zakazanym Lesie? - zakpiła.
- Nie, nie... Ja poszłam na spacer i natknęłam się na Aarona. - powiedziała szybko Costanaza, która do tej pory się nie odzywała.
- Aha... Chodźmy szybciej, bo muszę jeszcze coś zrobić, a za chwilę mam trening. - skłamała Rage i przyśpieszyła by jak najszybciej dotrzeć do zamku.
***
- Jeżeli jeszcze raz będę musiała przez dwie godziny bez przerwy łapać i wypuszczać znicza to rzucam tą robotę. - warknęła Rage, gdy weszła do Pokoju Wspólnego razem z Devilem i wystrojoną Blackness, która wprosiła się ponieważ zaczęło jej się już nudzić, gdy siedziała sama w dormitorium. - Blackness ja idę się przebrać, a dla ciebie mam zadanie bojowe.
- Mów.
- Pójdziesz do miejsca, w którym jest zasięg - wskazała na fotel na którym w tym momencie siedział jakiś chłopak z piątego roku – i sprawdzisz czy Industria i reszta się czegoś nie dowiedzieli. - rzuciła jej swój telefon.
- Ja zawsze mam takie interesujące zajęcia. - mruknęła brunetka, ale skierowała się w stronę wskazanego przez Lily miejsca.
Rage i Devil ruszyli za to w stronę schodów prowadzących do dormitorium, aby przebrać się przed pójściem do Ślizgonów.
Lily, gdy tylko weszła do swojego pokoju spostrzegła Salome leżącą na łóżku z głową ukrytą w poduszkach. Postanowiła nie zwracać na to uwagi i ruszyła do szafy zgarniając z niej ubrania, które miała założyć.
Kiedy zamknęła się w łazience zrzuciła z siebie mokre ubrania. Były zarówno mokre od potu jaki od mżawki, która zaczęła padać w trakcie treningu. Oczywiście nie była to ulewa, więc nie został zarządzony koniec treningu.
Wciągnęła na tyłek swoje ulubione skórzane spodnie w które wciągnęła czarną, prześwitującą koszulę, po czym rozczesała włosy, które były lekko rozczochrane pomimo że męczyła się z nimi już w szatni po treningu. Rzęsy przejechała tuszem, a usta pomalowała czerwoną szminką.
Wyszła z łazienki, a jej wzrok od razu skierował się na łóżko Russell, która nadal na nim leżała i teraz lekko pochrapywała. Rage zastanawiała się, czy może nie zrobić jej małego hmm... Kawału. W końcu blondynka śpiąca teraz w dormitorium próbowała wiele razy oblać czymś Lily... Potter rzuciła na nią wzrokiem jeszcze raz i uznała, że nie warto marnować czasu. Szybko założyła buty i wypadła z dormitorium.
- Rage nie zgadniesz kto do ciebie napisał! Michael! Ten Michael, który nigdy nie chciał mieć pseudonimu! - powitał ją podekscytowany głos Blackness.
- Czy ja nie mówiłam, że szukamy wiadomości od Industrii, a nie od Michaela. - powiedziała Rage.
- Mówiłaś, ale...
- Daj mi ten telefon. - rudowłosa wyciągnęła rękę po telefon, który dostała niemal od razu. - Devila jeszcze nie ma? Ile on się może przebierać? - usiadła na oparciu fotela, na którym nadal siedział ten sam chłopak z piątego roku, któremu najwyraźniej nie przeszkadzało, że jakaś laska nad nim wisi z telefonem.
- Jak widać nie ma. - mruknęła brunetka wzruszając ramionami.
- Zapomniałam, że on jest bardziej niezdecydowany od każdej dziewczyny i wybiera ubranie pół godziny. - prychnęła. Devil nie raz naprawdę zachowywał się jak baba. - Ku*wa pie*dolona mać!
- Co znowu zrobiłaś? - zapytała Blackness ze znudzeniem.
- Usunęłam wszystkie wiadomości, a mogło tam być coś ważnego.
- Tak. Na przykład, że Michael jest naszym szpiegiem i musi ze mną współpracować.
- Po pierwsze to niemożliwe, a po drugie gdyby coś takiego już miało się wydarzyć to chyba napisałby o tym do ciebie.
- Jeżeli chciałybyście wiedzieć to już jestem i możemy iść. - powiedział Devil, który w końcu łaskawie pokazał się w Pokoju Wspólnym, a można go było wyczuć na kilometr, bo chyba wylał na siebie całą butelkę perfum.
Kiedy Rage zaczęła udawać, że się dusi chłopak spojrzał na nią tylko unosząc brwi, ale chyba postanowił zostawić to bez komentarza.
- Okay chodźmy, bo nasz blondasek straci zapach. - zachichotała Blackness i razem z Lily ruszyły przodem.




* novencvinis - zaklęcie transmutacji własnej, które ma na celu zmienić wygląd włosów rzucającego zaklęcie.
** antiencvinis – zaklęcie przywraca naturalny wygląd włosów czarodzieja, który rzucił zaklęcie novencvinis.
*** novocu – zaklęcie sprawiające, że oczy rzucającego zaklęcie zmieniają wygląd na taki jak chce czarodziej.

**** novsus – zaklęcie powodujące zmianę kształtu nosa rzucającego zaklęcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic