wtorek, 1 grudnia 2015

Rozdział 8

Rage siedziała wraz zresztą przy stole i wpatrywała się w swój talerz, na który Blackness nałożyła jakieś kanapki. Nie miała zamiaru ich tknąć. Oczywiście nie dlatego, że dziewczyna mogła jej tam dodać jakiejś trutki na szczury, ale dlatego, że nie miała ochoty.
Wyłączyła się i próbowała rozmyślać o wszystkim tylko nie o meczu. Z tego co zdążyła zauważyć to nie tylko ona chciała oderwać od tego myśli. Serpent wystukiwał palcami jakąś dziwną melodyjkę, Natalie dostała słowotoku i gadała jak najęta do koleżanki ze swojego domu, która ją kompletnie ignorował, a Bellona wchłaniała jedzenie jak odkurzacz.
- Możesz łaskawie przestać? - Devil wyglądał na mocno poirytowanego, gdy zwracał się do Scorpiusa.
- Nie, nie mogą. - Blondyn przecząc swoim słowom zaprzestał jednak wcześniejszej czynności i teraz zaczął z uporem maniak dźgać jedzenie na swoim talerzu.
Te dwa zdania były ostatnimi, które ktokolwiek wypowiedział w ich gronie i cisza, która zapadła została dopiero przerwana przez Raphaela, który podszedł do nich, aby poprosić ich... Nie rozkazać im, aby przyszli do szatni, gdy skończą jeść śniadanie.
Rage, Serpent, Luda i Devil zerwali się z miejsc w tym momencie, gdy Raphael zniknął za drzwiami. Ktoś nie doinformowany mógłby się zdziwić, że idą tam też Luda i Devil. Byli oni rezerwowymi zawodnikami. Trener uznał, że nie którzy są na tyle dobrzy, że nie można ich kompletnie wykluczyć z gry. Znalazł więc także kilka innych osób, które miały być w zamian za graczy, którzy byliby kontuzjowani.
Kiedy doszli do szatni i weszli do niej spostrzegli, że jest tam tylko Raphael, na dodatek ubrany tylko w spodnie, które zjechały mu tak, że widać było część bokserek.
- Ooo... Przyszliście już. - Moliere zarzucił na siebie czarny przylegający T-shirt, a koszulę zawiesił na wieszaku.
Ani jedno z ich czwórki nie odpowiedziało mu. Chłopaki zaczęli się przebierać w szaty, a Rage siedziała na ławce i bez zainteresowania wpatrywała się w swój telefon, który po chwili namysłu wrzuciła do torby, którą przyniosła ze sobą.
- A ty masz zamiar latać w tym? - Raphael wskazał ręką na skórzane spodnie, które Lily miała na sobie.
- A co nie podobają ci się? - odpowiedziała pytaniem i spojrzała na chłopaka z uniesionymi brwiami. Ten w odpowiedzi tylko prychnął i odwrócił wzrok. - Uznam to za tak.
Kiedy cała ich piątka była już przebrana w szaty do quidditcha - które swoją drogą wyglądały parszywie – do szatni wpadły dziewczyny, a zaraz za nimi Hades otoczony chłopakami, którzy byli graczami rezerwowymi.
- Piękne wdzianko Rage. - Hades skierował swoje słowa bardziej do pozostałych dziewczyn, ale te go zignorowały. Zaśmiali się jednak chłopcy i zlustrowali spojrzeniem czerwoną szatę dziewczyny z herbem Hogwartu na plecach.
Oczywiście stroje były pomysłem dyrektora, który był kompletnym bezguściem. Każdy zawodnik miał szatę innego koloru, łączyły je tylko herby.
- Och... Doprawdy? - westchnęła. - Dziękuje ci bardzo. Zawsze zależało mi na twoim zdaniu.
- Widzisz jakim jestem dla niej autorytetem. - Tym razem białowłosy posłał uśmiech do najbliżej stojącego chłopaka, który był na siódmym roku.
- Zawsze wiedziałam, że jesteś bi. - Rage szepnęła Hadesowi do ucha, gdy koło niego przechodziła.
- A twój francuski blondasek jest bi, czy może jednak homoseksualny. - uciął ich rozmowę z kpiącym uśmieszkiem na ustach.
Tą rundę wygrał. - przemknęło Lily przez myśl, gdy zaczęła zmieniać kolor swej szaty na czarny. Za jej przykładem poszła reszta drużyny.
***
- Witam wszystkich na międzyszkolnych rozgrywkach quidditcha. Jakby ktoś nie wiedział nazywam się Brandon Fading. - głos pracownika z Departamentu Magicznych Gier i Sportów rozniósł się po całych błoniach. - Do ostatniej chwili nie było wiadomo z kim dziś zagrają uczniowie Hogwartu. Ale nie było to spowodowane tym, że nie chcieliśmy im powiedzieć, lecz tym, że sami nie wiedzieliśmy. Jako główni organizatorzy wraz z Departamentem Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów postanowiliśmy zrobić losowanie tuż przed meczem. Poproszę aby kapitanowie drużyn podeszli do teraz do mojego kolegi sędziego. - wskazał ręką na bruneta, który stał obok niego z zwykłą plastikową miseczką.
- Wylosujesz Rosję, a tak ci wpie*dole, że nie wyjdziesz ze Skrzydła Szpitalnego przez miesiąc. - warknęła Raphaelowi do ucha Rage.
Ten nawet na nią nie spojrzał tylko od razu skierował się do czarnowłosego mężczyzny. Okazało się, że była to najzwyklejsza metoda sparowania drużyn jaką można było wymyślić. Kapitanowie mieli po prostu wylosować karteczkę z nazwą szkoły. Losować miało tylko czterech kapitanów, a pozostałych pięciu mogło się tylko przyglądać. Oczywiście każdy miał grać z każdym podczas tych rozgrywek, ale na razie wybierano przeciwników na najbliższe mecze.
- Dobrze wszystko już wiem. - Głos Brandona znów można było usłyszeć wszędzie. - Drużyna Hogwartu zagra dzisiaj przeciwko Rosyjskiej Szkole Magii i Eliksiroznawstwa.
- Ku*wa. - wymknęło się Lily, ale na szczęście na tyle cicho by nie dotarło to do uszu nauczycieli. - Już widzę siebie spadającą z miotły. - Widziała jak Rosjanie grali. Tłuczek za tłuczkiem w szukającego, a gdy nie udało im się go szybko zlikwidować przerzucali się na ścigających.
- Mam nadzieję, że jesteś szybka Potter. - mruknął do niej Moliere, gdy wrócił do drużyny.
- I wściekła. - dodał Devil.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - prychnął Hades.
- Nie wiem jak bardzo jest szybka czy wściekła? - zapytał lekko zdezorientowany Raphael.
- I to i to. - odpowiedział z wyraźną niechęcią białowłosy. - Znam to z doświadczenia.
- Nie chce wiedzieć co wy ze sobą robiliście. - Kapitan drużyny przejechał ręką po włosach i spoglądał to na Rage, to na Hadesa.
- No co się tak patrzysz? My się nienawidzimy. - powiedziała Lily i po chwili namysłu dodała. - Niemal od zawsze.
- Czyli nie od zawsze? - Moliere uniósł brwi patrząc tym razem tylko na bladą twarz Hadesa.
- Proszę o podejście obydwóch drużyn do mnie. - krzyknął sędzia.
***
Rage unikała tłuczków już od dobrych piętnastu minut i była już nieźle wkurw... Wkurzona. Na początku obydwie piłki były kierowane w jej stronę i wtedy Lily była otoczona przez Belonę i Sanę, ale gdy Natalie niemal niespadła z miotły przez tłuczek, który poleciał w jej stronę Rage odrzuciła pomoc pałkarek i odesłała je do reszty drużyny. Teraz była atakowana tylko co – mniej więcej – minutę, ale i tak nie było to wystarczająco dużo czasu, aby mogła się dokładnie rozejrzeć za zniczem.
Przegrywali. Rosjanie mieli nad nimi siedemdziesięcio punktową przewagę. Jedyne co mogło uratować drużynę Hogwartu to złapanie znicza. Rage rozglądała się za nim, ale tłuczki jej w tym nie pomagały. W momencie kiedy zauważyła jakiś błysk przy trybunach spostrzegła też tłuczek, który był niebezpiecznie blisko niej.
Na szczęście rosyjski szukający nie starał się za bardzo, a z tego co zdążyła zauważyć Lily miał naprawdę dużo okazji, aby złapać znicza. Najwyraźniej dobrą stroną Rosjan była siła, a nie spostrzegawczość szukającego, którą chyba powinno się mieć, aby nim zostać.
Rage widząc jak jeden z tych napakowanych kolesi przymierza się do zrzucenia Natalie z miotły postanowiła zniweczyć jego plan. Przeleciała mu tuż przed nosem tak, że ten zdesperowany skręcił i wpadł na kolegę ze swojej drużyny. Jeden z nich zaczął spadać, ale w ostatniej chwili złapał go pałkarz.
Rosjanie zaczęli krzyczeć do sędziego, że to było nieczyste zagranie – oni mieli takich o wiele więcej -, ale ona gładko skłamała, że widziała znicza. Oczywiście sędzia przyjął to kłamstwo.
Pół godziny od rozpoczęcia meczu, a przewaga Rosji zmalała do czterdziestu punktów, dzięki jednej interwencji Lily i kilku słówek, które szepnęła do Belony i Sany.
Dzięki temu zdobyła nawet więcej czasu na poszukiwania znicza. Gdy ścigający z drużyny Hogwartu zbliżali się do obręczy przeciwników pałkarze zawsze skupiali na nich całą uwagę.
Kiedy właśnie był taki moment Rage wypatrzyła złotą piłeczkę i to dość blisko. Leciała tuż obok ucha Hadesa, który był tak zaabsorbowany grą, że jej n ie zauważył. Lily szybko poleciała w tamtą stronę, a gdy była już naprawdę blisko chłopak zorientował się, że ona leci prosto na niego. Wtedy jeszcze nie wiedział dlaczego i odleciał, a piłeczka razem z nim.
- Znicz, idioto! - wydarła się Rage do niego i ten w końcu przystanął, ale piłka nie była tak łaskawa. Teraz jednak Lily miała ułatwione zadanie, bo nie musiała uważać by nie wpaść na kogoś. Wyciągnęła rękę i złapała znicza.
***
- No to może mała imprezka. - zaproponowała ktoś z tłumu, który okrążył drużynę po wyjściu z szatni.
- Tak! - niemal wszyscy zaczęli zgodnie krzyczeć, a potem zaczęli między sobą omawiać szczegóły jej dotyczące.
Blackness jakoś udało się przepchać do drużyny Hogwartu co było niemałym wyczynem. Od razu zaczęła ściskać wszystkich, dosłownie wszystkich.
- Ciekawe gdzie oni mają zamiar zorganizować tą imprezę. - prychnęła brunetka. - Niestety ja was im ukradnę, bo wszystko już na nas czeka. Oczywiście wy – wskazała na Serpenta, Rage i Lude. - macie mi się nie upić... Aż tak bardzo. Zresztą ty też Devil możliwe, że będziesz potrzebny.
- Od kiedy zmieniłaś się w naszą matkę? - zapytał Luda.
- Och... Ja od dawna jestem waszą matką. W końcu gdyby nie ja już dawno byście zginęli. - odpowiedziała i spojrzała na nich z wyższością.
- Mam ci przypomnieć jak... - zaczęła Rage, ale druga dziewczyna szybko jej przerwała.
- Zamknij się! To było dawno.
- No nie powiedziałabym. W czerwcu.
- A może mam ci przypomnieć kto cię powstrzymał od pokazania się w domu po twoich urodzinach.
- Po których? Bo z tego co pamiętam zawsze robił to Industria.
- No to pa dziewczyny! I chłopaki. - Belona oraz Sana pomachały im i już miały odejść kiedy Blackness ich zatrzymała.
- Przykro mi bardzo, ale tak łatwo się nas nie pozbędziecie. Macie być za godzinę na siódmym piętrze przy gobelinie z Barnabaszem Bzikiem. Jeżeli nie to przyjdę po was i siłą was tam przyciągnę. Oczywiście mówię do wszystkich. - spojrzała – jej zdaniem – groźnym wzrokiem na drużynę. Po czym wzięła Rage pod rękę i zaczęła ją ciągnąć po schodach.
- Gdzie ty mnie do cholery wleczesz? - warknęła Lily, ale nie wyszarpnęła ręki z uścisku dziewczyny.
- Oczywiście do Pokoju Życzeń. Trzeba cie w coś ubrać. - oznajmiła z entuzjazmem.
Gdy dotarły do miejsca gdzie miały pojawić się drzwi Blackness przeszła pod ścianą trzy razy, a następnie nacisnęła klamkę i wpadła do pokoju razem z Rage. Pierwsze co ukazało się ich oczom był bar, taki jak w każdym klubie tylko brakowało barmana. Pomieszczenie było dość duże i przestronne. Podłoga była z ciemnego drewna, a ściany były w kolorze marsala. W jednym z rogów stał biały, skórzany narożnik i szklany stolik, a zaraz obok był drzwi.
- W stylu Industrii. - zaśmiała się Rage wskazując na szklany stolik.
- Może troszkę. - Blackness posłała jej uśmiech i wskazał na drzwi, które znajdowały się przy narożniku. - Idź się wykąpać, a potem się przebierzesz. Drzwi w łazience będą prowadziły do garderoby.
***
- Nie ma opcji. Nie dam ci się w tym pokazać na imprezie. Masz poderwać jakiegoś chłopaka, a niego pobić. - Blackness spoglądała na strój Rage krytycznym wzrokiem. Dziewczyna była ubrana w jeansowe szorty i czarny T-shirt z nadrukiem. Na to narzuciła cienką kurtkę w kolorze khaki z podwiniętymi rękawami, która sięgała jej niemal do połowy uda. Do tego założyła czarne zakolanówki i tego samego koloru creepersy.
- Kogo ty tu niby zaprosiłaś?
- Emm... Kilka najbliższych znajomych.
- Pół szkoły?
- Chodź już. Muszę ci wybrać jakieś sensowne ciuchy. - Blackness zniknęła w drzwiach garderoby i po chwili wyszła z pomieszczenia trzymając na ręce jakieś ubrania i inne duperele. - Przebierz się.
Kiedy w końcu Rage wyszła z łazienki kompletnie ubrana miała na sobie krótką, czarną, lekko rozkloszowaną spódniczkę z ćwiekami, które były rozmieszczone w idealnych odległościach. Brunetka wcisnęła na nią też czarną, prześwitującą bluzkę bez rękawów z kołnierzem, którą dziewczyna wpuściła w spódnice. Buty i zakolanówki zostały na miejscu jednak zostały do tego dodane także czarne, cienkie rajstopy.
- No od razu lepiej. Teraz wystarczy zrobić makijaż i cię uczesać. - Blackness niemal podskoczyła z podniecenia na myśl o układaniu włosów.
- Nawet nie myśl o dotykaniu moich włosów. Ostatnio, gdy dałam ci się uczesać skończyłam z jakimś gównem na głowie i nie mogłam przez to rozczesać włosów. Złamałam dwa grzebienie i popsułam szczotkę. Dopiero na drugi dzień udało mi się w bibliotece ojca znaleźć jakieś zaklęcie rozczesujące włosy. - Lily przyjęła pozycję bojową i patrzyła twardo w oczy drugiej dziewczyny. - I tak już dałam ci się ubrać.
***
- Może zagramy w butelkę? - zaproponowała Natalie kiedy wszyscy siedzieli na narożniku. Wbrew domysłom Rage nie było wcale dużo osób. Przyszła cała drużyna Hogwartu – bez rezerwowych -, część ekipy znajdująca się w zamku oraz elita Slytherinu.
- Na całowanie? - zaśmiał się Max.
- Nie. - zaprotestowała od razu Belona. - W pytanie czy wyzwanie.
- Jak chcesz. - mruknął lekko zawiedziony Max. - Ale jak ktoś odmówi odpowiedzi na pytanie albo nie zrobi wyzwania ma wypić dość spory łyk Ognistej.
- Z chęcią. - wyszczerzyła się Rage i od razu chwyciła pustą butelkę, która dziwnym trafem leżała obok niej. I zakręciła nią. Wypadło na Belonę. - Pytanie czy wyzywanie?
- Pytanie.
- Ile miałaś lat, gdy całowałaś się po raz pierwszy?
- Eee... 15. - Dziewczyna zaczerwieniła się lekko i zakręciła butelką. Wypadło na Hadesa. Wybrał pytanie.
- Wolisz dziewczyny czy chłopców?
- I to i to. Ale chyba bardziej dziewczyny. - chłopak odpowiadając spojrzał na Lily wyzywająco na co ta tylko uniosła lekko brwi. Gdy Hades zakręcił wypadło na Izzy.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Nie jestem aż tak pijana by wybrać wyzwanie.
- Kiedy straciłaś dziewictwo? - Max, który właśnie pił drinka zakrztusił się i omal nie wypluł tego co miał w ustach na siedzącą obok Alie. Isabelle zaczerwieniła się i odmówiła udzielenia odpowiedzi, przez co musiała wypić trochę Ognistej. Razem z nią zrobiła to Rage.
- Pytanie czy wyzwanie? - Tym razem wypadło na Raphaela.
- Pytanie.
- Czy podobają ci się angielskie dziewczyny?
- Oczywiście. - chłopak puścił oczko Izzy i zakręcił butelką. Lily wybrała pytanie.
- Jak poznałaś Jeremiego? - Rage przekręciła lekko głowę i spojrzała na Blackness. Ta głową wskazała na swojego brata.
- Eee... Na wyścigu. - mruknęła.
- Jakim?
- Czy przypadkiem nie powinieneś zadawać tylko jednego pytania.
***
- Rage pytanie czy wyzywanie?
- Wyzwanie. - Kiedy padła ta odpowiedź wszyscy byli już nieźle podpici i zadawali co raz to dziwniejsze pytanie. Niektórzy prosili także o wyzwanie, tak jak teraz Lily.
- Zatańcz na rurze. - Max posłał jej sprośny uśmiech.
- Jak sobie życzysz. - Nie miała zamiaru zadawać pytań typu „Skąd masz zamiar wziąć rurę?” bo przecież byli w Pokoju Życzeń, Tu wszystko jest możliwe.
Kiedy pojawił się już przedmiot na którym miała się wyginać jak idiotka podeszła do niego powoli ściągając buty.
- Oczywiście się zemszczę. - warknęła przed tym jak wskoczyła na rurę i zaczęła się układać w jakiejś skomplikowanej pozie.
- Nie wiedziałem, że masz w tym wprawę. - zaśmiał się Zabini.

Rage zaplatając nogi na rurze odchyliła się do tyłu i gdyby stała na ziemi na pewno zrobiłaby mostek. Mając tak głowę do góry nogami spojrzała na chłopaka tak jakby miała go zabić po czym z powrotem chwyciła się rękami rury. Zaraz potem znów zaczęła układać się w inne dziwne pozy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic