niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 9

Cała ekipa siedziała w gabinecie Industrii, który został wyciszony więc nikt nie mógł ich podsłuchać, a oni nie słyszeli muzyki dochodzącej z dołu.
- Rozumiem, że mamy zrobić gruntowne przeszukanie. - Luda spojrzał na Industrię jak na idiotę. - Jak gliniarze?
- Nie patrz tak na mnie. - Blondyn zaczął coś przeglądać w komputerze. - Ten su*insyn coś planuje i ma zamiar nas w to podstępem wkręcić albo któreś z nas. - spojrzał kątem oka na Lily. - Rage i Serpent wkradacie się do domu. Blackness ty obserwujesz ich na imprezie. Pomoże ci w tym Devil i będziecie udawać parę. Lepiej nie spieprzcie tego złym zachowaniem, bo naprawdę trudno mi było załatwić wam tam wstęp. Informujecie mnie cały czas o czymś co wzbudzi wasze podejrzenie. Najważniejsze jednak jest to abym wiedział jeżeli będą się zbierać do domu. Dexter i Daemon zawozicie naszego Tygrysa i Serpenta na miejsce i musicie być cały czas w gotowości, bo w każdej chwili może się okazać, że musicie się zmywać. Luda jedziesz z nimi i rozbrajasz na miejscu wszystkie przeszkody takie jak na przykład psy naszego znajomego. Mam dla ciebie środek usypiający, który im wstrzykniesz. Peggy oczywiście robisz to co zawsze. Tym razem będzie jednak więcej roboty, bo to jest tzw. inteligentny dom. W środku jest kamera termowizyjne i czujniki ruchu. Po domu mogą się poruszać tylko psy, bo system został do tego jakimś cudem przystosowany. Ja tam się na tym nie znam.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - Serpent był zszokowany, ale nie on jedyny. Nawet pozostali członkowie ekipy, którzy znali jego możliwości od dłuższego czasu byli lekko zdziwieni informacjami, które udało się zdobyć Industrii.
- Stąd. - Blondyn odwrócił laptopa w ich stronę i mogli tam zobaczyć przeróżne wiadomości oraz kilka otwartych stron internetowych na temat domów tego typu do którego mieli się dziś „wybrać”. - Moi znajomi zbierali te informacje dość długo więc nie możemy tego spieprzyć. - spojrzał na nich z dziwnymi iskierkami w oczach. - A teraz idźcie się przebrać.
Wszyscy zaczęli wychodzić z pomieszczenia biorąc przed wyjściem ubrania dla siebie przygotowane. Oczywiście wszyscy oprócz Peggy i Industrii, bo oni mieli zostać w klubie więc nie musieli się przebierać. Reszta jednak otrzymała ubrania idealnie dopasowane do „okazji”.
Dla Rage i Serpenta były przeznaczone czarne kostiumy w których mogli się z łatwością poruszać. Luda także otrzymał czarny strój, lecz był pon mniej funkcjonalny, bo były to zwykłe jeansy, T-shirt oraz czapka, która miała choć trochę zasłonić jego twarz. Devil i Daemon otrzymali niemal identyczne stroje, w których głównymi elementami były bluza z kapturem i czapka z daszkiem, aby nikt nie mógł ich rozpoznać, gdyby przechodził obok ich samochodów. Blackness i Devil byli ubrani oczywiście tak jak przystało na imprezowiczów.
- Skoro już wszyscy gotowi to czas zacząć działać. - Industria znów posłał w ich stronę uśmiech. - Pierwsza wyjeżdża nasza para. - wskazał głową na Blackness i Devila. - Pojedziecie którymś z aut wygranych w wyścigach, których nie używamy zbyt często, aby nikt ich nie rozpoznał. - rzucił im klucze. - Wybierzcie sobie jakieś jak już uda wam się przejście przez zabezpieczenia naszego parkingu. Nasza druga para – Rage odchrząknęła teatralnie, a Serpent rzucił chłopakowi szybkie spojrzenie – znajomych chodzących razem do jednej szkoły oraz ich świta pojedzie naszymi niezawodnymi BMW.
***
Rag jechała w jednym samochodzie z Serpentem i Daemonem, a zaraz za nimi podążali Luda i Dexter. Byli już blisko do którego mieli się dostać. Oczywiście cały czas byli w kontakcie z Industrią i Peggy, aby mogli sobie wzajemnie przekazywać informację.
Kiedy się zatrzymali nie wychodzili od razu z samochodów, bo Peggy musiała przed tym uniemożliwić kamerą zewnętrznym obserwacje. Zajęło jej to trochę więcej czasu niż normalnie, bo nie miała ich wyłączać, lecz po prostu podstawić taki obraz jaki można było zobaczyć do tej pory, bo inaczej dość szybko zleciała by się tu cała zgraja, która cały czas obserwowała co się dzieje w domu.
- Okay możecie wchodzić na plac. - Usłyszeli w słuchawkach, które mieli przymocowane do uszu głos Peggy.
Najpierw z samochodu wypadł Luda, który zaczął się przemykać tak, aby cztery mastify go nie zauważyły, a przynajmniej nie spostrzegły go zbyt wcześnie. Kiedy dotarł do bramy jeden z nich go zauważył i zaczął głośno szczekać czym zaalarmował resztę. Luda szybko strzelił do pierwszego psa środkiem usypiającym, a potem to samo uczynił z pozostałymi mastifami. Od razu po tym wrócił do samochodu.
Teraz przyszła kolej na Rage i Serpenta, którzy wypadli z Bmw już bez czajenia tak jak Luda, bo nie musieli się ukrywać przed psami, a dom był oddalony od reszty osiedla więc sąsiedzi nie mogli ich zauważyć.
Pierwsza po bramie zaczęła się wspinać Lily, który zrobiła to szybko i sprawnie po czym zeskoczyła na ziemię. Serpent we „wspinaniu” miał mniejszą wprawę więc zrobił to z mniejszą gracją, lecz równie szybko jak rudowłosa.
- Jesteśmy na emm... Terenie wroga. - powiedziała Lily do mikrofonu umieszczonego w zegarku.
- Spróbujcie się nie rzucać w oczy. Ja potrzebują chwilę by usunąć zabezpieczenia. - pomimo, że głos Peggy jest niemal jak szept w panującej ciszy brzmi niemal jak krzyk.
- Możecie wchodzić. - dziewczyna odezwała się do nich dopiero po kilku minutach, które tej dwójce wydawały się być całą wiecznością. - Wszystko usunęłam. A właściwie prawie wszystko. W garażu są pie*dolone lasery, które możecie zlikwidować tylko jeżeli dotrzecie do wyłącznika, który powinien się znajdować naprzeciwko wejścia, a przynajmniej tak mi się wydaję. Nie jestem pewna, bo te kamery wcale nie nagrywają obrazu dobrej jakości, a my nie mamy czasu na oczyszczanie obrazu i inne duperel. - Ucichła na chwilę. - Industria każe mi wam przekazać, abyście zaczęli od tego garażu, bo skoro jest tak chroniony to musi być tam coś ważnego i/lub cennego.
- Jak szef rozkaże. - mruknęła Rage i razem z Serpentem weszła do domu.
Zachowywali się jakby byli u siebie i znali cały dom jak własną kieszeń. Ktoś kto ich nie znał mógłby pomyśleć, że przyjaźnili się z właścicielem i bywali u niego co tydzień na herbatce. Ale nie było to prawdą, bo nawet kiedy robili interesy zawsze spotykali się w klubie. Dom ten znali tylko z planów i obrazów z kamer, które Peggy przejęła kiedyś na chwilę by móc choć trochę rozejrzeć się po domu.
Kiedy Rage i Serpent doszli do pancernych drzwi, którymi z wewnątrz można było dotrzeć do garażu, z dość dużym trudem otworzyli je i od razu ujrzeli czerwone lasery.
- Ja to zrobię. - oświadczyła Lily, a Scorpius nawet nie miał zamiaru protestować.
***
Gdyby spojrzeć na Blackness i Ludę na pierwszy rzut oka można by było pomyśleć, że prowadzą sobie miłą pogawędkę. W rzeczywistości jednak cały czas obserwowali Debrę i resztę jej rodzinki. Jej najstarszy brat popijał drinki i tańczył z niby pierwszymi, lepszymi osobami. Tak naprawdę każda z tych dziewczyn była wpływową i groźną kobietą w nocnym świecie. To samo zresztą robiła Debra tyle, że ona zwracała uwagę na mężczyzn.
- Kochanie nie chcesz iść przypadkiem do toalety, aby przypudrować nosek. - powiedział lekko natarczywie Devil. Udając jednak chłopaka, który troszczy się o wygląd swojej dziewczyny. To co miał naprawdę na myśli przekazał jej za pomocą spojrzenia. Najpierw rzucił wzrokiem na nią, ale po chwili przeniósł spojrzenie na brata Debry, który właśnie szedł gdzieś z jedną z dziewczyn.
- Och... Tak. Zaraz wracam. - Blackness podniosła się ze swojego miejsca i skierowała w stronę Edgy'ego, bo tak właśnie nazywał się jeden z barci ich starej, dobrej znajomej. Brunetka szła zainteresowana wszystkim tylko nie ludźmi dookoła niej. Kiedy poczuła, że na kogoś wpada od razu załapała się tej osoby, aby nie upaść.
- O matko, co ja zrobiłam! Przepraszam bardzo! Chyba za dużo wypiłam. - zaczęła mruczeć trochę bełkotliwie. Zaczęła jak troskliwa matka wygładzać mężczyźnie koszulę i gdy zorientowała się co robi szybko od niego odskoczyła i popędziła w stronę Devila.
- Podrzuciłaś? - spytał cicho chłopak, a ta niezauważalnie skinęła głową.
- Kotku chodźmy już stąd, bo mam ochotę na inną rozrywkę. - spojrzała na niego figlarnie i pociągnęła za rękę. Wyszli z klubu po czym wsiedli do samochodu, którym tu przyjechali.
Devil wyciągnął z kieszeni komórkę, aby rozmowa, którą miał zamiar zaraz przeprowadzić wyglądała w miarę normalnie.
- Nadajnik został podrzucony. - powiedział do telefonu.
- Dobrze. Obserwujcie resztę z samochodu. - dało się słyszeć głos Industrii z urządzenia.
***
Rage nad pierwszym promieniem przeszła, pod drugim się przeczołgała i można by się było spodziewać, że do końca będzie tak prosto, ale po chwili zaczęły się schody, bo lasery zaczęły być podwójne, czy też potrójne oraz krzyżowały się pod różnymi kątami. Teraz Lily musiała się naprawdę postarać by żadnego z nich nie dotknąć i nie uruchomić alarmu.
- Edgy oddala się od domu coraz bardziej więc jak na razie macie czas, ale to nie oznacza, że macie się wlec. - usłyszeli nagle w słuchawkach głos Peggy i Rage, która w tej chwili stała na rękach zachwiała się i szybko musiała zmienić pozycję na mostek, bo inaczej już dawno dotknęła by czerwonego promienia.
- Powiedz jej, że jak tylko wrócę do klubu to ją uduszę. - warknęła Lily do Scorpiusa, bo ona nie miała jak odpowiedzieć dziewczynie.
- Nie musisz Serpent słyszałam. - powiedziała Peggy. - Te kamery rejestrują oprócz obrazu dźwięk więc ciesz się, że udało mi się to szybko sprawdzić, bo inaczej już dawno ktoś by was złapał podczas waszych wygibasów.
- Wspominałam, że cię nie znoszę. - tym razem Rage nie przejmowała się przekazywaniem informacji przez chłopaka i podczas czołgania się po podłodze spokojnie rozmawiała sobie z drugą dziewczyną.
- Hmm... Raczej nie. - Specjalistka od komputerów zastanowiła się chwilę. - Wszystkim to już chyba mówiłaś, ale mi jeszcze nie czyż to nie dziwne.
- Lekko. - sapnęła rudowłosa i leżąc na plecach wyłączyła stopą lasery, które od razu zniknęły. - A teraz znikaj.
- A co masz zamiar robić z naszym biednym Serpentem?
- S*ka.
- Echem... ja tu jeszcze jestem. - odchrząknął Scorpius.
***
- Debra właśnie odjeżdża spod klubu. - Devil był w dalszym ciągu w kontakcie z Industrią.
- Podrzuciliście nadajnik do jej samochodu.
- Oczywiście, że tak.
- Okay. Teraz trzeba go tylko aktywować. Dajcie mi chwilkę.
Industria rozłączył się i Devil wraz z Blackness z niecierpliwością oczekiwali na telefon od niego. Jeżeli dziewczyna jechała do domu mężczyzna powinien najpierw zadzwonić do Rage i Serpenta. Jeżeli chodziłoby o coś innego wtedy skontaktuje się z nimi. Chociaż nie. Bez względu na wszystko skontaktuje się z nimi.
- Obserwujcie ich dalej. Luda jedzie sprawdzić co ta dwójka kombinuje. Debra jedzie w to samo miejsce co jej brat. Podrzućcie do każdego z ich samochodów nadajniki.
- Ale zostały nam tylko dwa, a tych samochodów jest jeszcze z pięć.
- Podrzućcie do pierwszych lepszych, ale pamiętajcie, które to są. Jeżeli odjedzie któryś bez nadajnika jedźcie za nim.
***
Rage i Serpent szwendali się po garażu oglądając wszystko bardzo dokładnie. Wszędzie było widać samochody jak to przystało na takie pomieszczenie, ale nic więcej dopiero, gdy doszli w najciemniejszy kąt pomieszczenia dostrzegli cudeńko. Lykan Hypersport. Auto to rozpędza się do 395 km/h, a jego cena i w 2,5 sekundy osiąga prędkość 100 km/h. Kosztuje ono niemal trzy i pół miliona dolarów, ale jego cena usprawiedliwia fakt, że LED-owe oświetlenie ozdabiają najprawdziwsze diamenty, a tapicerka jest przeszywana złotymi nićmi. Jest tylko 7 takich samochodów na świecie i mimo że nie jest ono najszybszym autem ludzie naprawdę się o niego zabijają przez co jego cena nie spada.
- Chyba wiem co było tak chronione przez naszego przyjaciela. - powiedziała Lily do zegarka nadal z szokiem wpatrując się w samochód. - Lykan Hypersport.
- Słyszałam to co słyszałam, czy może jednak się przesłyszałam?!
- Błagam cię tylko mi tu nie bełkocz, bo nic z tego nie zrozumiem.
- Dobrze, że z kamer go nie widać, bo chyba umarłabym na zawał. - Rage nic nie odpowiedziała i wyszła razem z Serpentem z garażu.
- Trzeba jeszcze przeszukać resztę domu. - zauważył Scorpius, a Lily od razu pokiwała z aprobatą głową.
- Moim zdaniem mam jeszcze trochę czasu, ale i tak musimy się sprężać. - powiedziała i zaczęła się wspinać po schodach. - Ja sprawdzę górę, a tobie zostawiam parter.
***
- Musicie się zmywać! Macie koło 5 minut na oddalenie się. Dexter, Daemon i Luda musieli się niestety zmyć. A nawet gdyby was złapali poradzicie sobie, bo to tylko dwóch ochroniarzy.
Serpent i Rage nie mieli zamiaru jej odpowiadać, bo już byli przy bramie i zaczynali się po niej wspinać. Kiedy już obydwoje byli po drugiej stronie pojawili się ci zapowiadani przez Peggy ochroniarze.
- No chyba nie powiecie mi, że minęło 5 minut. - warknęła Lily i rzuciła się na pierwszego faceta, który dopiero co wysiadł z samochodu.
Dziewczyna była naprawdę szybka. Wskoczyła na maskę samochodu i odbiła się od niej, zrobiła zamach nogą i w ostatniej chwili wytrąciła broń z ręki mężczyzny. Gdyby zrobiła to chwilę później mięśniak na pewno by w nią strzelił. Następnie wbiła mu kolano w brzuch i okrążyła go po czym szarpnęła za tył koszulki. Nieszczęśnik wylądował u jej stóp z nieprzyjemnym hukiem i cichym jękiem. Od razu postawiła mężczyźnie buta na klatce piersiowej.
Chwilę po tym dało się słyszeć huk wystrzału. Rage od razu spojrzała w stronę z której jej zdaniem dochodził ten dźwięk. Ujrzała Serpenta, który siłowała się z drugim facetem. Mięśniak trzymał w ręce broń i cały czas próbował lufę wycelować w blondyna, który niemal na nim leżał. Chłopak jednak nie dawał za wygraną.
Lily szybko kopnęła mężczyznę z którym walczyła w brzuch i podbiegła do jego broni. Chwyciła ją nawet się nie zatrzymując i od razu wycelowała ją w nadal leżącego na trawie „ochroniarza”. Kiedy podbiegła już do tarzającej się dwójki byli na etapie przygważdżania jednej ręki do ziemi, a drugą dusili się wzajemnie. Rage powstrzymała się przed westchnięciem i nadepnęła na rękę mięśniak. Dało się słyszeć nieprzyjemny chrzęst łamanych kości. Facet oczywiście od razu puścił broń, którą Lily podniosła bez zastanowienia.
- Zmywamy się. - powiedziała lekko zniekształconym głosem dziewczyna i szybko podała rękę Serpentowi, który podniósł się błyskawicznie. - Teraz trzeba znaleźć jakiś transport.
- Nie che nic mówić, ale obok nas właśnie stoi całkiem niezły samochód bez właściciela.
***
- Echem... Całkiem, całkiem macie ten samochód. - zaśmiał się Dexter, gdy tylko Rage i Serpent wysiedli z samochodu ochroniarzy Edgy'ego. - Tylko trzeba b y było wyklepać tu i ówdzie. - powiedział kręcąc się wokół samochodu i oglądając go dokładnie. - W co wjechaliście?
- Gdyby nie wasze zniknięcie to na pewno nie byłoby ani tego wgniecenia, ani samochodu. - warknęła Lily i zatrzasnęła za sobą drzwi po czym rzuciła Dexterowi kluczyki.
- Ale to nie moja wina. Obwiniaj sobie o to Industrię, bo to był jego pomysł. Daemon i Luda jeszcze nie wrócili więc możliwe, że nie był to kompletny niewypał. - odpowiedział blondyn,.
- A na czym polegał ten wybitny plan? - spytał się Serpent odzywając się po raz pierwszy od momentu ich powrotu.
- Mieliśmy śledzić tego idiotę i jego siostrę. - mruknął i skierował się w stronę wyjścia z parkingu. - Oczywiście jak zawsze w naszym wypadku musiało pójść coś nie tak, więc tak oto wy spotkaliście się z dwójką ochroniarzy Edgy'ego, a ci idioci, to znaczy Daemon i Luda, coś spieprzyli w swoim samochodzie, a ja nie miałem czasu aby sprawdzić o co chodzi. Wymieniliśmy się autami, a ja wróciłem tutaj metrem.
- A Blackness i Devil już wrócili? - Trójka szła spiralnym podjazdem do góry i coraz bardziej zbliżali się do wyjścia z ich prywatnego, podziemnego parkingu.
- Nie. - Dexter otworzył drzwi i przepuścił w nich Rage udając dżentelmena. - Nie mam bladego pojęcia gdzie są.
- Ja naprawdę nie chcę wiedzieć co oni tam jeszcze robią. - zaśmiała się Lily i dwom susami wskoczyła na szczy schodów. Po czym otworzyła kolejne drzwi. Wyszła wprost na przy klubowy parking dla wszystkich gości. Cały parking był zajęty i nie było ani jednego wolnego miejsca, a blisko klubu szwendało się kilka osób. Większość stałą oparta o ściany budynku i paliła papierosy.
Serpent, Daemon i Lily weszli do klubu, ale nie skierowali się do części w której Industria miał gabinet, lecz do głównej części klubu. Od razu usłyszeli głośną muzykę i szum rozmów. Pierwszą rzeczą, która rzuciła się im w oczy był oczywiście bar, który był umiejscowiony centralnie naprzeciwko wejścia. Nowo przybyła trójka od razu do niego podeszła.
- O Rage dawno cię nie było. - Dziewczyna o platynowych włosach, która kręciła się za barem od razu do nich podeszła. - Podać wam coś.
- Nie dzięki Lizzy. My zaraz musimy spadać. - rudowłosa rzuciła szybko wzrokiem na Serpenta.
- Aha. A gdzie zgubiliście resztę?
- Wiesz Blackness i Devil zaginęli w akcji i naprawdę nie chce wiedzieć co oni robią, a Luda i Daemon na pewno się gdzieś szwendają. - skłamała gładko Lily.
- Dobrze ja muszę wracać do pracy, bo zaraz zostanę zabita wzrokiem. - westchnęła Lizzy i spojrzała na swojego współpracownika po czym zaczęła przyrządzać drinki.
***
Pozostał czwórka przyjechała dopiero godzinę później, a i tak nie przynieśli żadnych informacji, które by im się przydały. Jedyne czego się dowiedzieli to to, że Debra zaliczyła kolejnego faceta, a na pewno nie była to przydatna informacja. Och... I jeszcze Edgy dostał kosza od siedemnastolatki, która wyglądała jak piętnastolatka.
- Zmarnowaliśmy tyle czasu i jedyne czego zdołaliśmy się dowiedzieć to to, że nasz „przyjaciel” - Industria nakreślił cudzysłów w powietrzu – ma Lykana Hypersporta, a jego siostra jest niewyżyta seksualnie, bo miała dzisiaj już trzech facetów. - Blondyn westchnął i opadł na sofę. - Tylko jedna z tych informacji jest przydatna, ale i tak nam nic to nie daje, bo przecież każdy chciałby mieć ten samochód, a to że ma go akurat Edgy nic nie zmienia.
- Nie chcę nic mówić, ale to że Debra spała z tymi facetami nie musi oznaczać tylko jednego. Z tego co wiem nie byli to przypadkowi mężczyźni więc równie dobrze mogła mieć w tym jakiś interes. - zauważyła Rage i tym razem on zastąpiła Industrię, który jeszcze przed chwilą krążyła po gabinecie tak jak teraz ona. - Najlepiej jak sprawdzicie tych facetów. Napiszcie jak się coś dowiecie, bo już wiem gdzie będę mogła znaleźć zasięg więc na pewno odczytam wiadomość. - przerwała na chwilę. - Ale teraz już chyba będziemy musieli iść, bo i tak Blackness nie lubi chodzić przez Wrzeszczącą Chatę, a teraz jest już pierwsza.
- Nie zganiaj winy na mnie. - fuknęła brunetka. - Czemu nie pójdziemy przez Miodowe Królestwo?
- Jak dla nie możemy pójść przez Miodowe Królestwo, ale podróż przez Wrzeszczącą Chatę byłaby bardziej ekscytująca. - Lily uśmiechnęła się do dziewczyny.
- A co dawno nie byłaś echem... Zwierzęciem?
- Eee...

- Idziemy przez Wrzeszczącą Chatę. - zadecydowała w końcu Blackness.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic