Kiedy
Rage i Blackness weszły do środka willi pierwszym co zwróciło ich
uwagę była ciemność panująca we wnętrzu domu, co było dość
dziwne, bo widziały przed chwilą jak do willi wchodził Aleksiej, a
niewiarygodna cisza i nie dochodzące znikąd światło świadczyło
o braku jakiejkolwiek żywej duszy w domu.
Dopiero
po chwili zauważyły uchylone drzwi i wydobywające się zza nich
słabe światło. Oby dwie dziewczyny podeszły do nich i powoli
otworzyły je szerzej. Od razu ujrzały betonowe schody oświetlone
migoczącym światłem psującej się żarówki. Gdy stało się na
schodach dało się słyszeć krzyki dobiegające z dołu.
Rage
i Blackness wymieniły między sobą spojrzenia i zaczęły schodzić
po betonowych schodach. Gdy dotarły na dół uderzyła ich fala
chłodu, który był charakterystyczny dla nieogrzewanych
pomieszczeń pod ziemią.
Blackness
wychyliła głowę zza ściany by zobaczyć co dzieję się w
pomieszczeniu z którego dobiegały krzyki. To co zobaczyła
sprawiło, że wytrzeszczyła oczy i gestem nakazała Rage by ta też
rzuciła okiem na to co wyprawia się w piwnicy Rosjan.
Gdy
Rudowłosa zobaczyła co spowodowało reakcje towarzyszącej jej
dziewczyny wcale nie byłą zdziwiona jej zachowaniem. W długim
szerokim „korytarzu” można
było ujrzeć około trzydziestu osób zebranych dookoła ogromnej
klatki.
Ogromnej
klatki, w środku której można było zobaczyć dwie okładające
się pięściami dziewczyny o zakrwawionych twarzach i zlepionych w
strąki włosach. Dwudziestolatki – bo na tyle wyglądały – były
ubrane w krótkie spodenki odsłaniające ich posiniaczone nogi oraz
poplamione i poszarpane bokserki, a na dłoniach miały bandaże,
które zaczęły się już rozwiązywać i były lekko poplamione
krwią
-
Plan A odszedł w niepamięć. - mruknęła cicho Blackness, ale
musiała powtórzyć, bo zagłuszył ich zbiorowy okrzyk radości,
gdy jedna z dziewczyny, najprawdopodobniej, dość mocno przyłożyła
swojej przeciwniczce.
-
Czyli pora na plan B. - powiedziała Rage i cofnęła się trochę w
stronę schodów ciągnąc za sobą brunetkę.
-
A jaki jest ten plan?
-
Eee...
-
Jak twój genialny plan B nie wypali to nie martw się. Alfabet ma
jeszcze... a, b, c...
-
Nie sądzisz, że to niezbyt dobra chwila na uczenie się alfabetu?
***
-
Jeśli twój plan nie wypali będziemy martwi. Tylko, że oni nas nie
zabiją strzałem w głowę. Najpierw obedrą nas ze skóry
zaczynając od najwrażliwszych miejsc, potem posypią solą
kuchenną, a następnie poćwiartują, a gdy już staniemy się
drobnymi kawałeczkami posklejają nas taśmą i...
-
Tak, tak... Już wystarczy Rage. - Industria, który stał oparty o
samochód Peggy przerwał wywód dziewczyny. - A skoro już mamy plan
to przydałoby się go zrealizować. Dexter idź po samochód, a wy
rzućcie zaklęcia wyciszające jak już dotrzecie na swoje miejsca,
bo naprawdę sól na dupie nie jest w tym momencie moim marzeniem.
Industria
wsiadł z powrotem do samochodu Peggy i zaczął o czymś rozmawiać
z blondynką. Dexter pognał do samochodu, a pozostała trójka,
która miała w tej chwili coś do zrobienia, czyli Serpent, Rage i
Blackness, ruszyli w stronę domu Rosjan nawet nie przejmując się
tym, że ktoś ich zobaczy, bo rzucili na siebie odpowiednie
zaklęcia, a poza tym willa do której zmierzali była jedynym domem
w okolicy.
Kiedy
cała trójka była już niemal przy schodach prowadzących do drzwi
wejściowych odbili w prawo, by po chwili iść przy prawej ścianie
budynku. Tuż przy ziemi można było zauważyć okna z
kratami zamiast szyb, których szukali. Okna te znajdowały się
mniej więcej dwa metry od siebie.
Serpent,
Rage i Blackness rozdzielili się. Każdy przykucnął przy swoim
oknie i wyciągnął różdżkę.
Po kilku machnięciach drewnianymi patykami podnieśli się z klęczek
i niemal od razu podjechał do nich czarny pickup, na którego
bagażniku widać było trzy grube łańcuchy. Kiedy samochód
zatrzymał się przed nimi wysiadł z niego Dexter i nawet nie
zamykając drzwi od auta ruszył po łańcuchy, które razem z
Serpentem przeniósł na przód samochodu, tak aby mogli je
przymocować do zderzaka
Gdy
jeden z łańcuch został już przymocowany do samochodu, Rage
chwyciła za jego drugi koniec i zaczęła sprawdzać jak najlepiej
przytwierdzić go do krat w oknach. To samo zrobiła Blackness i
Serpent, gdy pozostałe dwa łańcuchy zostały już przymocowane do
zderzaka.
Nie
było to jednak takie proste i znów musieli się posłużyć magią,
by pierwsze z ogniw łańcucha rozchyliło się i dało się je
nałożyć na pręt. Kolejne machniecie ich różdżek sprawiło, że
ogniwo zespoliło się.
Dexter
wsiadł do samochód, gdy reszta zajmowała się zamocowaniem
łańcuchów do krat, a gdy teraz ogniwa były już przytwierdzone do
prętów odpalił silnik i wrzucił wsteczny. Kiedy przycisnął
pedał gazu tylko przez kilka sekund jechał bez przeszkód, ponieważ
po kilku metrach łańcuch napiął się do granic możliwości i
stawiał niemiłosierny opór.
Chłopak
miał już się wycofać i wrócić na poprzednią pozycję by się
trochę rozpędzić, ale w momencie gdy chciał już zdjąć nogę z
gazu opór ustąpił. Kraty już nie uniemożliwiały przeciśnięcia
się przez okno tylko ciągnęły się za samochodem.
Każdy
z trójki znów stanął przy swoim oknie,
po czym opadli na kolana. Pierwsza jakikolwiek ruch wykonała
Blackness, która najpierw spuściła nogi przez otwór, a potem
asekurując się rękami „zjechała” na
dół lądując w malutkim pomieszczeniu, które było delikatnie
oświetlone przez światło księżyca. Ta delikatna poświata
wystarczyła brunetce by ujrzeć postać skuloną na podłodze.
Była
to dziewczyna ubrana podobnie do tych, które wcześniej walczyły w
klatce. Dziewczyna miała rozcięty łuk brwiowy i dolną wargę, a
na prawym oku widać było siniaka, którego barwa świadczyła o
tym, że dziewczyna zdobyła go niedawno. Blondynka cały czas
dygotała z zimna.
Blackness
chwyciła się parapetu i
próbowała się podciągnąć, ale że nie szło jej to zbyt dobrze
wyciągnęła telefon. Błagam zasięgu nie odchodź.
Brunetka
spojrzała na ekran telefonu. Jedna kreska. Zwycięstwo!
wykrzyknęła dziewczyna w myślach i wybrała odpowiedni numer,
po czym nacisnęła zieloną słuchawkę.
-
Dexter podjedź do środkowego okna. Mam dla ciebie dziewczynę.
-
To zabrzmiało co najmniej dziwnie. - usłyszała jeszcze nim
chłopak się rozłączył. Po chwili już widziała koła
nadjeżdżającego pickupu, a potem ujrzała buty, które musiały
należeć do Dextera.
Chłopak
opadł na kolana przed środkowym otworem przez który wcześniej
wcisnęła się Blackness i pochylił głowę tak by móc ujrzeć co
dzieje się w środku. Niestety nie było mu to dane, bo pojawiając
się w oknie zasłonił jedyny dopływ światła w pomieszczeniu
zapadła całkowita ciemność.
-
Łaskawie rusz swoją dupę i odsłoń to cholerne okno. - warknęła
Blackness, która stałą opierając się o ścianę i wpatrując się
w ciemność.
Blondyn
przesunął się trochę i do małego pomieszczenia wpadło odrobinę
światłą księżyca. Chłopak zauważył, że pomieszczenie jest
tak małe, że Blackness i dziewczyna skulona na podłodze ledwo się
w nim mieściły. Może i pomieszczenie miało dwa metry wysokości,
ale każda z czterech ścian mierzyła tylko metr.
Kiedy
chłopak próbował się ułożyć w jakiejś wygodniejszej pozycji
Blackness zaczęła coś szeptać do dziewczyny. Blondynka bez
wahania wstała z podłogi i podeszła chwiejnym krokiem do okna. Tam
złapała za ręce blondyna i z pomocą Blackness wyczołgała się
przez otwór.
-
Co teraz? - zapytała brunetka Dextera.
-
Teraz... Serpent powinien się przebić do tych więzień bez okien.
-
A co ja tu mam robić?
-
Napij się herbatki lub wysadź którąś ze ścian. Jak wolisz...
***
-
Coraz bardziej wątpię w ten plan. - mruknęła Rage kiedy pomagała
wydostać się jakiejś dziewczynie z jej więzienia. - A poza tym
nie wiadomo czy Albus tu jest.
-
Kiedy stałaś się taką pesymistką? - zapytał Dexter.
-
Mniej więcej pięć minut temu. - warknęła dziewczyna.
W
tym momencie ich rozmowa została przerwana przez brzęk kluczy
wkładanych do zamka. Rage zaklęła szpetnie pod nosem, a Dexter
puścił trzymaną dziewczynę, która momentalnie wpadła na Rage i
razem z rudowłosą opadła na podłogę. Potter szybko wyczołgała
się spod dziewczyny i wyciągnęła różdżkę.
-
Ku*wa, ku*wa, ku*wa. - powtarzała jak mantrę Lily. - Momextinctio*
- wykonała różdżką skomplikowany ruch i dziewczyna, która
przebywała z nią w pomieszczeniu zniknęła. Chciała jeszcze
rzucić kilka zaklęć pochodzących z dziedziny transmutacji
własnej, ale nie miała na to czasu, bo osobnik stojący za drzwiami
wsadzał już klucz do trzeciego – ostatniego – zamka, więc
musiała się zadowolić zaklęciem iluzji.
W
momencie, w którym schowała różdżkę do kieszeni drzwi otworzyły
się i oczom Rage ukazał się rosły mężczyzna z czarnymi, krótko
obciętymi włosami. Miał kwadratową szczękę i niebieski oczy.
Był dość niski jak na mężczyznę, ale bardzo umięśniony.
Ubrany był w szary T-shirt i czarne spodnie, a na nogach miał
sportowe buty.
Kiedy
złapał ją za ramię, jego krótkie palce wbiły jej się w ciało
Rage była pewna, że na pamiątkę po tym wydarzeniu zostaną jej
siniaki.
Mężczyzna
ciągnąc ją za sobą wyprowadził z małego pomieszczenia, w którym
znajdowała się jeszcze przed chwilą i zatrzasnął za nimi drzwi.
Pierwsze co zobaczyła Rage to rozstępujący się przed nimi tłum,
który przez swoje odsunięcie ułatwiał im dojście do klatki. I
tak kończy się ku*wa ratowanie ludzi – pomyślała Potter,
gdy została wepchnięta do klatki, w której już czekała na nią
jej przeciwniczka.
Rage
momentalnie przypomniał się tekst jednej z piosenek, którą miała
na playliście w swoim telefonie.
...One
finger and a fist.
I'll
claw my way out of any situation.
I
got a one, two punch.
I'll
fight my way out of any confrontation...**
Nie
sądzisz Rage, że to niezbyt dobry moment na przypomnienie sobie
tekstu piosenki. Słowami to ty raczej nie pokonasz tej dziewczyny.
Chodź
Lily zdawała sobie sprawę, z tego, że ma minimalną przewagę, bo
nie była tak zmaltretowana jak jej przeciwniczka wiedziała też, że
jej wygrana nie jest pewna. W końcu stojąca naprzeciw niej szatynka
wiedziała jak poradzić sobie walcząc w klatce, a Potter może i
nie raz musiała sobie poradzić podczas niektórych akcji to nie
miała zbyt dużego doświadczenia w walce.
Witaj
śmierci –
pomyślała, gdy jej przeciwniczka rzuciła się na nią. Rage
odskoczyła w bok, a szatynka nie zdążyła wyhamować i zatrzymała
się dopiero na siatce oddzielającej je od grupy krzyczących
obserwatorów.
Kiedy
dziewczyna próbuje ją uderzyć Rage w ostatniej chwili blokuje
cios. Szatynka nie uderza samą ręką – cios wyprowadza z bioder,
a w zamachu uczestniczy całe jej ciało – co powoduje, że przy
blokowaniu tego ciosu Potter traci równowagę. Gdy znów staje na
nogach jej przeciwniczka znów się na nią rzuca. Tym razem Lily nie
udaje się uniknąć spotkania z ciałem drugiej dziewczyny.
Szatynka
przygniata ją swoim ciałem i teraz walka zmienia charakter z –
jeśli można to tak nazwać – profesjonalnej na walkę dwóch
piszczących cheerleaderek. Przeciwniczka Rage zaczęła ją ciągnąć
za włosy, więc Lily nie była jej dłużna. W ruch poszły też
paznokcie którymi wzajemnie orały sobie skórę.
Szatynka
zaczęła dziwnie wywijać językiem, co chwilę wystawiając go i
chowając. Potter miała ochotę unieść brwi i zapytać „kobieto,
co ty odpie*dalasz?”, ale
powstrzymała ją pewna myśl. Uderzyła dziewczynę nasadą dłoni w
nos, a ta odruchowo zacisnęła zęby, które zatrzasnęły
się
na nadal wyciągniętym języku, z którego momentalnie popłynęła
krew.
Dziewczyna
szybko otrząsnęła się z chwilowego szoku spowodowanego nagłym
uderzeniem i złapała Rage za czarną bluzę, która dla szatynki
wyglądała identycznie jak noszona przez nią bokserka.
Przeciwniczka Potter zaczęła przygotowywać się do ciosu, ale
nagle została złapana za mały palec od ręki, który został
momentalnie wykręcony.
Szatynka
pomimo – zapewne – cholernego bólu nadal trzymała rękę na
bluzie drugiej dziewczyny. Kiedy Rage mocniej wykręciła jej palec
zawyła z bólu i puściła czarny materiał nieświadoma, że
dotychczasowe ignorowanie nieprzyjemnego uczucia doprowadziło ją do
złamania którejś z części ręki.
Przeciwniczka
Lily próbowała jeszcze jakoś wybrnąć z tej sytuacji jakimś
widowiskowym uderzeniem, ale złamana ręka jej w tym nie pomagała i
doprowadziła do tego, że dziewczyna niemal się rozpłakała i
zaczęła wyrzucać z siebie wszystkie możliwe przekleństwa.
W
końcu do klatki wkroczył ten sam mężczyzna, który przywlókł tu
Rage i podszedł do rudowłosej. Chwycił ją za nadgarstek i uniósł
jej rękę oświadczając tym gestem, że to ona wygrała tę walkę.
Potem znów złapał ją za ramię i zaczął ją prowadzić z
powrotem do pomieszczenie z którego ją wywlókł na walkę.
Najpierw
wepchnął ją do prowizorycznej celi, a potem wrzucił do tego
pomieszczenia butelkę wody, która musiała być nagrodą za
wygraną.
Dopiero
kiedy mężczyzna odszedł Lily zauważyła w ścianie dziurę o
średnicy około trzydziestu centymetrów. Rage trochę się
zdziwiła, że rosły mężczyzna jej nie zauważył, ale bez
zbędnego wnikania zajrzała przez otwór i ujrzała takie samo
pomieszczenie jak to w którym się znajdowała, tylko pozbawione
okna. Na podłodze w celi
siedział
Serpent i... Pieprzony Albus.
-
Zabije cię Albus. Przysięgam ci idioto, że cię zabije. - warczała
Rage idąc w stronę brata i blondyna siedzącego obok. Miała ochotę
walnąć swojemu bratu i to mocno. Bardzo mocno. Postanowiła jednak
odłożyć to na później, bo miejsce, w którym się aktualnie
znajdowali nie było za dobrym miejscem do wygłaszania kazań, a co dopiero na bicie swojego zmaltretowanego brata. -
Chodźmy stąd, bo drugi raz nie chce wylądować w tej klatce.
*Momextinctio - zaklęcie które sprawią, że osoba na którą je rzucasz znika na około 3 minuty.
**Drowning Pool - One Finger and a Fist
*Momextinctio - zaklęcie które sprawią, że osoba na którą je rzucasz znika na około 3 minuty.
**Drowning Pool - One Finger and a Fist
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz