-
Mama ochotę ją zabić. - powiedziała Rage na powitanie, gdy tylko
przysiadła
się do reszty.
-
Co tym razem zrobiła? - zapytała ze znudzeniem Blackness. Od
początku roku nasłuchała się już tyle o Russell, że chyba już
nic nie potrafiłoby jej zdziwić.
-
Dzisiaj chyba postanowiła zastawić na mnie pułapkę, czy coś w
tym stylu, bo gdy tylko Cassandra weszła do łazienki wylała się
na nią jakaś glutowata, śmierdząca maź, którą próbuję zmyć
od już od pół godziny. - odpowiedziała rudowłosa smarując tosta
dżemem.
-
Nie wiedziałem, że ta twoja przyjaciółeczka jest taka hmm...
Wredna. - zaśmiał się Serpent. Kiedy usiadł wraz zresztą w
pierwszy dzień szkoły w Wielkiej Sali było słychać tyle szeptów,
że zagłuszały one nawet myśli.
-
A co chciałbyś ją zabrać do Slytherine'u? Jak dla mnie okay. -
mruknęła Lily tak, że nikt oprócz Malfoy'a siedzącego obok niej
nie mógł jej usłyszeć. - A poza tym żadna przyjaciółeczka.
-
Drastyczne wydarzenia zmieniają ludzi. - zauważyła mądrym tonem
jakaś Krukonka, która siedziała najbliżej nich.
-
Czy prosił cię ktoś abyś się wtrącała? - zapytał Luda,
uśmiechając się sztucznie do dziewczyny, która niemal od razu
odwróciła wzrok. - Tak też myślałem.
-
Nie chce nic mówić, ale chyba powinniście już iść na eliksiry.
- rzuciła Blackness z entuzjazmem. Ona nie chodziła już na te
zajęcia ponieważ nie
miała odpowiedniej oceny z SUM-ów. Zresztą Luda także w nich nie
uczestniczył.
-
Mam nadzieję, że Vogel was nie zabije. - brunet posłał im uśmiech
i wyszedł z Wielkiej Sali, a zaraz za nim szła Chloe.
-
Pochowajcie mnie z kluczykami od samochodu. - westchnęła Rage,
wstając od stołu i zgarniając swoją torbę z książkami.
-
Wszystkimi czy tylko tymi od nissana? - zapytał Serpent, który
szedł po jej prawej stronie.
-
Tylko tymi od nissana.
-
Chyba naprawdę za długo nie było mnie w tym kraju. - mruknął pod
nosem Devil.
Trójka
zeszła do lochów i stanęła przed salą do eliksirów przy której
stała już nieliczna grupa, która jeszcze uczestniczyła w tych
zajęciach. Bardzo trudno było dostać się na eliksiry i Lily sama
się zastanawiała jakim cudem udało jej się zdobyć odpowiednią
ocenę z tego przedmiotu.
Nagle
drzwi od sali uderzyły z hukiem o kamienną ścianę i był to znak,
że wszyscy mają wejść do środka. Vogel siedział przy swoim
biurku przeglądając jakieś kartki pergaminu z niezadowoloną miną,
ale u niego taką minę można było uznać za zwykły wyraz twarzy
nie wyrażający niczego ponieważ taki grymas na jego twarzy widniał
codziennie.
Wszyscy
zajęli miejsca bijąc się o te na końcu sali. Rage i Devilowi
udało się wywalczyć jedną z ławek na końcu przy której usiedli
wyciągając książki.
Gdy
profesor podniósł się i pokazał w całej okazałości ktoś kto
go nie znał mógłby się zacząć z niego nabijać. Vogel wyglądał
komicznie w obszernych szatach sięgających mu przed kostki, był
dość wysoki i kościsty, ale nie oznaczało to, że nie można było
uszyć na niego pasującej szaty. Mężczyzna miał krótko ścięte
czarne włosy, bardzo ciemne brązowe oczy oraz orli nos, z którego
większość się śmiała gdy miała stuprocentową pewność, że
Vogel ich nie słyszy.
-
Proszę przepisać wszystkie ingrediencję potrzebne do sporządzenia
eliksiru Wiggenowego. - rozkazał cichym głosem profesor i zaczął
krążyć po klasie przypatrując się wszystkim uczniom podczas tej
pacy.
-
Pół litra z soku z chorbotka
-
2 krople śluzu gumochłona
-
7 kłów chropianka
Pamiętasz,
że dzisiaj impreza?
Na
jej notatkach zmaterializowała się malutka karteczka ze starannym
pismem. Wiedziała, że to nie Devil, bo on pisał o wiele mniej
czytelnie więc jedyną osobą, która mogła to napisać był pewien
blondyn, który siedział po drugiej stronie sali w tym samym
rzędzie.
Lepszego
momentu nie mogłeś znaleźć na przypominanie mi o tym.
Ale
pamiętasz?
Zachowujesz
się jak idiota, wiesz? Och sorry... Ty jesteś idiotą.
Słyszałem
to już tyle razy, że zdążyłem się przyzwyczaić.
Rage
wróciła do pisania, ale jak można się było spodziewać nie było
jej dane długo „nacieszyć” się tą chwilą ponieważ kolejna
karteczka pojawiła się przed nią.
Ale
pamiętasz? :)
Nie
ku*wa zapomniałam, że mam dzisiaj przyleźć do gniazda węży.
No,
trzeba było tak od razu.
Co
powiesz na dawkę Eliksiru Żywej Śmierci. Tylko dla ciebie.
Nie
dzięki, chyba się nie skuszę.
***
Do
końca zajęć Rage wysłuchiwała na zmianę gadki Serpenta na temat
dzisiejszej imprezy, jęczenia Blackness w co ma się ubrać na
pożarcie przez węży oraz opowieści Devila o jakiejś nocy
spędzonej w nowojorskim klubie.
Oczywiście
Lily o imprezie przypomniało się niecałe dziesięć minut przed
jej rozpoczęciem. Szybko pożegnała się z Alexandrem i po drodze
do dormitorium rzuciła w stronę Devila aby na nią zaczekał.
Szybko
wbiegła do dormitorium, które było całkowicie puste, lekko
zdziwiło to Rage ponieważ niemal zawsze w nim ktoś był. Długo
jednak się nad tym nie zastanawiała i zaczęła przekopywać szafę
w poszukiwaniu ubrań.
Rzuciła
na pokój zaklęcie, która uniemożliwiłoby każdemu wejście do
dormitorium. Nie miała czasu na wchodzenie i wychodzenie z łazienki
więc postanowiła się przebrać bez tych wszystkich ceregieli.
Ubrała
się w krótkie, czarne spodenki oraz dość długą bluzkę bez
rękawów, która lekko prześwitywała i oczywiście była w kolorze
czarnym, bo jak mogłoby być inaczej. Do tego założyła czarne
zakolanówki oraz botki z kilkunastoma, małymi ćwiekami z na
pięcie, buty były na grubym obcasie.
Zrobiła
sobie ciemny makijaż typu smokey eye, a
usta pomalowała burgundową szminką, która była jedynym akcentem
kolorystycznym w tej całej czerni.
Rozczesała
swoje rude włosy, które po całym dniu były cholernie rozczochrane
i wsadziła na głowę czarną czapkę typu smerfetka, która
idealnie pasowała do całej stylizacji.
Gdy
były już gotowa i miała wyjść szybko zgarnęła długi wisiorek
z podobizną smoka i zawiesiła go sobie na szyi.
Zeszła
do Pokoju Wspólnego i od razu został obrzucona spojrzeniami
wszystkich tam zebranych. W końcu nie zawsze widzi się tak
wystrojoną Lilyanne Potter.
Rage
ich zignorowała i szybko podeszła do swojego przyjaciela, który
siedział na sofie wraz z – niestety – jej bratem i jego kumplami
oraz jakąś dwójką blondynek, które ona kojarzyła z widzenia.
-
Gdzie się wybierasz siostrzyczko. - Albus spojrzał na nią tym
swoim wiecznie znudzonym wzrokiem. Uwagę Lily przykuł jednak
kolejny kolczyk, który pojawił się w lewym uchu chłopaka.
-
Nie twój interes. - Rage uśmiechnęła się do brata swoim
przesłodzonym uśmieszkiem i wbiła Devilowi paznokcie w ramię co
miało być dla niego znakiem, że mają już iść.
Na
szczęście chłopak zrozumiał o co chodzi i szybko podniósł się
z kanapy. Razem wyszli z Pokoju Wspólnego i szybkim krokiem ruszyli
w stronę lochów. Gdy doszli pod wejście do lochów zauważyli tam
Blackness i Ludę.
-
No ile można na was czekać. - powiedział z udawaną naganą w
głosie brunet. - Dłużej nie mogłaś się stroić.
-
Nie moja winna, że przypomniało mi się o tym dopiero dziesięć
minut przed wyjściem. - mruknęła nadąsanym tonem Lily.
-
Wiesz, zagadała się z Alekiem. - Devil sugestywnie poruszył
brwiami w górę i w dół.
-
A ten idiota. - Potter wskazała na blondyna. - Zapatrzył się na
jakieś dwie laski siedzące z Albusem i ni ch*ja nie dało się go
od nich odciągnąć.
-
Możecie już skończyć te miłe pogawędki, bo czekam na was od
piętnastu minut. - usłyszeli głos dochodzący od strony wejścia
do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Oczywiście głos należał do
Serpenta, który stał oparty o kamienną ścianę.
Miał
na sobie czarne spodnie z niskim krokiem, tego samego koloru T-shirt
z nadrukiem nazwy zespołu rockowego oraz glany. Włosy miała lekko
rozczochrane jak zawsze, a na rękach było widać jego tatuaże,
które były nowym nabytkiem w te wakacje - a zrobiły ich dość
sporo.
Bez
słowa weszli za Serpentem do Pokoju Wspólnego i od razu uderzył
ich dźwięk bardzo głośnej muzyki. Nie daleko było widać było
wijące się ciała w miejscu, które można było uznać za
prowizoryczny parkiet, ponieważ było tam zupełnie pusto, nie
licząc tańczących ludzi. W jednym kącie były poustawiane stolik
z alkoholem i jedzeniem, a pozostałe miejsce było zajęte przez
szmaragdowe sofy i stoliki wykonane z ciemnego drewna.
Blondyn
poprowadził ich do jednego z stolików przy którym siedziała
trójka osób – dwie dziewczyny i jeden chłopak. Jedna dziewczyna
miała fioletowe włosy z różowym ombre, a pozostała dwójka miała
czarne włosy.
-
Stary, przedstaw mi swoje piękne koleżanki. - brunet uśmiechnął
się do Potter i Blackness uśmiechem, który z pewnością mógłby
powalić jakąś dziewczynę na kolana, ale na pewno nie tą dwójkę.
Zresztą same w myślach śmiały się z tej sytuacji, bo już
wyobrażały sobie minę chłopaka, gdy dowie się, że rudowłosa to
Lilyanne Potter.
-
Jasne Max. - Blondyn posłał chłopakowi cwany uśmiech. On też już
wyobrażał sobie minę przyjaciela.
-
To jest Blackness. - gestem ręki wskazał na dziewczynę. - Ten to
Luda, a to jest Rage. Wam znana z pewnością jako Lily Potter.
-
Co?! - krzyk niedowierzanie z ust tej trójki został zagłuszony
przez muzykę, ale osoby które znajdowały się blisko nich od razu
zaczęli się na nich patrzeć, jednak gdy zostali obrzuceni
spojrzeniem Malfoy'a od razu odwrócili wzrok.
-
No fakt nie przypomina za bardzo starej Potter. - mruknął Serpent.
-
Nie przypomina?! Wygląda cholernie... Echem. Inaczej. - zauważył
brunet.
-
Wiem co chciałeś powiedzieć. - zaśmiał się blondyn i już
otwierał usta by coś powiedzieć, ale Lily mu przerwała.
-
Na prawdę wzruszyła mnie wasza historia, - warknęła Rage. - ale
niestety chciałabym dzisiaj jeszcze usiąść na tyłku, bo stanie w
tych butach całą noc jakoś mnie nie kręci. A więc skończcie już
te swoje pogaduszki przedstaw nam swoich kochanych znajomych i do
ku*wy nędzy daj mi w końcu usadowić swój tyłek na tej cholernej
sofie.
-
Też cię uwielbiam. - Serpent spojrzał na nią spod przymrożonych
powiek. - To jest Alie. - wskazał na dziewczynę o fioletoworóżowych
włosach. - A to Max i Izzy Zabini.
-
Proponuje wypicie bruderszaftu. - Luda usadowił się na sofie.
-
A ty jak zwykle o jednym. - Rage pokręciła z naganą głową.
-
Jakbyś ty była lepsza.
***
-
Wiecie, że to przegramy, co nie? - zapytał Serpent patrząc jak
Alie rozgrywa ostatnią rundę w pokera grając z Max'em. Był remis.
- On nie potrafi grać w pokera.
-
Już widzę siebie bez koszulki kręcącego tyłkiem. - mruknął
Luda.
-
Nie jesteś jedyny. - warknął Devil.
-
Ku*wa mać. - gdy usłyszeli okrzyk Max'a byli pewni, że przegrał.
Jednak chłopak skoczył na równe nogi i zaczął odtańczać jakiś
dziki taniec. - Wygrałem! Wygrałem!
-
No dziewczynki wyskakiwać z bluzek. - zaśmiał się Malfoy i od
razu została w niego rzucona cienka tkanina, która była bluzką
Rage.
-
Kiedyś się zemszczę. - dziewczyna posłała mu groźne spojrzenie
jednak chyba nikt tego nie zauważył, bo wszyscy gapili się na
dziewczyny, ale na pewno nie na ich twarze. - Zemszczę się. -
mruczała dziewczyna pod nosem wdrapując się wraz z pozostałą
trójką na stolik, który akurat zdołał pomieścić ich czwórkę.
Dziewczyny
słyszały jak czwórka chłopaków z którą przegrały pogania je,
ale one szeptały coś między sobą. Nagle Lily z niechęcią
machnęła różdżką i z głośników popłynęła zupełnie inna
muzyka.
...You
love how you push me to the point of crazy
And
I love when you're on your knees and begging for me
You
got me good with all these mind games
There
you go, you got my heart again...*
Przez
naglą zmianę muzyki wszyscy przestali przez chwilę tańczyć by
zorientować się co się dzieje. Gdy niektórzy zobaczyli czwórkę
dziewczyn wyginającą się na stole od razu zaprzestała tańca na
dobre. A ci którzy na początku nie zdołali tego zauważyć od razu
dowiedzieli się tego od reszty. I teraz wszyscy wpatrywali się w
dziewczyny, które nawet po alkoholu nie czuły się dość swobodnie
na tym stole – no bo w końcu kto by się dobrze czuł w takiej
sytuacji.
Kiedy
w końcu piosenka się skończyła czwórka dziewczyn zeszła ze
stołu z małą pomocą chłopaków i usiadły na sofie z minami,
które na pewno nie wyrażały zadowolenia.
-
To może kolejna partyjka. - zaśmiał się Devil. - Teraz o innym
część garderoby.
-
Chyba sobie kpisz. - warknęła Rage.
-
Jak chcecie. - Serpent zaczął rozlewać alkohol, ale gdy tylko
nalał Blackness i Potter te wypiły trunek jednym haustem, i od razu
musiał uzupełnić ich kieliszki. Zresztą Alie i Izzy poszły za
ich przykładem.
-
Nie mam zamiaru cię rano targać do dormitorium. - Devil uśmiechnął
się kpiąco do Rage, który odwzajemniła mu się tylko złowrogim
spojrzeniem.
-
Wiesz chyba prędzej ja ciebie, bo z tego co mi wiadomo to za dużo
nie piłeś w tej swojej cholernej Ameryce. - powiedziała.
-
Jeszcze się przekonamy.
-
Aby rozstrzygnąć waszą kłótnię proponuje zawody w piciu na
czas. - Max wyciągnął spod stolika kolejną butelkę z alkoholem.
-
Coś czuje, że to nie skończy się dobrze. - mruknęła Izzy.
-
Zależy dla kogo. - Potter posłała wredny uśmieszek Devilowi.
-
Okay. Kto wypije więcej w 30 sekund ten wygrywa. - Max rzucił jedną
butelkę Rage, a drugą jej przeciwnikowi. - Kto będzie mierzył
czas?
-
Ja mogę. - Luda wyciągnął swoją komórkę, na którą rzucił
zaklęcie, które chroniło go od zniszczenia w Hogwarcie – takie
same był rzucone na telefony Blackness i Rage. Choć nigdzie nie
mogli znaleźć zasięgu telefony nie raz im się przydawały na
przykład w takich sytuacjach.
-
No to zaczynamy. - zaśmiał się Max i gdy powiedział „START”
dwójka zawodników zaczęła pić prosto z butelki. Gdy minęło
30 sekund okazało się, że był nie mal remis, ale jednak
minimalnie wygrała Rage, która była z tego powodu bardzo
usatysfakcjonowana.
Po
chwili jakaś dwójka chłopaków podeszła do nich i zabrała ze
sobą Rage i Blackness, następnie zniknęły Alie i Izzy, które
zostały także porwane przez jakąś dwójkę.
Po
kilkunastu minutach, gdy w końcu wszyscy byli w komplecie. Tak
pozamieniali się miejscami, że teraz Rage była wciśnięta
pomiędzy Serpenta i Max'a, Devil był otoczony Izzy i Blackness, a
Luda siedział na sofie tylko z Alie.
-
Wiecie Ślizgoni nawet nie są tacy źli. - Potter zarzuciły ręcę
na ramiona chłopaków, którzy siedzieli obok niej.
-
Chyba wypiłaś za dużo. - zauważył Serpent.
-
Oczywiście ciebie nie zaliczam do tego grona. - sprostowała
dziewczyna.
-
Czyli jednak wypiłaś za mało. - powiedział Max i od razu napełnił
z powrotem wszystkim kieliszki. - No to wypijmy za nasz sojusz.
-
Jaki sojusz do ku*wy nędzy? - zapytał Luda. - Żadnych sojuszy ma z
nimi złe wspomnienia. Zresztą chyba nie tylko ja.
-
Fakt. Żadnych sojuszy. - powiedzieli równocześnie Blackness, Devil
i Rage. - Jak już może być znajomość. - dokończył blondyn.
-
Niech wam będzie. Wypijmy za naszą znajomość.
***
-
Malfoy ty tleniony zboczeńcu zabieraj te łapy. - mruknęła sennym
głosem Rage, która spała w dość niewygodnej pozycji z głową na
kolanach Max'a.
Chłopak
w odpowiedzi na jej pretensjonalny głos mruknął coś tylko
niewyraźnie i zrobił ruch jakby chciał zakryć głowę poduszką,
ale coś mu nie wyszło ponieważ nie miał poduszki.
Rudowłosa,
gdy ten nie zareagował tak jak oczekiwała, załapała go za rękę,
którą ten oplatał ją w talii i przesunęła ją tak, że leżała
na nodze chłopaka.
Gdy
w końcu jakimś cudem udało jej się wyjść z plątaniny ciał
jaką tworzyli ona, Serpent i Max, zaczęła się przeciągać, bo
pozycja w jakiej spała naprawdę nie należała do wygodnych. Nie
zwracając uwagi na ciała, które leżały na podłodze i w innych
miejscach zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu swojej bluzki.
Udało
jej się ją znaleźć dopiero po kilku minutach ponieważ najpierw
musiała przedostać się przez różne niespodzianki jakie zostały
jej pozostawione przez imprezowiczów między innymi górę pustych
butelek i jakieś opakowania po jedzeniu.
Niestety
gdy tylko ją ujrzała nie za bardzo miała ochotę ją zakładać.
Była cała oblana alkoholem i było go czuć z pewnością na
kilometr. Nie miała zamiaru przejść przez całą szkołę w czymś
takim, bo z pewnością od razu czekałby ją szlaban, a zważając
na fakt, że miała już kilka w swoim planie nie chciała mieć
kolejnych w ten weekend. Przejście przez Hogwart w samym biustonoszu
też nie wchodziło w grę więc musiała coś skombinować.
Znów
przechodząc jakoś przez ten bałagan dotarł do drzwi, które
prowadziły do męskiego dormitorium w Slytherinie. Ponieważ nie
wiedziała gdzie mieszkają dwie dziewczyny, które wczoraj poznała
nie mogła pójść do dormitorium dziewcząt, a że kiedyś
dowiedziała się, które należy do Serpenta nie miała innego
wyboru jak tam pójść.
Kiedy
w końcu odnalazła pokój nie zwracając na nic uwagi weszła do
łazienki. To co zobaczyła w lustrze mogłoby przerazić nie jedną
osobę. Wyglądała jakaś dziewczyna z mugolskich horrorów lub jak
kto woli zrozpaczona dziewczyna, która rozpłakała się w bardzo
mocnym makijażu. Niestety z tego co sobie przypomina nie płakała w
ostatnią noc.
Jej
makijaż, jeśli nadal można go tak nazwać, wyglądał okropnie.
Było on dość rozmazany, a rozmazany było naprawdę dużym
niedopowiedzeniem. Włosy był cholernie rozczochrane i odstawały na
wszystkie strony. Zostańmy przy tym, że wyglądała OKROPNIE.
W
tej całej łazience na szczęście udało jej się znaleźć coś
czym udało jej się zmyć makijaż. Wygrzebała też skądś
szczotkę i rozczesała włosy przez co wyglądała już o wiele
lepiej.
Weszła
z powrotem do części w której chłopaki spali i znalazła tam
szafę z której wyjęła czarny T-shirt z nazwą zespołu. Kiedy go
na siebie włożyła był o wiele za długi, sięgał jej do połowy
uda i zasłaniał spodenki przez co wyglądała dość komicznie. Nie
przejmowała się jednak tym, w końcu lepsze to niż paradowanie po
szkole w samym biustonoszu lub śmierdzącej bluzce.
Wróciła
do Pokoju Wspólnego i okazało się, że wszyscy zaczęli się już
budzić. Devil i Serpent byli już na etapie pełnej świadomości. A
reszta jeszcze hmm... Znajdowała się w swoich dziwnych pozycjach,
ale też już wracali do żywych.
-
Mam nadzieję, że nic nie zrobisz z moją koszulką. - powiedział
Malfoy.
-
Wiesz miałam zamiar ją pociąć i spalić czy twoim zdaniem zalicza
się do zrobienia czegoś z tą koszulką. - odpowiedziała
dziewczyna uśmiechając się ironicznie.
-
Możecie się zamknąć łeb mi pęka. - mruknął cicho Max.
-
Jak sobie życzysz! - krzyknęła Lily.
-
Rage. - usłyszała zbiorowe jęknięcie i uśmiechnęła się z
satysfakcją. Takiej reakcji właśnie oczekiwała.
*Skrillex and Diplo - Mind (feat. Kai)
*Skrillex and Diplo - Mind (feat. Kai)